Auto Świat Wiadomości Aktualności Oszustwo "na gorący samochód" to nowa metoda wyłudzania. Oszuści przeszli samych siebie

Oszustwo "na gorący samochód" to nowa metoda wyłudzania. Oszuści przeszli samych siebie

Na oszustów ciężko jest znaleźć dobry sposób, bo nawet jeśli już jakaś ich "taktyka" zostanie rozgryziona, to szybko znajdują kolejną, o której nikt nie wie. Niestety, nieczyste praktyki są coraz bardziej skomplikowane, a co za tym idzie, trudniejsze do wykrycia, choć także bardziej ryzykowne. Jedną z nich jest metoda "na gorący samochód", z której oszuści mają potrójny zysk. Tłumaczymy, jak ona działa.

Ruch drogowy
Ruch drogowyFotoDax / Shutterstock
  • Oszuści wykorzystują metodę "na gorący samochód", łącząc kradzież auta i wymuszenie odszkodowania
  • Przestępcy, wykorzystując metodę "na gorący samochód" mogą uzyskać nawet potrójny zysk
  • Choć cały proceder jest bardziej ryzykowny i grozi za niego długoletnie więzienie, to trudno jest znaleźć dowody na oszustów

Przestępcy opracowali kolejną metodę wyłudzania pieniędzy od firm ubezpieczeniowych i jednocześnie powodują, że pokrzywdzeni są inni ludzie. Proceder, nazwany "na gorący samochód", który opisała Gazeta Wyborcza, jest skomplikowany i ryzykowny, ale to intratny biznes. Trzeba w nim nie tylko ukraść samochód, ale też zmienić numer VIN, a to dopiero początek.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Metoda "na gorący samochód" jest podzielona na kilka etapów

Schemat działania przestępców oparty jest na kilku etapach. Na początku kupowany jest za granicą nienaprawialny wrak pojazdu, zazwyczaj drogiego, który w rzeczywistości stanowi jedynie źródło dokumentacji umożliwiającej podjęcie dalszych kroków. Często sam wrak nawet nie jest sprowadzany. Następnym etapem jest zlecenie kradzieży auta tego samego modelu, już zarejestrowanego w Polsce.

Gdy to się uda, skradziony samochód "dostaje" nową historię, niezwiązaną z kradzieżą, poprzez manipulacje przy numerach identyfikacyjnych pojazdu. Oczywiście dzisiaj takie pojazdy dalej są mocno narażone na wykrycie przestępstwa, bowiem nawet sterowniki mają w sobie zapisany numer VIN pojazdu, w którym działają. Skradziony samochód jednak nie służy do dalszej odsprzedaży, a wyłudzenia odszkodowania.

Skradzionym autem oszuści jadą wyłudzać odszkodowanie...

Kiedy skradzione auto zostało już "zalegalizowane", oszuści wyruszają nim na poszukiwanie ofiary, do odszkodowania. Sposoby są różne, często są to miejsca, gdzie jest spora szansa, że inny kierowca może się zagapić i popełnić błąd, jak na przykład ronda. Oszuści wykorzystują tę nieuwagę i wystawiają się skradzionym samochodem na kolizję. Jeśli się uda, zgłaszana jest szkoda ze standardowej polisy OC sprawcy i oszuści dostają odszkodowanie za uszkodzony samochód.

Kolizja drogowa
Kolizja drogowaBilanol / Shutterstock

...później zgłaszają jego kradzież

W rzeczywistości naprawa samochodu nie następuje, jednak niedługo po kolizji zgłasza się jego kradzież. Przypominamy jednak, że w dokumentach widnieje numer VIN auta wraku, który został zakupiony za granicą, a nie prawdziwy numer identyfikacyjny uszkodzonego samochodu. W ten sposób ubezpieczyciel wypłaca odszkodowanie za kradzież, mimo że pojazd jest cały czas w rękach oszustów - ląduje on w dziupli złodziei.

Po całej akcji metoda "na gorący samochód" daje potrójny zysk

Później scenariusz już jest typowy - auto zostaje szybko rozebrane, a jego części sprzedane. Ślad po samochodzie znika, a oszuści mają z niego potrójny zysk:

  • Dostają pieniądze z odszkodowania OC sprawcy
  • Dostają pieniądze z odszkodowania AC z powodu kradzieży
  • Sprzedają części po rozebraniu skradzionego samochodu

Jedyną inwestycją w pojazd jest zakup "dawcy" numeru VIN, czyli mocno zniszczonego auta, które jednak w stanie idealnym jest drogie. Oszuści wolą samochody premium, których technologia naprawy jest skomplikowana, bo za takie auto mogą dostać wyższe odszkodowanie.

Oszuści sami usuwają dowody

Co więcej, po rozebraniu auta znika również dowód w sprawie kradzieży. Śledczy nie są więc w stanie sprawdzić pól numerowych auta (numeru VIN) w badaniu mechanoskopijnym. Nie ma więc dowodów na żadne przestępstwo, którego dopuścili się oszuści.

W praktyce oznacza to, że ofiarą zostaje sprawca stłuczki, którego OC zostało wykorzystane, właściciel skradzionego auta i ubezpieczyciele. Firmom ubezpieczeniowym pozostaje jedynie przeciwdziałanie takim przypadkom za pomocą podnoszenia standardów bezpieczeństwa oraz współpracy z organami ścigania. Jednak, jak pokazuje złożoność procederu "na gorący samochód", przestępcy nadal mają przewagę w tej nierównej walce.

Autor Mateusz Pokorzyński
Mateusz Pokorzyński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków