"Ogólny program koniunkturalny dla przemysłu samochodowego nie miałby sensu" - ocenił w rozmowie z dziennikiem "Bild". Jego zdaniem państwo nie może zastąpić prywatnego popytu, a także "nie ponosi odpowiedzialności za błędy przemysłu". Objęcia branży motoryzacyjnej swoistym "parasolem ochronnym" domaga się premier Hesji Roland Koch.

Powodem obaw o los przemysłu samochodowego w Niemczech są trudności koncernu Opel, który w zeszły czwartek ogłosił, że zwróci się o gwarancje kredytowe do rządu federalnego oraz kilku krajów związkowych, gdzie znajdują się jego zakłady. Opel, zatrudniający w Niemczech 26 tysięcy osób i mający również fabrykę w Gliwicach w Polsce, należy do amerykańskiego koncernu General Motors, który stoi na skraju bankructwa.

Na poniedziałek kanclerz Angela Merkel zaprosiła kierownictwo Opla oraz przedstawiciela General Motors w Europie na rozmowy kryzysowe do urzędu kanclerskiego. "Krok po kroku zapoznamy się z sytuacją i poszukamy możliwości rozwiązania problemów" - powiedziała Merkel w niedzielę.

Z kolei szef niemieckiej dyplomacji i kandydat SPD na kanclerza Frank-Walter Steinmeier zaprosił do siebie przedstawicieli rad zakładowych branży samochodowej i związku zawodowego metalowców IG Metall.

We wtorek Steinbrueck i minister gospodarki Michael Glos mają omówić z władzami krajów związkowych konkretne środki wsparcia dla Opla. Koncern ma fabryki w czterech landach: Nadrenii Północnej - Westfalii, Nadrenii Palatynacie, Turyngii oraz Hesji.

Niemiecki ekspert w dziedzinie motoryzacji Ferdinand Dudenhoeffer ostrzegł w poniedziałek, że jeśli Opel nie otrzyma pomocy, zagrożonych będzie 100 tysięcy miejsc pracy - w tym w branży poddostawców dla przemysłu samochodowego. "Stawka jest bardzo, bardzo wysoka" - ocenił w rozmowie z radiem Bayerische Rundfunk.

Szef koncernu Hans Demnant zapewnia jednak, że Opel nie ma na razie kłopotów z płynnością finansową. Poręczenia rządowe mają stanowić jedynie środek prewencyjny w związku z pogarszającą się sytuacją spółki matki General Motors w USA. Według mediów gwarancje mają opiewać w sumie na ponad miliard euro.