Jeździć trzeba, nie ma wyjścia. Warszawa to nie Londyn albo Paryż, gdzie w każdym miejscu w zasięgu wzroku znajdziecie przynajmniej jedną stację metra. Zatem przesiadanie się do miejskiej komunikacji jest wyjściem, ale nie dla każdego. W moim przypadku podróż z domu do biura oznacza przynajmniej 3 przesiadki i stratę czasu. No więc postanowiłem zadziałać trochę wbrew swojej naturze (i całkowicie wbrew naturze mojego czołgu, który lubi sobie wypić kilka litrów więcej, niż inne). A pchnęła mnie do tego dyskusja, która rozgorzała na naszym WisaWis-owym profilu FB. Dyskusja dotycząca czegoś, co do tej pory wywoływało u mnie drgawki i odruchy wymiotne – to coś to Eco Driving.

Skoro jest zainteresowanie, to OK. Zgadzam się, będę królikiem doświadczalnym. Postanowiłem przez miesiąc zdejmować nogę z gazu, hamować kilometr przed skrzyżowaniem i przewidywać to, co wydarzy się w ciągu kolejnych kilkunastu sekund. To będzie straszna katorga, ale czego nie robi się dla ludzkości. Szczególnie, że owa ludzkość jest tym tematem żywo zainteresowana. Udowodnię Wam, że Eco driving pozwala na oszczędność paliwa. Albo zupełnie odwrotnie, że nerwy i stres nie są warte 10 złotych miesięcznie. Nie mam pojęcia, jaki będzie wynik, więc zakładam, że obie opcje są równie prawdopodobne.

Niestety nie będę w stanie spełnić wszystkich warunków wskazywanych przez specjalistów od Eco Drivingu. Z prostej przyczyny. Mój czołg wyposażony jest w automatyczną skrzynię biegów, zatem zabawa z dźwignią nie wchodzi w rachubę. Jakie to warunki? Rzućcie okiem, taką listę znalazłem we wszystkowiedzącym internecie:

  • Jedź na najwyższym możliwym biegu, na najniższych możliwych obrotach. 
  • Włączaj wyższy bieg najpóźniej po osiągnięciu 2500 obr./min w silniku benzynowym lub 2000 obr./min w silniku Diesla. 
  • Przyspieszaj – jeśli warunki drogowe na to pozwalają – dynamicznie, wciskając pedał gazu do ¾ głębokości.
  • Nie jedź na luzie – jeśli planujesz zatrzymanie lub spowolnienie ruchu, tocz się na biegu, bez naciskania pedału gazu. 
  • Uruchamiaj silnik bez (wciskania pedału) gazu. 
  • Nie grzej silnika zbyt długo, już po 30 sekundach olej zapewni odpowiednie smarowanie.
  • Gaś silnik, jeśli przewidujesz, że zatrzymanie potrwa dłużej niż 30 sekund.
  • Wyłączaj zbędne odbiorniki prądu. Klimatyzacji używaj z umiarem. 
  • Bądź przewidujący – unikaj zbędnych przyspieszeń i hamowań. 
  • Unikaj zbędnego obciążenia. 
  • Ograniczaj opory toczenia i aerodynamiczne, dbaj o właściwe ciśnienie w oponach. Dbaj o właściwy stan techniczny auta (silnik, zawieszenie). 
  • Planuj podróż – czy jest konieczna, czy trasa jest optymalna, czy samochód jest najlepszym środkiem transportu? Unikaj jazdy na dystansie poniżej 4 km. 

Nie spełnię też kilku warunków z prostej przyczyny – są niewykonalne. Bo jak mam odebrać dziecko od teściowej albo podjechać do pobliskiego sklepu po cukier w kostkach, jeśli i tu i tu jest mniej niż 4 kilometry. Nie zamierzam przesadzać, a na pewno nie będę chodzić po cukier na piechotę. Bez przesady.

Zaczynam od średniego spalania mojego samochodu, które obecnie, przy normalnej jeździe, bez stosowania zasad Eco Drivingu, wynosi 15.3 litra na 100 kilometrów, co dokumentuję zdjęciem powyżej. Właśnie wciskam RESET i…  będę Was informował o wynikach i stanie mojej psychiki co tydzień. Jeśli dotrwam do końca.

ZOBACZCIE TEŻ:

Motocykle są dla mądrzejszych

Technologiczne cudo kultowej marki

Miejscy rowerzyści. Ile wolno?