Jednak ta impreza kosztowała go sporo nerwów. Już na starcie rajdu zepsuła się pompa do tankowania. Leszek rozpoczął Rajd Karkonoski od 20-sekundowej kary za spóźnienie. Pod koniec pierwszego etapu w jego Peugeocie 206 WRC wymieniono skrzynię biegów. Drugiego dnia przed startem były kłopoty z uruchomieniem samochodu, potem doszedł jeszcze na trasie "kapeć". Na szczęście udało mu się dojechać do mety z dużą przewagą. "Rajd był dla mnie bardzo trudny. Pierwszego dnia było ślisko, padał deszcz, który chyba wszystkim dał się mocno we znaki. W rajdzie nie miałem rywali, ale nie oznacza to, że łatwo było wygrać. Właśnie dlatego presja jest większa, bo wiem, że muszę wygrać. Dojechaliśmy do mety i wykonaliśmy plan. Dwukrotnie byłem już blisko tytułu mistrza Polski, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. I w tym rajdzie sporo się działo. Przez chwilę, gdy nie odpaliło auto, miałem niewyraźną minę. Mówiłem sobie - jest jeszcze Rajd Warszawski. Na szczęście ruszyłem. Dziękuję zespołowi, sponsorom, przyjaciołom, kibicom. Dziękuję im za cały sezon, bo nie wiem, czy to nie ostatni występ w tym roku" - powiedział na mecie Leszek Kuzaj. Ostra walka toczyła się w grupie N. Tu też ważyły się losy tytułu mistrzowskiego. Gdy na 12. odcinku specjalnym Piechowice-Mała Kamienica wycofał się Tomasz Czopik, szanse na to, że zwycięzcę grupy poznamy na ostatniej eliminacji w Warszawie wzrosły. Aby jednak tak się stało Paweł i Tomasz Dytkowie musieli wygrać Rajd Karkonoski. Przed załogą kuzynów z Nysy znajdowała się jednak załoga Zbigniew Gabryś i Maciej Baran. Dytkowie gonili, wygrywali oesy, ale ich rywale się nie poddawali. Nieźle w konkurencji samochodów produkcyjnych radziła sobie także załoga Dariusz Chudobiński i Przemysław Szulc. Czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej to ich ogromny sukces. w Jeleniej Górze grupę N ostatecznie wygrał Zbigniew Gabryś, jednak jego sukces nie byłby możliwy bez pomocy kuzynów Dytków. "Gdyby nie pomoc Pawła z pewnością nie ukończylibyśmy rajdu. Podczas czwartego oesu uderzyliśmy w drzewo i nasze auto uległo poważnym uszkodzeniom. Tylko dzięki pomocy Pawła i Tomasza ukończyliśmy rajd, zdobyliśmy drugie miejsce i wygraliśmy grupę N" - mówił Zbigniew Gabryś. Załoga kuzynów Dytków otrzymała nagrodę fair play, a mistrzem Polski grupy N został Tomasz Czopik. Przez pewien czas dość skutecznie z Lancerami usiłował walczyć Sebastian Frycz. Niestety, w jego Oplu Corsie VK Super 1600 w dość dziwnych okolicznościach niespodziewanie pękł wahacz.Rajd Karkonoski: 1. Leszek Kuzaj/Erwin Mombaerts (Peugeot 206 WRC) 2:12.06,5; 2. Zbigniew Gabryś/Maciej Baran (Mitsubishi Lancer Evo VI) +6.59,6; 3. Paweł Dytko/Tomasz Dytko (Mitsubishi Lancer Evo VI) +7.34,6; 4. Dariusz Chudobiński/Przemysław Szulc (Mitsubishi Lancer Evo VI) +13.39,0; 5. Mariusz Pelikański/Daniel Dymurski (Peugeot 206) +16.24,6; 6. Piotr Adamus/Magdalena Zacharko (Peugeot 206) +17.20,5; 7. Grzegorz Grzyb/Maciej Wilk (Peugeot 206) +17.44,0; 8. Maciej Lubiak/Dariusz Brodnicki (Renault Clio Sport) +18.44,1; 9. Marcin Opałka/Przemysław Bosek (Renault Megane) +19.22,0; 10. Maksymilian Kilanowski/Rafał Bożek (Peugeot 206) +20.00,2.Klasyfikacja generalna mistrzostw Polski: 1. Leszek Kuzaj 115, 2. Janusz Kulig 77, 3. Tomasz Czopik 65, 4. Paweł Dytko 65, 5. Sebastian Frycz 46, 6. Zbigniew Gabryś 39. Grupa N: 1. Tomasz Czopik 53, 2. Paweł Dytko 42, 3. Zbigniew Gabryś 22, 4. Michał Sołowow 22, 5. Mariusz Stec 12, 6. Sebastian Frycz 9.
Galeria zdjęć
Finał przed końcem
Finał przed końcem
Finał przed końcem