Jeszcze rok temu można było mówić, że na polskim rynku pracy warunki dyktują pracownicy, a nie pracodawcy. Najbardziej brakowało wykwalifikowanych pracowników, więc firmy kusiły ich na różne sposoby - przede wszystkim atrakcyjnymi wynagrodzeniami.

Szczególnie pożądani i poszukiwani byli kierowcy, których stały niedobór odczuwały obciążone zleceniami firmy transportowe. Media stale alarmowały, że ci o najwyższych kwalifikacjach emigrują na Zachód, gdzie oferowane im są znacznie lepsze warunki zatrudnienia. Masowy odpływ kierowców spędzał spedytorom sen z powiek. Aby zatrzymać swoich ludzi, firmy transportowe zmuszone były podnosić im pensje, przez co rosły również ceny usług. Tak wyglądały realia jeszcze niespełna rok temu.

Nowa sytuacja

Wszystko przewartościował światowy kryzys finansowy, który uderzył w wiele przedsiębiorstw transportowych. Jego konsekwencją jest rosnący na biurkach właścicieli firm TSL stos podań o pracę składanych przez bezrobotnych kierowców.

Znów mamy do czynienia z rynkiem pracodawców. - Czasy, gdy zawodowy kierowca mógł przebierać w ofertach pracy, należą do przeszłości. Wynika to głównie z faktu, że od kilku miesięcy przedsiębiorstwa związane z transportem otrzymują mniej zamówień niż w analogicznym okresie w 2008 r. W efekcie firmy racjonalizują koszty, szukają oszczędności, a co za tym idzie - niewielu pracodawców w branży tworzy nowe miejsca pracy - mówi Ewa Przybyszewska, kierownik oddziału Manpower w Poznaniu.

Taki stan rzeczy jest niezwykle korzystny dla pracodawcy. Zmniejszająca się liczba ofert pracy zmusza kierowców do rezygnacji z roszczeniowej postawy i często zgadzają się nawet na obniżanie wynagrodzeń, aby utrzymać etat. - Szumnie opisywane na forach transportowych wynagrodzenia z tzw. szóstką z przodu należą już do rzadkości - ocenia sytuację Aleksandra Szymanowicz, menedżer ds. personalnych w LCS Logistics. Z nieoficjalnych szacunków wynika, że oczekiwania płacowe kierowców spadły nawet o 20-25%.

Dobry kierowca

Wprawdzie znalezienie pracownika nie stanowi obecnie większego problemu, ale wymagający pracodawca nie jest przecież zainteresowany pierwszym lepszym kierowcą. Mówiąc wprost - pożądany jest kierowca dobry. Co to oznacza?

Kompetencje kandydata powinny wykraczać daleko poza ogólnie przyjęte standardy. Za wysoko wykwalifikowanego kierowcę nie można uważać osoby, która umiejętności zdobywała wyłącznie podczas kursu w ośrodku szkolenia kierowców.

Wiedza o przepisowym poruszaniu się w ruchu drogowym to zdecydowanie za mało, aby przekonać do siebie pracodawcę. Tę sytuację ma zmienić obowiązek zaliczania przez młodych adeptów zawodu tzw. kwalifikacji wstępnej, czyli dodatkowego szkolenia wzbogacającego wiedzę kierowców. Niestety, jego sens podważa fakt, iż w miażdżącej większości ma się ono składać ze szkolenia teoretycznego (260 godzin teorii wobec 20 godzin jazdy).

Z punktu widzenia potencjalnego szefa, kierowca powinien przede wszystkim spełniać najwyższe kryteria bezpieczeństwa i posiadać bogate, udokumentowane doświadczenie. Pracownik jeżdżący bezszkodowo, mający skończone dodatkowe kursy i mogący pochwalić się referencjami z innych miejsc pracy to dla firmy niezwykle cenny nabytek. W obecnej sytuacji rynkowej nie tak trudny do znalezienia.

Gdzie szukać?

Z deklaracji firm transportowych wynika, że poszukują one kierowców głównie za pośrednictwem Internetu. Nie jest to żadnym zaskoczeniem - rekrutacja poprzez portale pracy lub wykorzystanie do tego celu własnych stron internetowych jest przecież najpopularniejszą formą poszukiwania pracowników w Polsce.

Coraz rzadziej stosuje się tradycyjne formy naboru, czyli zamieszczanie ogłoszeń w prasie lub korzystanie z usług urzędów pracy. Szczególnie te ostatnie tracą wzięcie. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest funkcjonowanie na rynku agencji personalnych wyspecjalizowanych w poszukiwaniu wykwalifikowanych kierowców.

Należy również wspomnieć o roli rekrutacji z polecenia własnych pracowników. Dzięki temu łatwo bezpośrednio dotrzeć do doświadczonych kierowców bez czasochłonnego pośrednictwa innych instytucji. Jednak ta forma zatrudniania niesie za sobą pewne zagrożenia:

- W tym przypadku należy uważać, od kogo przyjmuje się polecenie i zatrudniać nowych kierowców tylko od zaufanych i rzetelnych pracowników, aby nie stworzyć "grupy trzymającej władzę", którą będzie później ciężko zarządzać - zauważa Szymanowicz.

Ostatecznie sposób zatrudnienia zależy tylko od firmy, która stosownie do swoich potrzeb dobiera odpowiednie narzędzia rekrutacyjne.

Motywacja

Niepewna sytuacja na rynku pracy powoduje, że niewielu kierowców myśli o zmianie miejsca zatrudnienia. Dzięki temu, stosunkowo niewielkim nakładem kosztów pracodawca może ograniczać rotację pracowników.

- Firmy nie muszą już ulegać żądaniom podwyżek w celu zatrzymania dobrych pracowników. W wielu przypadkach dla kierowców wystarczającą motywacją do pracy w konkretnej firmie jest utrzymanie dotychczasowego poziomu dochodów - mówi Przybyszewska.

Poprzestanie na tego typu działaniach motywacyjnych byłoby ze strony pracodawcy objawem niewybaczalnej lekkomyślności. Owszem, pojawia się pokusa, by wykorzystać silniejszą pozycję i jak najniższym kosztem motywować pracownika, ale to błąd.

- O pracowników trzeba dbać niezależnie od sytuacji rynkowej. A jeżeli ktoś nie chce robić tego ze względu na etykę zawodową, warto pomyśleć strategicznie: rynek może ponownie się zmienić, a odzyskać zaufanie i dobrą opinię jest znacznie trudniej niż ją stracić - tłumaczy Szymanowicz.

Gdy rynek pracodawcy znów ustąpi pola rynkowi pracownika, przedsiębiorstwa o zszarganej opinii będą borykały się z problemem niedoboru kierowców. Poza tym, warto tworzyć w firmie dobrą atmosferę. W lubianych przez pracowników przedsiębiorstwach łatwiej zwiększać efektywność lub zmagać się z kryzysowymi momentami.