• Szacuje się, że w Polsce tzw. wykluczenie komunikacyjne, czyli problem z dostępem do publicznego transportu, dotyka nawet kilkunastu milionów ludzi
  • Wzrost pensji minimalnej mógłby ułatwić zakup własnego auta, ale sytuację utrudnia wzrost cen samochodów używanych
  • Przy minimalnej krajowej można myśleć o zakupie kilkunastoletniego pojazdu ze średnim przebiegiem 180 tys. km i raczej posiłkować się kredytem
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Czy 12-letniego Opla Insignię w kredycie na pięć lat można uznać za atrakcyjną ofertę? Raczej nie, a właśnie m.in. na taki pojazd może sobie pozwolić — i to przy pewnych założeniach — osoba zarabiająca minimalną pensję krajową, która musi szybko zdobyć własny środek lokomocji. Oczywiście można próbować odkładać pieniądze na zakup auta, ale w przypadku pojazdu wartego 10-15 tys. zł zajęłoby to kilka lat. Do takich wniosków doszli analitycy Carsmile i Otomoto Klik, którzy prześledzili obecną ofertę używanych aut.

Wzrosła pensja minimalna, ale zdrożały również samochody

Wydawać by się mogło, że wzrost pensji minimalnej, która od stycznia 2023 r. wyniesie 3 tys. 490 zł brutto, a od lipca przyszłego roku 3 tys. 600 zł brutto, ułatwi zakup własnego samochodu. A ten jest często niezbędny ze względu na wykluczenie komunikacyjne, czyli brak dostępu do publicznego transportu, który według szacunków dotyka w Polsce nawet kilkunastu milionów mieszkańców małych miejscowości. To sprawia, że osoby zarabiające minimalną krajową, zmuszeni do zakupu auta, mogą albo odkładać przez kilka lat pieniądze, lub posiłkować się kredytem. Żadna z nich nie jest, niestety, kuszącą opcją.

Według Arkadiusza Zaremby, dyrektora zarządzającego platformą Otomoto Klik, jeszcze rok temu średnia cena auta używanego wynosiła 26 tys. 700 zł, dzisiaj jest to już 34 tys. 400 zł. Zakładając, że ktoś odkładałby całą minimalną pensję (ok. 2 tys. 700 zł netto od 2023 r.) na zakup pojazdu, mógłby sobie na niego pozwolić po ponad roku oszczędzania. Gdyby odkładał 20 proc. tej pensji, według szacunków Carsmile oszczędzanie zajęłoby ponad pięć lat, i to zakładając obecne ceny samochodów używanych.

Dalsza część tekstu znajduje się pod materiałem wideo

Auto za minimalną krajową? Szukaj tanich samochodów...

Nietrudno dojść do wniosku, że przy zarabianiu minimalnej pensji krajowej, zamiast za autami średniej klasy lepiej rozejrzeć się za jakimiś tanimi samochodami, a te można kupić już za 10-15 tys. zł. Dzięki temu, odkładając całą pensję, można by jeździć własnym autem już po czterech miesiącach. Przeznaczanie na ten cel 20 proc. pensji wydłużyłoby czas oczekiwania do ponad dwóch lat. Ale problemem jest to, że te najtańsze propozycje zazwyczaj są w kiepskim stanie technicznym i oznaczają duże ryzyko konieczności przeprowadzania napraw.

...albo zdecyduj się na kredyt

Alternatywą dla opcji zakupu za gotówkę jest posiłkowanie się kredytem. Na taki, już przy minimalnej pensji, możemy sobie pozwolić, myśląc o zakupie aut w cenie od 18 do 31 tys. zł. W swoich wyliczeniach Carsmile założył, że klient ma 10 proc. wpłaty własnej, wybiera opcję z najniższą możliwą ratą i okres kredytowania chce ograniczyć do pięciu lat. Dodatkowym założeniem jest brak innych kredytów.

Aby ograniczyć ryzyko zakupu potencjalnej miny, w zestawieniu znalazły się auta z 12-miesięczną gwarancją i Cyfrowym Paszportem Pojazdu, który przynajmniej w teorii ma oznaczać, że sprzedawany pojazd został poddany gruntownej weryfikacji stanu technicznego. Przy tych założeniach wytypowano kilka samochodów, których przeciętny wiek to 12 lat, a średni przebieg 180 tys. km.

Niestety, trudno uznać, żeby za minimalną krajową można było kupić bardzo atrakcyjny samochód. Te, na które można sobie pozwolić, są raczej koniecznością niż dobrą inwestycją. Ale, jak mówi przysłowie, na bezrybiu i rak ryba. Pozytywne w tym wszystkim jest jednak to, jak zauważa Zaremba, że już nawet minimalna pensja pozwala myśleć o własnym pojeździe.

Samochód za minimalną pensję krajową
Samochód za minimalną pensję krajową