Po doskonałym trzecim miejscu w sobotnim wyścigu i znakomitym starcie w niedzielę, żółto-czarne Ferrari zjechało do boksu po ósmym okrążeniu z defektem sprzęgła.

Wyścig 1 (sobota, 70 minut)

Philipp Peter wystartował z czwartego miejsca wywalczonego w pierwszej sesji kwalifikacyjnej i utrzymywał tę pozycję aż do czternastego okrążenia, gdy został wyprzedzony przez najszybszy samochód teoretycznie słabszej kategorii GTS. Potwierdzało to tezę, że na bardzo szybkim torze Monza różnice w osiągach pomiędzy samochodami obydwu kategorii są niemal niezauważalne, a najszybsze samochody GTS są wręcz szybsze od wielu pojazdów Super GT.

Gdy po zmianie kierowców Michał Broniszewski wyjechał na tor, żółto-czarne Ferrari z numerem 11 było na drugim miejscu, jednak szybko odrabiał stratę lider punktacji, Niemiec Pierre Kafer, który wkrótce wyprzedził Polaka. Do końca wyścigu nikt już nie był w stanie zagrozić naszemu kierowcy, chociaż próbował go ścigać wicelider punktacji, znakomity Francuz Patrick Pilet.

Michał Broniszewski bez problemów dowiózł do mety trzecie miejsce z dużą przewagą nad rywalami i po raz kolejny zebrał wiele słów uznania za swoją jazdę. Zespół Kessel Racing osiągnął doskonały wynik, bo oprócz trzeciego miejsca Petera i Broniszewskiego, jeszcze dwie załogi stanęły na podium w kategorii GTS. Lorenzo Bontempelii i Stefano Livio wygrali swoją klasę, a Freddy Kremer i Brian Lavio zajęli trzecią pozycję.

Michał Broniszewski: - Trzecie miejsce to doskonały wynik. Więcej nie mogliśmy osiągnąć. Po raz trzeci w tym sezonie stanęliśmy na podium. Potwierdziliśmy po raz kolejny, że jesteśmy liczącą sie załogą w ścisłej czołówce International GT Open. Traciliśmy cenne ułamki sekund na prostych, bo nasz samochód był trochę niewłaściwie ustawiony. Był to nasz pierwszy start tym samochodem w Monza. Gdyby nie to była szansa na jeszcze lepszy wynik.

Philipp Peter: - Samochód był wyraźnie wolniejszy od rywali na prostych, a Monza to właściwie same długie proste! Osiągnęliśmy bardzo dobry wynik i zdobyliśmy dużo cennych punktów. Michał wspaniale pojechał końcówkę wyścigu, osiągając regularnie bardzo dobre czasy okrążeń i nie dał szans rywalom.

Wyścig 2 (niedziela, 50 minut)

Tym razem na pierwszej zmianie pojechał Michał Broniszewski, który ruszając z dziesiątego pola popisał się fantastycznym startem i w pierwszej szykanie był już szósty! Początek wyścigu był bardzo gorący. Na torze rozgorzała walka niemal jak w kategorii samochodów turysty stycznych, ale Michał Broniszewski poradził w tych warunkach. Na początku drugiego okrążenia wyprzedził Greka Adama Christodoulou, ale wtedy okazało się, że hamulce nie działają jak należy. Polak nie dohamował przed szykaną i wykręcił pirueta, spadając na 17 miejsce, co oznaczało praktycznie koniec szans na punkty w tym wyścigu.

Broniszewski zaczął szybko odrabiać straty. Po 7 okrążeniach był już trzynasty. Niestety, po kolejnym „kółku” zjechał do boksu z uszkodzonym sprzęgłem, co oznaczało koniec wyścigu. Był to pierwszy nieukończony wyścig w tym sezonie, a także od początku ubiegłego sezonu. W drugim wyścigu załogi zespołu Kessel Racing odniosły podwójne zwycięstwo GTS.

Tym razem wygrali Marco Frezza i Niki Cadei, a Stefano Livio i Lorenzo Bontempelli zajęli drugie miejsce. Zespół Kessel Racing zapewnił już sobie tytuł mistrzowski w kategorii GTS, a jego dwie załogi wciąż mają szanse na tytuł w klasyfikacji indywidualnej, który przed rokiem zdobyli Michał Broniszewski i Philip Peter.

Michał Broniszewski: - Strasznie żałuję, że ten weekend tak się zakończył. Tuż przed zapaleniem zielonego światła na starcie drugiego wyścigu, rywale przede mną zwolnili, a ja szybko zredukowałem bieg do jedynki i to dało mi parę metrów przewagi. Stąd tak znakomity start, z którego jestem naprawdę dumny! Niestety, wkrótce zaczęły się problemy z przednimi hamulcami i dlatego próba wyprzedzenia jednego z rywali zakończyła się spadkiem na dalekie miejsce. Gdy zacząłem odrabiać straty wydawało się, że jest jeszcze szansa na parę punktów, ale defekt sprzęgła przekreślił nadzieje. Szkoda, bo po wprowadzeniu zmian w ustawieniu, samochód był dużo szybszy niż w sobotę. Bez wątpienia była szansa na podium także w drugim wyścigu.

Philipp Peter: - Michał zaliczył bez wątpienia swój najlepszy start w karierze! Pokazał wielką klasę i dojrzałość. Po pechowej przygodzie na drugim okrążeniu jechał bardzo agresywnie, odrabiając straty i wyprzedzając jednego rywala za drugim. Szkoda, że nie udało się zdobyć punktów, bo była wielka szansa na podium pomimo startu z dalszego pola. Teraz czekamy już na start w Barcelonie. To szczęśliwy dla nas tor, bo w zeszłym roku tam właśnie zapewniliśmy sobie tytuł mistrzowski. Za kilka dni wybieramy się tam na testy, aby jak najlepiej przygotować się do ostatniego występu w tym sezonie.