Europosłowie komisji ds. środowiska PE zagłosowali we wtorek za ograniczaniem emisji CO2 przez lekkie samochody dostawcze do poziomu 147 g/km do 2020 roku. Obecnie jest to średnio 203 g/km. Chodzi o samochody sprzedawane na terenie Unii Europejskiej.

Posłowie zaakceptowali projekt regulacji zdecydowaną większością - za było 53 parlamentarzystów, przeciw czterech, a jeden wstrzymał się od głosu. Sprawozdawca parlamentarnej komisji Holger Krahmer otrzymał mandat do rozpoczęcia negocjacji z Radą.

"Z zadowoleniem przyjmuję potwierdzenie przez komisję celu 147 g na 2020 rok, jak uzgodniono trzy lata temu. Wezwania do bardziej ambitnych limitów (redukcji emisji do 2020 r.) nie powinny znaleźć akceptacji. Jeśli będziemy zmieniać cele zbyt często, producenci nie będą mieli pewności, co do prawa" - powiedział Krahmer po głosowaniu.

Parlamentarzyści wprowadzili jednak do projektu poprawki. Chcą, żeby od 1 stycznia 2014 r. produkowane samochody były wyposażone w urządzenia, które ograniczają ich prędkość do 120 km/h. Każde dodatkowe urządzenie wiążę się jednak z dodatkowym wydatkiem dla klientów.

Krahmer był przeciwny tej poprawce, jednak została ona przegłosowana. "Unia Europejska nie jest właściwym miejscem, żeby regulować zachowanie kierowców na drogach. Nie powinna decydować o ograniczeniu prędkości do maksymalnego limitu 120 km/h. To ingerencja w krajowe regulacje dotyczące zasad ruchu drogowego" - stwierdził.

Europosłowie komisji chcą też m.in. ustanowienia długoterminowych celów redukcji emisji przez lekkie samochody osobowe po 2020 roku. Zaproponowali ograniczenie emisji do poziomu 105-120 g/km do 2025.

Cel ograniczenia przez producentów samochodów dostawczych i półciężarówek emisji CO2 w swoich autach do 147 g/km został zaakceptowany w grudniu 2010 roku. Taki kompromis wynegocjowała wcześniej belgijska prezydencja w UE z eurodeputowanymi. Odbiega on znacznie od początkowej propozycji Komisji Europejskiej, która chciała wprowadzenia limitu 135 g/km w 2020.

Zapisy złagodzono pod naciskiem koncernów motoryzacyjnych oraz broniących ich interesów krajów, w tym przede wszystkim Niemiec i Włoch. Komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard wyraziła wtedy przekonanie, że mimo narzekań przemysłu, i tak produkowane wkrótce samochody będą spełniały nowe, wyśrubowane normy - i to zanim staną się one prawnie wiążące pod rygorem kar finansowych.

Tak było w przypadku limitów emisji dla samochodów osobowych. W 2008 roku koncernom udało się wymóc przesunięcie w czasie wejścia w życie unijnego średniego celu emisji 130 g/km z 2012 do 2015 roku. Firmy twierdziły, że zmiany technologiczne będą zbyt kosztowne dla klientów i zagrażają konkurencyjności europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Limit na rok 2020 wynosi 95 g/km. Tymczasem na rynku unijnym pojawiły się już auta spełniające te standardy.