Pracownik jednej z firm dostawczych nagle stracił przytomność na drodze pomiędzy Radzyminem a Zawadami. Kierowcy udało się bezpiecznie zatrzymać auto dostawcze, a na miejsce przyjechały straż pożarna, policja i pogotowie. Służby ustaliły, że z części załadunkowej pojazdu wydobywał się chemiczny, żrący zapach.
Uszkodzone pojemniki z niebezpiecznymi substancjami
Wśród przewożonych paczek były pojemniki z niebezpiecznymi substancjami — doszło do ich uszkodzenia. Ciecz zbadał specjalista. Jak się okazało, w kilkulitrowym baniaku była pochodna kwasu solnego.
- Zobacz także: Policja wzięła się za trujące samochody. Tylko w Lublinie zabrano 16 dowodów rejestracyjnych
Dziennikarze portalu wwl112.pl nieoficjalnie dowiedzieli się, że w samochodzie znajdowało się kilkanaście podejrzanych paczek nadanych z tej samej firmy. W aucie znalazły się też inne przesyłki, które nigdy nie powinny tam być — zawierały eter i toluen.
Takie substancje należy przewozić na zasadach transportu specjalistycznego. Sprawą zajmuje się teraz policja.
Źródło: WWL112.PL