Przeciętnemu Polakowi amerykańska motoryzacja kojarzy się przede wszystkim z olbrzymimi pikapami. Jest w tym dużo prawdy. Spark na stoisku Chevroleta prezentowany był na zasadzie ciekawostki, a dużo mocniej wyeksponowano olbrzymie Silverado. Warto też przypomnieć, że w USA oferowane są auta znane w Europie, ale w innych wersjach nadwoziowych, np. Ford Fiesta sedan czy dłuższa odmiana Toyoty RAV4.
Lexus GS: technika w służbie ekologii - Nie od dziś wiadomo, że władze Kalifornii są wyjątkowo wyczulone na kwestie ochrony środowiska, więc wybranie tego stanu na miejsce premiery nowego GS-a, który występuje także w wersji hybrydowej, nie było przypadkowe. Mierząca 4,85 m długości limuzyna będzie oferowana w 3 odmianach: 250, 350 oraz 450h. W tej ostatniej 3,5-litrowy silnik V6 wspomagany jest motorem elektrycznym. Do Polski auto trafi w maju. Na naszym rynku dostępne będą warianty GS 250 oraz GS 450h. Ceny nie są jeszcze znane.
Subaru BRZ Concept STI - Techniczne założenia tego auta znane są od dawna: tylny napęd, 2-litrowy, 4-cylindrowy bokser, lekkie nadwozie. W Los Angeles zaprezentowano koncept zapowiadający wersję zaprojektowaną przez dział sportowy japońskiego producenta. Auto ma 4,23 m długości i 1,28 m wysokości.
Ford Escape: Kuga drugiej generacji - Kolejny po Focusie „samochód światowy” Forda – takie samo auto trafi do sprzedaży na całym świecie. Różnice mają dotyczyć wyłącznie wyposażeniowa i wersji silnikowych. Sprzedaż Escape’a rozpocznie się w USA na początku przyszłego roku. Europejska premiera Kugi II została zapowiedziana na salonie genewskim (marzec 2012).
Chevrolet Camaro ZL1 Cabrio - 587 koni i 754 Nm maksymalnego momentu obrotowego czynią z Camaro Cabrio najmocniejszego otwartego Chevroleta wszech czasów. Pod maską silnik 6,2 l.
Volkswagen CC i Beetle R - Passat CC po face liftingu nazywa się tylko CC i ma światła dzienne LED z przodu oraz mocno zmodyfikowany tył. Pod maską – benzynowe silniki o mocy od 160 do 280 koni (diesle: od 140 do 170 KM). W topowej odmianie za przeniesienie napędu odpowiadają system 4Motion (4x4) i przekładnia DSG (w USA: klasyczny „automat”). Zaprezentowany w LA Beetle R nadal jest samochodem koncepcyjnym (premiera odbyła się we Frankfurcie). Do napędu posłużył motor 2.0 TSI/265 KM.
Honda CR-V - W Stanach pojawi się już w tym roku, a w Europie – jesienią 2012 r. IV generacja Hondy CR-V będzie kosztowała w USA mniej niż 25 tys. dolarów, co odpowiada ok. 83 tys. zł, oczywiście bez podatków. Pod maską amerykańskiej wersji znajduje się 190-konny motor benzynowy 2.4 połączony z 5-stopniowym „automatem”. W standardzie:automatyczna klimatyzacja, system audio i Bluetooth do podłączenia zewnętrznych urządzeń (np. iPhone’a).
Dodge Charger SRT8 - Takie amerykańskie auta lubimy najbardziej: z silnika 6.4 V8 uzyskano 470 koni, a maksymalny moment obrotowy wynosi 637 Nm. Czas rozpędzania do „setki” – poniżej 5 s. Napęd oczywiście na tył. Cena w USA: 46,6 tys. dolarów.
Mercedes ML 63 AMG - W Los Angeles zadebiutowała najmocniejsza wersja ML-a. Odmiana 63 AMG ma pod maską 5,5-litrową jednostkę V8 wyposażoną w 2 turbiny. Jej moc to 525 KM, a maks. moment obrotowy wynosi 700 Nm. Do przeniesienia mocy na obie osie użyto skrzyni 7G-Tronic AMG Speed Shift Plus. Do „setki” auto potrzebuje 4,8 s.
Lincoln MKZ Hybrid - Najoszczędniejsza limuzyna Ameryki – tak właśnie będzie reklamowany w USA hybrydowy Lincoln, który w cyklu miejskim ma zużywać zaledwie 5,7 l/100 km (wg norm amerykańskich). Do napędu posłużyły benzynowy silnik 2.5 o mocy 156 KM oraz 106-konny motor elektryczny. Łączna moc systemu to 191 KM.
PODSUMOWANIE - Choć także w Stanach mówi się o oszczędzaniu paliwa i ekologii,to jednak salon w Los Angeleszdominowały duże samochody napędzane olbrzymimi, paliwożernymi silnikami. Patrząc na ulice Kalifornii, miałem wrażenie, że dość wysokie ceny benzyny wcale nie odstraszają Amerykanów od ogromnych aut. Oczywiście, w motoryzacyjny pejzaż USA na dobre wpisała się Toyota Prius (jeżdżą tam tysiące egzemplarzy), ale według mnie kojarzenie USA z pikapami, pod maskami których dudnią benzynowe silniki V8, jest jak najbardziej słuszne. Największym szokiem są jednak ceny aut – chyba nadal nigdzie na świecie nie jest taniej!