• Oszustwo na atrakcyjny i tani samochód, który po zapłacie zaliczki firma kurierska przywiezie z zagranicy pod dom, nieco się zdezaktualizowało. Nie maleje jednak kreatywność złodziei internetowych
  • Małżeństwo z Łomży wypatrzyło atrakcyjne ogłoszenie o sprzedaży samochodu na jednym z niemieckich portali ogłoszeniowych
  • Po wpłacie pieniędzy niedoszły nabywca pojazdu wsiadł w samolot i poleciał do Niemiec, by odebrać auto i wrócić nim do Polski
  • Okazało się, że samochodu nie ma i także komis, który go oferował, od dawna nie istnieje...
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Do komisariatu Policji w Łomży zgłosiła się 34-latka, zgłaszając oszustwo przy kupnie samochodu. Wraz z mężem zostali oszukani na 12 tys. euro, co stanowi równowartość aż 60 tys. zł. Oszustwo było skrojone na dość naiwnego klienta, ale okazało się skuteczne. Można spodziewać się, że happy endu nie będzie: pieniędzy nie da się odzyskać, ani tym bardziej wejść w posiadanie samochodu, który być może nawet istnieje, jednak należy do zupełnie innej osoby.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Silnik pracuje. Auto w stanie idealnym?

Ogłoszenie o sprzedaży Mercedesa musiało być atrakcyjne. Małżeństwo skontaktowało się ze sprzedawcą za pomocą komunikatora serwisu ogłoszeniowego – w ten sposób uzyskało potwierdzenie, że oferta jest aktualna. Oszust dosłał zdjęcia pojazdu, a nawet – co musiało przekonać nabywców o uczciwości oferty – filmik z nagraniem pracy silnika. Nabywcy umówili się ze sprzedającym, że wpłacą na jego konto 12 tys. euro, a następnie mąż poszkodowanej poleci do Niemiec samolotem po auto. Sprzedawca miał odebrać go z lotniska.

Oszustwo na niemieckiej aukcji. Sprzedawca się nie pojawił, samochodu nie ma

Sprzedawca na lotnisku się nie pojawił, nie odbierał też telefonu. Zapomniał? W tej sytuacji niedoszły nabywca wsiadł w taksówkę i pojechał tam, gdzie – jak wynikało z adresu – miała mieścić się firma sprzedająca samochody. Owszem była tam... wiele lat temu. W każdym razie widać, że oszuści zachowali przynajmniej minimalne standardy "konspiracji" – zadbali o adres, pod którym ktoś kiedyś miał firmę. Samochodu nie ma, a pieniądze... przepadły.

Oszustwo na niemieckiej aukcji: happy endu nie będzie

Szanse na odzyskanie pieniędzy czy choćby złapanie sprawców są absolutnie minimalne, można założyć z góry, że śledztwo zostanie umorzone z powodu niewykrycia sprawców. To, niestety, dość typowa sytuacja. Dlaczego?

  • To, że ogłoszenie zamieszczone jest w niemieckim serwisie ogłoszeniowym, nie znaczy, że oszust przebywa w Niemczech. Może równie dobrze mieszkać w Polsce albo w jednym z krajów Afryki.
  • Numer konta bankowego, z którego korzystają oszuści, zwykle do nich nie należy i używany jest najwyżej kilka razy. Konta bankowe, na które ofiary wpłacają pieniądze, zwykle zarejestrowane są na tzw. słupy – czyli ludzi, którzy zgodzili się udostępnić swoje dane potrzebne do założenia konta albo np. zostali okradzeni z paszportu czy dowodu osobistego – często są zupełnie nieświadomi, że ktoś się pod nich podszył i założył w ich imieniu konto bankowe.
  • Zdjęcia czy filmy pokazujące samochód nie stanowią tropu, nawet jeśli np. widnieje na nich numer VIN pojazdu. I zdjęcia, i filmiki są zwykle "podkradane" z prawdziwych ogłoszeń, niekoniecznie pierwotnie zamieszczanych w kraju, gdzie dokonano oszustwa. Zdjęcia mogą równie dobrze pochodzić z aukcji albo z ogłoszenia pierwotnie zamieszczonego przez sprzedawcę np. w USA.
  • Sprzedawcy zwykle korzystają z technologii (dostępnej dla każdego!), która pozwala ukryć kraj, z którego "nadają"

Na pocieszenie: wystarczy zachować minimalną ostrożność, by nie stać się ofiarą oszustów internetowych.

Oszustwo na niemieckiej aukcji: jak nie zostać następną ofiarą?

Oto podstawowe środki ostrożności pozwalające uniknąć kosztownej wpadki:

  • Pamiętaj, że ani zdjęcia, ani film nie powinny być wystarczającym dowodem na akceptowalny stan pojazdu, który chcesz kupić. Przykład: to, że silnik pracuje, nie znaczy, że nie cieknie. Na zdjęciach nie widać też, czy auto ma za sobą naprawy blacharskie. Zanim zdecydujesz, że chcesz ten samochód, musisz przynajmniej sam go zobaczyć.
  • Oglądając osobiście samochód w celu oceny jego stanu, unikasz sytuacji, gdy oferowany samochód albo inny przedmiot nie istnieje lub nie jest w posiadaniu sprzedawcy.
  • Zanim nie przekonasz się, że auto ci pasuje, nie wpłacaj żadnych pieniędzy sprzedającemu. Nigdy!
  • Nie ufaj zagranicznym, konkurencyjnym cenowo, ofertom sprzedaży samochodu zarejestrowanego w Polsce. Takie okazje, gdy ktoś wyprowadził się z Polski i musi pilnie sprzedać samochód, to prawdziwa rzadkość!
  • Nie negocjuj ze sprzedawcą, poprzestając na komunikatorach udostępnianych przez portale ogłoszeniowe. Korzystając wyłącznie z nich, nie wiesz nawet, czy sprzedawca posługuje się językiem, który deklaruje – nie wiesz, czy jest Polakiem, Niemcem itp. Może – równie dobrze – korzystać z elektronicznego tłumacza. Telefon jest bezpieczniejszy.
  • Wiedz, że oszuści, aby zwieść zwoje ofiary, zakładają nawet "lewe" strony internetowe nieistniejących przewoźników, którzy mieliby dostarczyć samochód. Taka strona "z zewnątrz" wygląda całkiem normalnie, jednak poszczególne zakładki są już puste, albo przynajmniej podejrzanie ubogie w treść. Często oszuści poprzestają na wyłudzeniu w ten sposób opłaty za transport nieistniejącego pojazdu
  • Każdą firmę można "wygooglać", ale trzeba być ostrożnym: oszuści potrafią zamieszczać aktualne opinie chwalące firmę, która już nie istnieje albo nigdy nie istniała.
  • Zwróć uwagę, czy na zdjęciach w ogłoszeniu nie widać "niepasującego" otoczenia. Palmy w Niemczech? Mało prawdopodobne!

Reasumując: pierwsze pieniądze należy wpłacać sprzedawcy dopiero po zobaczeniu samochodu i jego dokumentów.