Aktualnie trwają prace nad rewolucją w systemie szkolenia na prawo jazdy. Resort infrastruktury pracuje nad szeregiem zmian, m.in. wprowadzenie kursu rozszerzonego o jazdy z osobą towarzyszącą. Do takiego szkolenia mogłaby przystąpić osoba, która ukończyła 17 lat, a jazdy doszkalające odbywałyby się przy użyciu wskazanego przez kandydata na kierowcę odpowiednio oznakowanego pojazdu. Dodatkowo konieczne byłoby ukończenie części teoretycznej i praktycznej szkolenia oraz nauki udzielania pierwszej pomocy.

Według wiceministra Rafała Webera, dodatkowe jazdy z osobą towarzyszącą, czyli opiekunem prawnym, pozwoli na lepsze obycie się kandydata z ruchem drogowym. Według resortu to także dobra alternatywa dla dosyć kosztownych jazd dodatkowych w ośrodkach szkolenia kierowców.

Po takich wypowiedziach Webera można by spodziewać się, że szkoły jazdy staną się głównym przeciwnikiem takiego rozwiązania. Jednak okazuje się, że zostaliśmy mile zaskoczeni. Krzysztof Bandos, prezes Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców, jest zwolennikiem takie rozwiązania.

"Osobiście jestem za. (…) Większość krajów europejskich stosuje taki system. Czy to jest system szeroko rozpowszechniony wśród szkolących się osób? Nie, to jest – w zależności od kraju – od 3 do 8 proc. osób" – ocenił pomysł Bandos.

Jednak prezes PFSSK dodaje, że jest "za", ale pod warunkiem wprowadzenia kilku warunków, w niektórych przypadkach dość trudnych do spełnienia. Po pierwsze, to instruktor miałby decydować, czy kandydat jest gotowy na wyjechanie na drogi publiczne pod opieką osoby towarzyszącej, która według Bandosa mogłaby być wyłącznie bliska rodzina (rodzice i starsze rodzeństwo). Oznacza to np. konieczność wykupienia dodatkowych godzin jazd w szkole zanim kandydat wyjedzie na drogę z opiekunem.

Po drugie, osoba towarzysząca miałaby podlegać takiej samej odpowiedzialności jak instruktor, a w aucie podczas takich jazd nie mogłaby być przewożona osoba trzecia. To akurat słuszna uwaga. Jednak padają też warunki, które będą dość trudne do spełnienia. Krzysztof Bandos wspomina o odpowiednim dostosowaniu pojazdu, w tym: o dodatkowych lusterkach, oznakowaniu, ale też zastanawia się nad tym, czy w takim aucie nie powinien znaleźć się drugi pedał hamulca po stronie pasażera. Auto poza tym powinno także mieć specjalne ubezpieczenie oraz przejść specjalny przegląd potwierdzony odpowiednim zaświadczeniem.

Prezes Bandos proponuje też obowiązkowe zgłoszenie w ciągu roku kandydata i jego osoby towarzyszącej do instruktora, który szkolił wcześniej kandydata, w celu sprawdzenia, czy w tym czasie przyszły kierowca nie nabrał np. złych nawyków. Poza tym roczny okres szkolenia pod okiem rodziców czy rodzeństwa powinien zakończyć się ponownym egzaminem wewnętrznym zanim kandydat przystąpi do egzaminu państwowego.

Jak widać, warunków jest dość sporo. Pytanie tylko, czy podobne zdanie ma Ministerstwo Infrastruktury, ale o tym przekonamy się dopiero po przedstawieniu przez resort projektu odpowiedniej nowelizacji.