Kierowcy baczniej zaczną spoglądać na pylony zapewne dopiero w okolicach długiego weekendu na początku maja, jednak już teraz warto chwilę zastanowić się nad perspektywami rynku - czy istotnie ceny mogą ulec obniżeniu?

Imponujące spadki w rafineriach

To, co zmieniło się w cennikach rafineryjnych w ostatnich dniach, jest z pewnością sporym zaskoczeniem dla wielu obserwatorów. Jednak warto pamiętać, że spadki, których byliśmy świadkami były niczym więcej, jak odzwierciedleniem globalnych tendencji cenowych. Średnia cena benzyny bezołowiowej 95 w dniu dzisiejszym wyniosła 4213 zł/m sześc., a więc o ponad 130 zł mniej niż w przypadku cen ubiegłego piątku.

Dla diesla zmiana była podobna - także w rejonie 135 zł - kosztuje on dziś 4192 zł/m sześc. i tym samym widzimy cenę w najniższych pułapach w 2013 roku. Jeśli chodzi o olej opałowy - nie pozostawał on specjalnie w tyle i także jego cena spadła solidnie - do poziomu 2872 zł/m sześc.

Chwila oddechu przy tankowaniu

Przy dystrybutorach w najbliższym tygodniu kierowcy z pewnością będą mogli nieco odetchnąć, bowiem ceny ulegnąć mogą znacznemu obniżeniu - i to nawet bez utraty marż przez operatorów stacji. Cena, jakiej spodziewamy się dla benzyny bezołowiowej 95, lokować się będzie zapewne w przedziale 5,54-5,63 zł/l. Olej napędowy także może potanieć i znaleźć się w widełkach 5,50-5,60 zł/l - pozostając o kilka groszy poniżej poziomu ceny litra najpopularniejszej bezołowiowej 95-ki.

Litr autogazu będzie zapewne lokował się między 2,50 a 2,60 zł w cenach średnich, jednak nie powinniśmy zapominać, że detaliczne ceny tego paliwa podlegają bardzo daleko idącemu zróżnicowaniu lokalnemu.

Skąd spadki na świecie?

Miniony tydzień nie był z pewnością najbardziej burzliwym w ostatnich dniach, jednak nie brakowało w nim kilku istotnych impulsów dla rynku naftowego. Jednym z najciekawszych była informacja o ograniczeniu popytu według prognoz Międzynarodowej Agencji Energii. Takie dane zwykle nie zmieniają istotnie obrazu rynku, jednak w interesujący sposób odzwierciedlają aktualny stan światowej gospodarki i - co tu ukrywać - chyba niełatwy moment, w jakim się znajduje.

Ropa Brent w tym tygodniu kosztowała nieco ponad 106 USD za baryłkę, aby w ostatecznym rozrachunku zejść dziś w okolice 104 USD. Nie pomogły tu dane z USA o poprawie sytuacji na rynku pracy. Znaczenia w tym tygodniu odmówić nie można sygnałom, że chiński import surowcowy uległ skurczeniu i to do najniższego poziomu na przestrzeni ostatniego półrocza. Taki cios dla rynku naftowego z pewnością mógł przyczyniać się do słabości cen.

Oprac. dr Jakub Bogucki, e-petrol.pl