Oznakowanie polskich dróg zbadała ostatnio Najwyższa Izba Kontroli. Wyniki i raport NIK w tej sprawie ukażą się w lutym 2014 roku. „Auto Świat" uzyskał już teraz kilka wstępnych ustaleń, które potwierdzają odczucia i spostrzeżenia wielu kierowców: polskie drogi są źle oznaczone, znaków i sygnałów jest za dużo, a to wszystko powoduje pogorszenie bezpieczeństwa.
Np. w samym tylko województwie śląskim oznakowanie 84 odcinków dróg (55 proc. objętych kontrolą NIK) było niezgodne z ustaloną na nich organizacją ruchu. To znaczy, że ustawione tam znaki wprowadzały kierowców w błąd. Czym to grozi? Chaosem, zdenerowaniem kierujących, koniecznością gwałtownego hamowania, zawracania itp.
„Stawiano nowe znaki na drodze - stwierdza Raport NIK - bez projektów organizacji ruchu, bez ich zatwierdzania przez organ zarządzający ruchem, bez powiadamiania właściwego komendanta policji".
Inspektorzy NIK zwracają też uwagę na szczególnie niebezpieczne zjawisko: „Nieprawidłowo oznakowane były (na szczęście nieliczne) miejsca na drogach, głównie przejścia w pobliżu szkół, szczególnie uczęszczane przez dzieci w wieku od 7 do 15 lat".
To ostatnie stwarza podwójne zagrożenie - jeśli przejście z którego korzystają masowo dzieci nie jest dobrze oznakowane, to kierowcy nie mogą w porę zareagować, np. zwolnić czy wręcz zatrzymać się. A dzieci widzą, że dorośli nie potrafili zadbać o ich bezpieczeństwo.
Poza tym w wielu miejscach inspektorzy NIK stwierdzili, że oznakowanie jest niezgodne z obowiązującymi wzorami. I nie chodziło o to, by znak znajdował się na określonej przepisami wysokości co do milimetra, tylko o to, że przy naszych drogach ustawiane są znaki, jakich... nie ma w ustawie o sygnałach i znakach drogowych. I co w takiej sytuacji ma zrobić kierowca? Stosować się do nich, czy nie?
Pełny raport NIK na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce ukaże się w lutym 2014 roku.
Galeria zdjęć
Zmora kierowców - wzajemnie wykluczające się znaki. To wcale nie rzadkość na polskich drogach