Pod wieloma względami warunki życia w Polsce poprawiły się na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Niestety, to co dzieje się na drogach, już od wielu lat pozostaje niezmienne. Na tak fatalny stan rzeczy wpływają m.in. brak przewidywania i odpowiedzialności za swoje czyny, zbyt częste wsiadanie do auta „po kielichu” czy po prostu przecenianie własnych możliwości.
Prof. Janusz Czapiński, kierownik Katedry Psychologii Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, na podstawie badań z cyklu Diagnoza Społeczna 2009 określił, że najgroźniejszy dla bezpieczeństwa ruchu kierowca to nadużywający alkoholu młody mieszkaniec małego miasta lub wsi jeżdżący samochodem klasy średniej. Ryzyko spowodowania kolizji przez takiego kierującego jest 5-krotnie wyższe niż w przypadku statystycznego użytkownika dróg.
Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, nawet jeśli z rezerwą podejdziemy do tych danych. Niewielu instruktorów nauki jazdy wymaga od kursantów wykazania się kulturą na drodze, co mści się w przyszłości. Młodzi kierowcy szybko uczą się zasad panujących na ulicach, dalekich od uregulowań kodeksowych. Frustrację potęguje kiepska infrastruktura drogowa.
Nowe odcinki już w chwilę po oddaniu do użytku nadają się do remontu. Dziurawe nawierzchnie i pozapadane studzienki kanalizacyjne zmuszają kierowców do wypatrywania przeszkód, przez conie zwracają oni uwagi na sytuację na drodze. Na to wszystko nakłada się wysoka samoocena Polaków, którzy uważają siebie za bardzo dobrych kierowców, podczas gdy innych kierujących oceniają znacznie gorzej.
Czekamy na uwagi naszych Czytelników, co was drażni na polskich drogach. W ramach akcji „Auto Świata” będziemy walczyć z patologiami. Opisy drażniących sytuacji i dokumentujące je zdjęcia prześlijcie na adres: bezpieczenstwo@auto-swiat.pl.
Galeria zdjęć
W Polsce wystarczy przejechać kilka kilometrów, by mieć kilkanaście powodów do zdenerwowania.
Agresywni i chamscy kierowcy, brak poszanowania zasad, dziurawe ulice i policjanci czatujący w krzakach na ofiary. Oto nasza szara codzienność
To drugi, obok blokowania skrzyżowań, najskuteczniejszy sposób tworzenia korków. Nikt nie oczekuje startu jak w wyścigach Formuły 1, ale dynamiczne ruszenie po zapaleniu się zielonego światła umożliwia przejazd większej liczby aut podczas jednego cyklu zmiany świateł.
Nie chodzi o omijanie aut stojących w korku. Problem pojawia się wtedy, gdy motocykliści lawirują między szybko jadącymi pojazdami.
Każdy kierowca to także pieszy. Tym bardziej dziwi i denerwuje to, że wielu kierujących utrudnia ludziom poruszanie się po chodniku.
Kierunkowskaz nie służy do tego, by pokazać, co zrobiłeś, lecz co chcesz zrobić. Korzystanie z migaczy ułatwia życie innym kierowcom.
Typowy przykład cwaniactwa to skręt w lewo z pasa do jazdy na wprost. A przecież każdemu się spieszy, tym stojącym w sznurze aut także.
Zasada jest prosta: nie wjeżdżaj, jeśli nie będziesz mógł zjechać. W przeciwnym razie skutecznie zakorkujesz całe skrzyżowanie!