Orzeczenie oddalające pozew to zła wiadomość dla tysięcy klientów, którzy złożyli podobne pozwy. Tym bardziej, że w batalii sądowej właściciela auta wspierała organizacja konsumencka „myRight”, która zorganizowała akcję grupową przeciw Volkswagenowi. Kolejną złą wiadomością jest to, że do tej pory Volkswagen i powiązane z nim podmioty gospodarcze wygrały już w 22 podobnych sprawach.

Jednak przegrane bitwy nie oznaczają jeszcze przegranej wojny. Wszystkie wyroki zapadały w sądach najniższej instancji, a to oznacza, że przed skarżącymi jest jeszcze dużo możliwości odwoławczych.

Może być precedens

I z takiej ścieżki zamierza skorzystać wspomniany wcześniej kierowca. Adwokat już zadeklarował, że jego klient odwoła się od orzeczenia do Federalnego Trybunału Sprawiedliwości, najwyższego sądu Niemiec. To oznacza, że sprawa może stać się pierwszą w przypadku afery „Dieselgate”, która zostanie rozstrzygnięta przez Sąd Federalny, potencjalnie ustanawiając precedens dla klientów dotkniętych skandalem z silnikami Diesla w roli głównej.

„myRight jest teraz w finale przeciwko Volkswagenowi" powiedział założyciel myRight Jan-Eike Andresen. Organizacja konsumencka, która współpracuje z amerykańską kancelarią prawną Hausfeld, obecnie reprezentuje 45 000 właścicieli, którzy kupili nowe auta z feralnym oprogramowaniem. Jednak w samych Niemczech sprawa dotyczy ok. 400 000 osób, a na całym świecie jest 11 milionów samochodów wplątanych w aferę.

Jeśli Federalny Trybunał Sprawiedliwości orzekłby, że Volkswagen musi wypłacić odszkodowanie właścicielom samochodów, mógłby wpędzić niemieckiego producenta w poważne kłopoty. W końcu wyrok FTS byłby precedensem, który wiązałby wszystkie inne niemieckie jurysdykcje.