Jednak przeciwko takiemu rozwiązaniu występuje poprzedni główny udziałowiec, grupa finansowa Morgan Grenfell. Co więcej, londyński sąd nakazał Arrowsowi natychmiastową spłatę 4,5 miliona dolarów Cosworthowi za dostawę silników oraz 3,4 miliona dolarów pozostałym wierzycielom.Tom Walkinshaw rozpaczliwie szuka rozwiązania tej sytuacji. Proponuje zmianę nazwy zespołu na Red Bull Team USA. Powstałaby wtedy nowa spółka nieobciążona zobowiązaniami finansowymi. Na to jednak zgodę muszą wydać pozostałe ekipy. Jak na razie Arrows stara się być na wszystkich wyścigach Formuły 1. Gdyby go zabrakło, musiałby zapłacić wysoką karę FIA (782 tysiące dolarów za opuszczenie Grand Prix) i straciłby wszelkie prawa wynikające z umowy Concorde. Oznaczałoby to utratę wartości teamu i zapewne podzieliłby los ekipy Alaina Prosta. Na razie ekipa Arrowsa stara się być obecna na zawodach F1. We Francji ekipa uciekła się do taktycznego wybiegu. Na torze Magny-Cours kierowcy zespołu przejechali tylko po jednym okrążeniu podczas sesji kwalifikacyjnej. Heinz-Harald Frentzen i Enrique Bernoldi uzyskali czasy przekraczające 107 procent rezultatu zdobywcy pole position i tym samym nie zostali zakwalifikowani do wyścigu.
Kto uratuje Arrowsa?
Team Arrows Grand Prix International znalazł się w poważnych kłopotach. Zespół Toma Walkinshawa jest poważnie zadłużony i jedynie sprzedaż większościowego pakietu akcji Dietrichowi Mateschitzowi z firmy Red Bull mogłaby uratować ekipę.
Auto Świat
Kto uratuje Arrowsa?