Auto Świat Wiadomości Aktualności Protesty "Blokujemy Orlen" nie wypaliły. Organizatorzy przygotowali lepszą akcję

Protesty "Blokujemy Orlen" nie wypaliły. Organizatorzy przygotowali lepszą akcję

| Aktualizacja

To nic, że sobotnia akcja "Blokujemy Orlen", która miała być wyrazem oburzenia kierowców z powodu wysokich cen paliw w Polsce, okazała się niewypałem. Organizatorzy ogólnopolskich demonstracji mają już pomysł na nowy rodzaj akcji mającej zwrócić uwagę na drożyznę. Chodzi o sklepiki na stacjach paliw.

Sieć stacji paliw Orlen
Sieć stacji paliw OrlenPKN Orlen

Miały być zablokowane stacje paliw w całej Polsce, ale były pustki. Akcja "Blokujemy Orlen", opracowana jako odpowiedź na wysokie ceny paliw, nie była tak spektakularna, jak spodziewali się jej inicjatorzy i w wielu miastach z powodu braku protestujących kierowców skończyła się szybciej, niż zaczęła. To dało organizatorom czas na obmyślenie nowej strategii. Demonstracje przy dystrybutorach mają zamienić się w bojkot sklepików.

Na czym najwięcej zarabiają stacje paliw? Na hot dogach!
Na czym najwięcej zarabiają stacje paliw? Na hot dogach!Żródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

"Nie kupuję w sklepie na Orlenie" > "Blokujemy Orlen"

Zdaniem aktywistów zarobki na paliwie są dla koncernu... mało istotne. I nie jest to twierdzenie wzięte z powietrza, wszak stacje paliw największe zyski notują dzięki serwowanym na szybko ciepłym przekąskom i sprzedaży alkoholu czy akcesoriów do samochodów, takich jak np. kable USB. Według organizatorów sklepy zarabiają nawet na 75 proc. zysków stacji.

Sprawdź nasz ranking: Ile kosztują hot dogi, kawa i myjnia automatyczna na stacjach paliw?

Stąd pomysł na nową akcję. Tym razem pod hasłem "Nie kupuje w sklepie na Orlenie" [pisownia oryg. – red.]. Nie dość, że będzie miała większy wpływ na zyski, to jeszcze będzie odbywać się stale – w całej Polsce o każdej porze dnia i nocy. Zamiast demonstracji będzie więc bojkot.

Nieudane protesty na Orlenie

Sobotni zryw okazał się niewypałem, o czym informowaliśmy w osobnym wpisie. Mimo szumnych zapowiedzi na stacjach Orlenu w większości z wybranych lokalizacji albo nie było żadnych problemów z tankowaniem, albo pojawiły się garstki protestujących. W Szczecinie jednak faktycznie doszło do chwilowego paraliżu.

Zobacz też: Dlaczego protesty na stacji paliw to kiepski pomysł? Wyjaśniamy

Organizatorzy akcji "Blokujemy Orlen" nie składają jednak broni i twierdzą, że nowa taktyka jest trafniejsza. Pierwotna była błędna już na etapie założeń – dużo nie zdziałałoby nawet tankowanie na innych stacjach niż Orlenu, bo ich zdaniem aż 80 proc. paliw w Polsce pochodzi właśnie z rafinerii płockiego koncernu. Drożyzna występuje więc na stacjach każdej sieci. Ba, drogo jest już nawet na legendarnej stacji COAR (Centrum Obsługi Administracji Rządowej).

Poprosiliśmy PKN Orlen o stanowisko w tej sprawie. Zaktualizujemy materiał, jak tylko je otrzymamy.

AKTUALIZACJA:

Dostaliśmy od PKN Orlen stanowisko w sprawie protestów "Blokujemy Orlen". Cały komentarz polskiego koncernu można przeczytać poniżej.

"Postulaty organizatorów protestu „Blokujemy Orlen” są bezpodstawne i nie oddają rynkowych realiów. Ceny hurtowe paliw w Polsce i w całej Europie zależą od wielu rynkowych czynników, w tym przede wszystkim globalnych notowań gotowych produktów paliwowych, czyli benzyny i oleju napędowego, na europejskich giełdach. Dla naszego kraju i Europy Zachodniej jest to rynek ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia). O notowaniach tych nie decydują poszczególne koncerny paliwowe, a więc także PKN ORLEN, lecz czynniki rynkowe, czyli relacja pomiędzy podażą a popytem.

Wojna w Ukrainie spowodowała, że wzrosły nie tylko giełdowe notowania ropy naftowej (obecnie ok. 120 dolarów za baryłkę, przy kursie dolara na poziomie 4,4 zł), a przede wszystkim gotowych produktów paliwowych, które ze względu na ograniczenie ich importu z kierunku wschodniego oraz globalny wzrost popytu, są zdecydowanie wyższe niż przed rozpoczęciem wojny. W przypadku benzyny to wzrost o ponad 71 proc., a w przypadku diesla o blisko 60 proc. Wzrost dotyczy wszystkich krajów w Europie importujących paliwa i wpływa na ceny hurtowe w Polsce, a za nimi także na ceny na stacjach.

Obniżenie cen hurtowych w Polsce spowodowałoby wzrost eksportu paliw z Polski do innych krajów, gdzie paliwo jest droższe. W konsekwencji takich działań mogłoby więc dojść do sytuacji, w której w Polsce zaczęłoby brakować paliwa. Co więcej, przepisy antymonopolowe nakazują hurtową sprzedaż paliw w zbliżonych cenach dla wszystkich uczestników rynku.

Ceny paliw w Polsce należą do najniższych w Unii Europejskiej, pomimo zbliżonego poziomu kosztów ponoszonych przez wszystkie europejskie rafinerie. Dotyczy to przede wszystkim zakupu surowca, energii elektrycznej i gazu wykorzystywanych w produkcji, a także logistyki importowanych paliw. Ceny paliw w Polsce są także wyraźnie niższe niż w krajach regionu o podobnym stopniu zamożności, jak choćby Czechy, Słowacja, czy kraje bałtyckie.

Podkreślamy, że w pierwszym kwartale 2022 roku sprzedaż paliwowa i pozapaliwowa w Polsce odpowiadała zaledwie za 10 proc. zysku całego koncernu".

Autor Krzysztof Grabek
Krzysztof Grabek
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków