W czasach drugiej wojny światowej konstruktorzy głowili się, jak zapewnić transport wojska przez bezdroża, a po wojnie wielu ludziom żal było rozstawać się z prymitywnymi, ale wytrzymałymi, silnymi i skuteczymi w każdym terenie autami. Zaczęli więc przerabiać je na ciągniki, spychacze i cieżarówki, dodawać im pługi, brony i przyczepy i używać ich do różnych celów. Wkrótce znaleźli się i tacy, którzy w przemierzaniu bezdroży znaleźli sens życia. Jednym z nich był Mark Smith, który w 1952 r. zorganizował Jeep Jamboree. Z czasem hobby stało się jego zawodem - szkolił policję i wojsko w poruszaniu się autami po trudnym terenie.W pół wieku później auta terenowe stały się przysłowiowym oczkiem w głowie każdego poważnego producenta, a taki model jak Hummer użyty przez wojska amerykańskie w wojnie pustynnej z Irakiem wkrótce po jej zakończeniu trafił do sprzedaży w cywilnej wersji. Góry są po, to aby po nich chodzić - mówią alpiniści. Góry są po to, aby po nich zjeżdżać - dodają narciarze. Góry są też po to, aby na nie wjeżdżać - dają do zrozumienia miłośnicy samochodów terenowych. I jadą w nie, nie zważając na kamienie, potoki, powalone drzewa, piasek i błoto na drodze. Im trudniejsza trasa, tym większe wyzwanie, im surowsze warunki, tym większa przygoda, im większe ryzyko, tym większa satysfakcja. Choć organizatorzy starają się czuwać nad wszystkim i do dyspozycji mają łączność telefoniczną i helikopter. Moda na ekstremalną jazdę samochodami terenowymi zrodziła się w USA. Tam też ma najwięcej zwolenników. Nic dziwnego - są tam doskonałe warunki - olbrzymie przestrzenie, góry, lasy, rzeki i wspaniała pogoda. Wybór samochodów z napędem na cztery koła jest duży. Każdy koncern ma po kilka modeli na każdą kieszeń i różne okazje. Można więc kupić (albo wypożyczyć) małą terenówkę, olbrzymiego trucka i luksusową limuzynę z napędem na cztery koła. Cena od 16 tys. dolarów. 50. zlot miłośników Jeepa w tym roku zgromadził w jednym miejscu ponad 700 aut. Zresztą liczbę uczestników od lat ogranicza się ze względów na bezpieczeństwo i ekologię. Całością tras zarządza prywatna firma, która także szkoli kierowców w jeździe terenowej. Sam przejazd jest niezwykłą przygodą. Ani w Polsce, ani w Europie nie ma takich skał, takiej różnorodności krajobrazu, od pustych skalnych poboczy po zagubione w górach błękitne jeziora otoczone lasem potężnych sosnen i sekwoi. Ani takich skoków temparatur, jak w górach Sierra Nevada. W dzień termometr wskazuje 40 stopni C, a w nocy zaledwie 3 st. C. Dla kierowców, którzy uprawiają ten rodzaj jazdy, trudne mogą być tylko pierwsze metry ze skalnymi głazami. Podłoże jest suche i samochody trzymają się drogi świetnie. Można sobie tylko wyobrazić, co by się stało, gdyby spadł deszcz na granitowe skały! W tegorocznym Rubicon Trail dziennikarze i goście Jeepa mieli okazję przetestować nowy model Wranglera, nazwany... Rubicon. Dla podkreślenia nowych możliwości auta, w którym zmieniono elementy nadwozia, wzmocniono zawieszenie, a silnik otrzymał większą moc i moment obrotowy. Mały Jeep radził sobie na trasie zadziwiająco dobrze. Nikt się nie dziwił, że po 19 milach wskazówka poziomu paliwa zbliżyła się do rezerwy.
Galeria zdjęć
Ekstremalny szlak
Ekstremalny szlak
Ekstremalny szlak