Gdy w niedzielę, siadając do świątecznego śniadania, nasi kibice zapalali telewizory, by pasjonować się wyścigiem Formuły 1 o Grand Prix Malezji nie przypuszczali, że kilkadziesiąt minut później będą mieli popsute humory. I to na kilka dni...

Co prawda już rozegrane dzień wcześniej kwalifikacje świadczyły, że tym razem może nie być sukcesu, ale mimo wszystko nadzieje fanów Roberta Kubicy były ogromne. Może nie dotyczyły podium, ale przynajmniej dwóch rzeczy: zajęcia miejsca w najściślejszej czołówce oraz... pokonania Nicka Heidfelda!

W ubiegłym sezonie akcje zespołu BMW Sauber, dalej - producenta samochodów BMW i wreszcie - Nicka Heidfelda, bardzo w Polsce wzrosły. Team zaangażował niespodziewanie Roberta, potem dano mu szansę ścigania się w wyścigach. Błyskawiczny awans, który wcześniej wydawał się być nierealny (przynajmniej tak szybko) wzbudził szacunek dla dr Mario Theissena i wielką radość. Niemiec Nick też robił swoje - z jednej strony był kolegą z zespołu i trzeba go było dopingować, z drugiej... dość regularnie przegrywał z Kubicą, co wszystkim się podobało. Było cacy!

W tym roku, w ciągu miesiąca zmieniło się wszystko. Nie wiadomo, czy nasi rodacy zaczną bojkotować zakup samochodów BMW, ale na pewno team BMW Sauber oraz Nick popadli w całkowitą niełaskę. Na każdym kroku słychać głosy o teoriach spiskowych. O tym, że są to przemyślane działania, nastawione na pozbycie się Roberta. Bo w obwodzie są Timo Glock i Sebastian Vettel. Rdzenni Niemcy, na razie tylko rezerwowi niemieckiego zespołu...

Oliwy do ognia dolewają oczywiście nasi dziennikarze, zamieszczając w mediach wyzywające wypowiedzi osób związanych z Formułą 1, w których rozmówcy kwestionują prawdomówność Roberta, dotyczącą skali problemów technicznych. Nie brakuje też słów ucieszonego sytuacją Heidfelda.

Robert Kubica powiedział po wyścigu w Malezji rzeczywiście wiele. Rozgoryczenie i poczucie klęski tym razem zwyciężyło, wzięło górę nad rozwagą. Nasz kierowca przeżywa ciężkie chwile. Przegrywa, nie zdobywa punktów. Jest sfrustrowany. Choć - jak sam powiedział - marzenia już spełnił, to jednak celów wciąż nie. I te cele coraz bardziej się oddalają...

Robert zapewne się szybko pozbiera - doskonale zdaje sobie, bowiem sprawę, że podstawą jeżdżenia w Formule 1 jest lojalność w stosunku do kierownictwa zespołu. Indywidualne bunty kończą się zawsze jednakowo: trzeba odejść z teamu. A to jest ostatnia rzecz, na której naszemu reprezentantowi zależy...

Dla każdego zespołu najważniejsze są wyniki, jest rzeczą niewyobrażalną, aby ktoś w teamie działał na jego szkodę! Jeśli są kłopoty z bolidem, to dlatego, że inżynierowie na razie nie potrafią sobie z tym poradzić. Ale bez wątpienia pracują nad poprawą sytuacji. Nick Heidfeld jeździ z numerem "9" - wyższym od Roberta, jest więc liderem, a przynajmniej taki status w zespole posiada. Co prawda on zdążył w kwalifikacjach zmienić opony, Robert nie - jako lider miał prawo zjechać do boksu jako pierwszy. Zgoda - w tym przypadku zabrakło gdzieś planowania i logistyki: smutne tylko, że nie wyciągnięto błędów sprzed miesiąca...

Nick wiele mówi o walce. Jest jednak zawodnikiem i oczywiście chce zajmować jak najwyższe pozycje. I więcej - ma do tego prawo! Że kierowcy BMW Sauber nie próbowali rozegrać startu taktycznie - widocznie tak musiało być. Że Heidfeld doprowadził do uszkodzenia skrzydła w aucie Kubicy - to przypadek wynikający z twardej rywalizacji na torze.

Nie demonizujmy więc, unikajmy wątków dywersyjnych. Róbmy tymczasem coś innego - wspierajmy mocno Roberta. Prawdziwie i mądrze, bez histerii i niepotrzebnych uniesień. Adam Małysz po zdobyciu czwartej Kryształowej Kuli dziękował swoim najzagorzalszym kibicom, którzy w najtrudniejszych dla niego chwilach - gdy nie wygrywał - byli z nim. Na dobre i na złe.

Takiego też wsparcia potrzeba Kubicy. Przecież nikt nie wierzył, że już w tym roku może walczyć o tytuł Mistrza Świata. Na to trzeba jeszcze poczekać... Trzymajmy kciuki, aby mechanikom z BMW udało się pokonać problemy. Trzymajmy kciuki, aby podczas następnego wyścigu nasz "jedynak" wypadł lepiej, aby miał lepszy humor niż podczas ostatniego weekendu...

Klasyfikacje

Mistrzostwa Świata Kierowców (po dwóch rundach):

1. Fernando Alonso (McLaren-Mercedes) - 18 pkt.;2. Kimi Räikkönen (Ferrari) - 16 pkt.;3. Lewis Hamilton (McLaren-Mercedes) - 14 pkt.;4. Nick Heidfeld (BMW) - 10 pkt.;5. Giancarlo Fisichella (Renault) - 7 pkt.;5. Felipe Massa (Ferrari) - 7 pkt.;7. Nico Rosberg (Williams-Toyota) - 2 pkt.;7. Jarno Trulli (Toyota) - 2 pkt.;9. Heikki Kovalainen (Renault) - 1 pkt.;9. Ralf Schumacher (Toyota) - 1 pkt.

Mistrzostwa Świata Konstruktorów:

1. McLaren - Mercedes - 32 pkt.;2. Ferrari - 23 pkt.;3. BMW-Sauber - 10 pkt.;4. Renault - 8 pkt.;5. Toyota - 3 pkt.;6. Williams-Toyota - 2 pkt.;7. Honda - 0 pkt.;7. Red Bull-Racing - 0 pkt.;7. Toro Rosso - 0 pkt.;7. Spyker - 0 pkt.;7. Super Aguri - 0 pkt.