- Fotoradary są coraz bardziej zaawansowane i potrafią kontrolować więcej niż tylko prędkość
- Polskie prawo nie jest przygotowane na nowoczesne technologie. Pozwala na karanie jedynie za przekroczenie prędkości i jazdę na czerwonym świetle
- W Niemczech testowane są fotoradary sprawdzające, czy kierowcy korzystają z telefonów podczas jazdy
Przez wiele lat najbardziej popularnym i w zasadzie jedynym fotoradarem w Polsce był Fotorapid CM, czyli nasz rodzimy produkt, który nie był zbyt dokładny i mało zaawansowany, nawet gdy wchodził na rynek. Przez to wielu kierowców łamiących przepisy mogło uchronić się od mandatu, wystarczyło, że na fotografii były dwa samochody. Stąd też mówiło się, że jeśli fotoradar zrobił zdjęcie, to mandat wcale nie musi być wystawiony.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoFotoradary potrafią wyłapać więcej niż policjant
To się jednak już zmienia, w ubiegłym roku aż 247 fotoradarów poszło do wymiany, a w ich miejsce pojawiają się dwa nowe urządzenia — Mesta Fusion RN (147 szt.) i Multaradar CD (100 szt.). Ich możliwości daleko wyprzedzają to, co potrafiło stare urządzenie.
Multaradar CD potrafi mierzyć prędkość jednocześnie na sześciu pasach i dodatkowo jego oprogramowanie umożliwia ustawienie różnych limitów prędkości dla każdego z nich. Ograniczenia mogą być także różne dla pojazdów nadjeżdżających i odjeżdżających.
Drugi z nich jest znacznie bardziej zaawansowany. Na drodze można go rozpoznać jako długi i wąski słupek. Mesta Fusion RN to francuski produkt, który można powiedzieć, że jest bardziej czujny niż niejeden policjant. Odróżnia on samochody osobowe od ciężarowych, co jest szczególnie ważne ze względu na fakt występowania różnych ograniczeń prędkości w zależności od pojazdu.
- Przeczytaj także: Nowy znak drogowy już się pojawił. Lepiej wiedzieć, co znaczy P+D, bo można dostać mandat
Do tego ma też możliwość równoczesnego pomiaru prędkości na ośmiu pasach ruchu i do 32 pojazdów jednocześnie. Mesty wiedzą np. czy kierowca jedzie jezdnią, czy chodnikiem; potrafią dostrzec kierowcę wyprzedzającego na linii ciągłej, jadącego buspasem, nieprzepisowo wyprzedzającego z prawej strony czy nieutrzymującego minimalnej odległości od poprzedzającego pojazdu.
Oba fotoradary mają jeszcze jedną przewagę nad starszymi urządzeniami — działają w trudnych warunkach pogodowych i oświetleniowych.
Na polskich drogach są także urządzenia Traffistar SR520, choć one działają na nieco innej zasadzie. Potrafią one mierzyć prędkość i łapać kierowców, jadących na czerwonym świetle. Są niemal nieomylne, zatem w oku ich kamer lepiej jechać przepisowo.
Fotoradar, który sprawdza, czy bawisz się telefonem
W Niemczech z kolei zamontowano fotoradary, które nie mierzą prędkości, a sprawdzają, czy kierowcy bawią się telefonem. Urządzenia stoją nad drogą i obserwują kierowców przez przednią szybę auta.
To system MonoCam, rozpoznający, czy kierowca ma na kierownicy obie ręce lub w polu widzenia kamery znajduje się przedmiot przypominający telefon. Jeśli któryś z tych punktów nie był spełniony, urządzenie robi zdjęcie, które następnie jest analizowane przez policjantów. Kierowca bowiem może w tym czasie np. zmieniać ustawienia radia lub klimatyzacji, co zakazane przecież nie jest.
- Przeczytaj także: Dowody rejestracyjne się posypią. Zaczyna się masowa kontrola aut. Każdy jest zagrożony
Fotoradary wyprzedzają polskie prawo
Co ciekawe, w przypadku zaawansowanych fotoradarów w Polsce, ich możliwości i tak ograniczają się do mierzenia prędkości i kontrolowania, czy kierowca nie przejechał na czerwonym świetle. Dlaczego? Bo tylko na to prawo pozwala. Art. 129 g. Ustawy Prawo o ruchu drogowym mówi:
1. Ujawnianie za pomocą stacjonarnych urządzeń rejestrujących zainstalowanych w pasie drogowym dróg publicznych następujących naruszeń przepisów ruchu drogowego:
a) przekraczania dopuszczalnej prędkości,
b) niestosowania się do sygnałów świetlnych — należy do Inspekcji Transportu Drogowego.
Zatem na razie na nic są wszystkie dodatkowe możliwości urządzeń, bo nawet jeśli potrafią robić inne rzeczy, to prawo nie pozwala za nie karać.
Niemcy działają szybciej. Urzędnicy już pracują, by nowy fotoradar działał legalnie.
W Polsce kontrolują kierowców z nieba
W Polsce jednak sposób na sprawdzenie, czy kierowca bawi się telefonem, też się znalazł. Policjanci wykorzystują do tego drona i obserwują zachowania kierowców z powietrza. Co ważne, mogą karać nawet kierowców, którzy używają telefonu, stojąc w korku, bowiem komórką nie można się bawić, uczestnicząc w ruchu drogowym. Co jednak ciekawe, używanie telefonu, który jest umieszczony w uchwycie, jest dozwolone, nawet podczas jazdy.