Wszystko zaczęło się w Stanach Zjednoczonych. Brak rozsądku tamtejszych banków w kwestii udzielania kredytów doprowadził do kryzysu. Bankructwa firm i banków pośredniczących w kredytowym boomie, zwłaszcza specjalizujących się w tzw. kredytach ryzykownych, stały się początkiem kłopotów światowej gospodarki. Panikę na giełdach wywołał ubiegłoroczny upadek banku Lehman Brothers, który wszystkim uzmysłowił to, co dziś już wie każdy średnio zainteresowany wydarzeniami na świecie człowiek - nadeszły ciężkie czasy.

Strach przed przyszłością

Wprawdzie ze sporym opóźnieniem w stosunku do Zachodu, ale w końcu również polskie firmy zaczęły odczuwać skutki kryzysu. Business Centre Club przeprowadził w lutym sondaż wśród menedżerów i właścicieli firm (członków BCC), w którym pytano o wpływ światowego kryzysu finansowego na ich przedsiębiorstwa. Wyniki wskazujące na pogorszenie się nastrojów nie są zaskoczeniem. Sondaż dowodzi, że coraz więcej firm zaczyna odczuwać skutki kryzysu i szybko rośnie przeświadczenie, iż będzie on stanowił poważne zagrożenie dla ich działalności. Ale warto też odnotować optymizm 14% ankietowanych firm i zadać pytanie, czy w kontekście skrajnie pesymistycznych doniesień medialnych jest to rzeczywiście niski wynik.

Jasne punkty

Jedną z najbardziej poturbowanych przez zawirowania gospodarcze branż jest motoryzacja. W styczniu zanotowano spadki sprzedaży we wszystkich krajach europejskich, a w stosunku do ubiegłego roku ogólny wynik pogorszył się o 26%. Według danych Samaru, w Polsce nie było aż tak źle. Wprawdzie w naszym kraju także zauważalne są spadki, ale nie tak drastyczne. Wynik uzyskany w styczniu - 26 824 sprzedane samochody, był o 5,5% mniejszy niż zanotowany w styczniu 2008 r.

Okazuje się, że na tle ogólnego wyhamowania branży można znaleźć przykłady utrzymującej się prosperity. Na szczególną uwagę zasługuje styczniowe osiągnięcie Volvo Auto Polska. W sytuacji, gdy zdecydowana większość koncernów boryka się z problemami sprzedażowymi, szwedzki producent odnotował rekordową liczbę zamówień w Polsce sprzedając 604 samochody osobowe.

- Dotychczasowy miesięczny rekord zamówień osiągnęliśmy w marcu ubiegłego roku. Wyniósł on 475 samochodów - mówi Marcin Klimczewski, dyrektor marketingu i PR w Volvo Auto Polska.

Wysoki poziom sprzedaży Volvo jest, w kontekście sytuacji całej branży, sporym zaskoczeniem. Ale wynik ten tłumaczy duże zainteresowanie najnowszym modelem szwedzkiej marki, czyli XC60.

Kryzys nie uderzył też dotąd w firmy związane z produkcją pojazdów transportu publicznego. Najlepiej radzi sobie firma Solaris Bus & Coach, która, wbrew powszechnym tendencjom, nie planuje redukcji zatrudnienia ani obniżenia zarobków pracownikom. Więcej, świetna kondycja finansowa firmy pozwala jej myśleć o inwestycjach w prace badawczo-rozwojowe, a niewykluczone, że będzie zatrudniała kolejne osoby.

Wynajem i serwis - szansa na wzrost

Prawdopodobnie na nasilającym się kryzysie skorzystają niezależne sieci serwisowe. Gdy fleet managerowie zostaną zmuszeni do szukania dodatkowych oszczędności, zapewne zrezygnują z usług ASO i wybiorą mniej kosztowny sposób serwisowania samochodów. Niezależne warsztaty mają szansę zyskać wielu nowych klientów.

Jednak z deklaracji fleet managerów przepytanych przez branżowe instytuty wynika, że na razie firmy nie są w najgorszej kondycji i nie zamierzają zmniejszać parków samochodowych. Wraz z ograniczaniem dostępności kredytów zmieniają się jednak metody ich finansowania. Jest to szansa dla podmiotów oferujących wynajem aut.

Kłopoty z uzyskaniem kredytu na kupno samochodów flotowych mogą wywołać większe zainteresowanie usługami branży leasingowej i CFM, chociaż w dobie kryzysu chyba naiwnością byłoby liczenie na bardzo dynamiczny rozwój. Można spodziewać się wzrostów, tyle że wolniejszych. Skąd ten optymizm? Z danych wynika, że branża CFM zakończyła 2008 r. wynikiem 124 tys. wynajętych samochodów i sprzedażą kontraktów dla 16 tys. klientów. Dynamika wzrostu w stosunku do roku poprzedniego była duża i wyniosła 32,9%. Dobrym prognostykiem jest szybszy przyrost flot w wynajmie w drugiej połowie roku - 17,7 tys. aut w stosunku do 13 tys. w pierwszej połowie. Oznacza to, że w branży CFM notowano wzrosty, gdy kryzys zaczął już być odczuwalny dla większości firm.

Luksus się broni

Wysoką odporność na zachwiania gospodarcze zawsze wykazywali producenci dóbr luksusowych. Ich odbiorcy, czyli ludzie zamożni, nie muszą w czasach kryzysu drastycznie obcinać wydatków na drobne przyjemności. Ta reguła dotyczy również rynku samochodowego - najczęściej kłopoty gospodarcze uderzały w sprzedaż pojazdów popularnych, natomiast na samochody luksusowe popyt był niezmienny. Niektórzy producenci notują wręcz imponujące wyniki sprzedaży. Jaguar, jedna z marek będących synonimem luksusu, przede wszystkim dzięki modelowi XF zanotował w styczniu wzrost sprzedaży aż o 35,5%. Wydaje się, że dla elity motoryzacyjnej kryzys nie jest bezpośrednim zagrożeniem.

Czy pijani rowerzyści stwarzają takie samo zagrożenie jak pijani kierowcy? Weź udział w debacie na Blog.pl