- Czeska policja zatrzymała kierowcę wyścigowego bolidu w pobliżu Przybramia
- Do akcji zaangażowano kilka patroli oraz helikopter, a zatrzymanie nastąpiło 15 minut po zgłoszeniu
- To nie pierwszy przypadek jazdy bolidem w regionie, jednak nie była znana tożsamość kierowcy, ponieważ nie był wcześniej zatrzymany
- Pojazd nie spełniał wymogów technicznych, za co mężczyźnie grozi wysoka grzywna i zakaz prowadzenia pojazdów
Do zatrzymania doszło w niedzielę 7 września na czeskiej autostradzie D4. Około godz. 8:45 policja otrzymał na linię alarmową zgłoszenie o nietypowym pojeździe, który był widziany na stacji paliw w pobliżu miasta Dobříš. Dosłownie chwilę później zadzwonił drugi informator, który był świadkiem, jak czerwony bolid pędzi autostradą D4 w kierunku Przybramia.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoSłużby natychmiast podjęły działania, w tym wysłanie policyjnych patroli oraz śmigłowca. Oficer dyżurny skierował do poszukiwania kierowcy wyścigówki kilka policyjnych patroli drogowych oraz śmigłowiec. Jak poinformowała lokalna policja, już po 15 minutach od pierwszego zgłoszenia funkcjonariusze zatrzymali prowadzącego w pobliskiej miejscowości Buk (około 60 km na południowy zachód od Pragi).
Wyścigowy bolid nie był dopuszczony do ruchu
Mężczyzna nie stawiał oporu, a przeprowadzone na miejscu testy na obecność alkoholu i narkotyków dały wyniki negatywne. Niemniej jednak 51-latek odmówił odpowiedzi na pytania i współpracy z funkcjonariuszami, przez co został przewieziony na komisariat. Policja przekaże sprawę do rozstrzygnięcia właściwemu organowi administracyjnemu.
Samochody wyścigowe tego typu nie są dopuszczone do poruszania się po drogach publicznych, ponieważ nie spełniają wymogów technicznych i bezpieczeństwa, więc zagrażają innym uczestnikom ruchu. Nie mają obowiązkowego oświetlenia i tablic rejestracyjnych.
Kierowcy takiego pojazdu grozi wysoki mandat (kilka tysięcy koron) oraz zakaz prowadzenia pojazdów.
Nagranie z 2019 r. ma prawie 600 tys. wyświetleń.
Kierowca stał się lokalną legendą
To nie pierwszy raz, gdy czerwony bolid był widziany w tym regionie Czech, jednak dotychczas brakowało dowodów pozwalających zidentyfikować kierowcę. Prowadził w kasku, a pojazd nie miał zamontowanej tablicy rejestracyjnej. Co jakiś czas przemykał po tamtejszych trasach, stając się lokalną legendą oraz bohaterem wielu nagrań i zdjęć publikowanych w internecie.
Trwało to aż kilka lat, od 2019 r., jednak kiedyś musiał nadejść ten dzień, kiedy tajemniczy kierowca wyścigowy wpadnie w ręce policji i przestanie być anonimowy.
To nie jest bolid Formuły 1
Czerwona wyścigówka z daleka może sprawiać takie wrażenie, jednak nie jest to żaden z poprzednich bolidów Formuły 1 ze stajni Ferrari. Sugerować może to także charakterystyczny kombinezon kierowcy. Najprawdopodobniej jest to samochód wyścigowy z nieistniejącej już serii wyścigowej GP2. W 2017 r. zastąpiła ją Formuła 2.