Robert Kubica: W tym sezonie jedziemy do Fuji drugi raz z rzędu. Wszyscy zapewne, jak się domyślam, pamiętają ubiegłoroczne Grand Prix Japonii, bowiem warunki pogodowe były szalone. Było bardzo mokro, a widoczność była słaba. Z punktu widzenia kierowcy tor jest bardzo interesujący. Jest na nim kilka wymagających zakrętów o różnych promieniach, jak również kilka ślepych łuków. W suchych warunkach bardzo przyjemnie się jeździło, mimo, że ostatni sektor jest całkiem wolny ze względu na sporą liczbę ciasnych zakrętów. Sądzę że fani jak zawsze w Japonii, zapewnią unikalną atmosferę toru Formuły 1. Zazwyczaj oni zjawiają się na torze wcześnie rano, a opuszczają go po nas.

Nick Heidfeld: Przede wszystkim mam nadzieję, że w Fuji nie będzie takiej ulewy jaką mieliśmy w 2007 roku. Oczywiście lubię jeździć w deszczu, ale w ubiegłorocznym potopie poruszanie się po torze nie było praktycznie możliwe. Widoczność była zerowa, co doprowadziło do kilku kolizji. Ktoś wjechał w mój bolid i zniszczył go. Mimo to na krótko przed końcem byłem na szóstej pozycji, ale wtedy problem z silnikiem wykluczył mnie z wyścigu. To fajny tor. Jest na nim wiele podjazdów i zjazdów oraz kilka ślepych zakrętów. Niestety nieco ostro go oceniam, gdyż Suzuka zawsze była moim ulubionym torem GP. Jedna cecha toru Fuji, która go wyróżnia to niesamowicie długa prosta. Wokół roztacza się piękny krajobraz, a droga z hotelu na tor, mogłaby świetnie sprawdzić się jako rajdowy odcinek specjalny. Mam nadzieję, że Mount Fuji ponownie pokaże swoją twarz. Ogólnie nie zanosi się na to żeby było wiele spotkań w tym regionie, ale to dobrze po tym jak się uwijaliśmy w gwarze Singapuru.