Światowa Organizacja Zdrowia WHO obliczyła, że w tym biednym afrykańskim kraju co roku w wypadkach drogowych ginie 48 osób na każde 100 tys. mieszkańców. Pod kołami giną głównie mężczyźni – na jedną kobietę przypada trzech przedstawicieli płci brzydkiej. Nieco bezpieczniej jest na Wyspach Cooka. W 2007 roku (ten rok WHO wzięła pod uwagę w swoim badaniu) zginęło na drogach raptem 5 osób, ale w związku z tym, że to wyspiarskie państwo położne na Oceanie Spokojnym, w okolicach Australii, liczy nieco ponad 13 tys. mieszkańców, daje to 45 ofiar na 100 tys. mieszkańców.

Nieco lepiej, ale wciąż niebezpiecznie, jest w Egipcie (42 ofiary/100 tys. osób) i Libii (40 ofiar/100 tys. ludzi).W Europie jest zdecydowanie bezpieczniej. Na 100 tys. Brytyjczyków w wypadkach drogowych ginie 5 osób, natomiast w Niemczech i Francji jest odrobinę gorzej (odpowiednio 6 i 7,5 osoby/100 tys. mieszkańców). W USA, gdzie 306 milinów ludzi ma 251 milionów samochodów, ginie rocznie 14 osób/100 tys. mieszkańców, czyli z grubsza tyle, ile w Azerbejdżanie i Turcji.

A gdzie drogi są najbezpieczniejsze? Na Wyspach Marshalla. W tym kraju, położonym na zachód od Nowej Zelandii, mieszka 59 tys. osób, które mają zaledwie 2,5 tys. samochodów. W 2007 roku na drogach w tym niewielkim kraju zginęła jedna osoba, co daje wynik 1,69 ofiary/100 tys. mieszkańców. Nigdzie nie jest bezpieczniej.