Nieważne jakiej marki samochód posiadasz. Jeśli tylko chcesz, możesz zrobić z nim naprawdę wszystko. Pasjonatów tuningowania aut w Polsce jest wielu. Swoimi dokonaniami chwalą się na forach internetowych, z dumą pokazują swoje auta i chętnie opowiadają o poczynionych modyfikacjach. Najbardziej zagorzali uczestniczą w organizowanych zlotach krajowych, a nawet zagranicznych. Chętnie biorą udział w różnego rodzaju konkursach, by nie tylko sprawdzić, jak radzą sobie fani tuningu z całego kraju, ale również szukać inspiracji do dalszych poczynań.

Modyfikacje samochodów wykonują samodzielnie na tyle, na ile pozwalają im umiejętności i warsztat narzędziowy, resztę zmian zlecają profesjonalnie przygotowanym do tego firmom. - Koncepcję zmian wymyśliłem z pomocą mojego znajomego kumpla Mateusza. Samo lakierowanie i instalowanie dodatków zewnętrznych oddałem w ręce znajomego lakiernika, prace wewnątrz i CAR AUDIO przeprowadziliśmy wspólnie z Mateuszem - mówi Adam Ryfus, właściciel stuningowanego Fiata Bravo, rocznik 1998.

- Auto po tuningu wyjechało z warsztatu w maju 2009. Zostało polakierowane w dwa jakże popularne, ale i rasowe kolory, czyli w czarno-biały. Dla poprawienia ostatecznego wizerunku założony został niecodzienny przedni zderzak, którego odległość od ziemi wynosi zaledwie 11 cm. Zapewniam, że jazda tak przerobionym przodem na naszych polskich drogach to wyjątkowo trudna sprawa. Założone zostały także boczne progi, tylny zderzak pozostał oryginalny, gdyż inne zmodyfikowane nie pasowały do koncepcji samochodu. Układ wydechowy jest dobrany przez firmę "ULTER", której dziękuje za pomoc - opowiada Adam. Efekt jego pracy możemy podziwiać poniżej.

Fiat Bravo po tuningu Foto: Onet
Fiat Bravo po tuningu

Własnymi siłami Fiata, ale tym razem Coupe 1.8 16V, rocznik 2000, stuningował również Michał. - Zmiany w aucie przeprowadziłem osobiście z pomocą teścia i kuzyna. Już od dawna motoryzacja była i jest moją pasją. Od zawsze chciałem także mieć auto wyróżniające się spośród reszty samochodów na ulicy. Wprowadzanie wszelkich zmian w aucie daje mi niesamowitą frajdę i radość. Gdy raz zarazisz się tuningiem, nie możesz przestać - mówi.

- Zmiany w autach zawsze zaczynałem od strony wizualnej oraz od car audio i chyba te dwie rzeczy są dla mnie najważniejsze, ponieważ uważam, że auto musi dobrze wyglądać. Jeśli chodzi o ilość pieniędzy wydanych na tuning, to szczerze mówiąc nigdy tego nie podliczałem, ale na pewno przekraczają wartość samochodu. Moim pierwszym samochodem był 27-letni maluch i to od niego rozpoczęła się moja przygoda z tuningiem. Kolejnym samochodem było Seicento, które również tuningowałem ale na pewno najwięcej pieniędzy i serca zostało włożone już w tuning obecnego Fiata Coupe... a to jeszcze nie koniec - zapowiada Michał.

Fiat Coupe po tuningu Foto: Onet
Fiat Coupe po tuningu

Tuningowy bakcyl

Bartek "Siwy" od dziecka marzył o sportowym samochodzie. Jak tylko mógł sobie pozwolić na zakup auta, nabył Fiata Punto i postanowił go nieco udoskonalić. Na modyfikacje samochodu jest w stanie wydać wiele, ale, jak sam twierdzi, "nie do ostatniego grosza" - Cały tuning wyniósł ok. 20 tys. zł i powiem tak, że jeśli miałbym odpowiednie środki na pewno włożyłbym w niego jeszcze więcej. Samochód był zakupiony od właściciela, który już po części zaczął tuningować HGT. Osobiście od małego marzyłem o sportowej bryce zrobionej na własny sposób, tak więc jak skończyłem szkołę, wybrałem się do pracy i zarobiłem pierwsze pieniążki, to kontynuowałem jego pracę, zmieniałam autko po swojemu dołożyłem masę starań, żeby dopiąć wszytko w całość i zmodyfikować samochód tak, żeby zawsze cieszył moje oko. Modyfikowałem hamulce, zmieniałem zawieszenie, felgi, dokładki, ulepszałem silnik itd. - opowiada.

Samochód sprzedał kilka miesięcy temu, by spełnić kolejne marzenie. - Ogólnie ciężko było mi się z nim rozstać, ale od zawsze marzyłem o Golfie R32 lub Sportowym Leonie i udało się! Pół roku temu zakupiłem "Leonidasa", rok 2003 wersja TOP SPORT w pełnym oryginale, silnik 1.8T 180 KM i zaczęło się tuningowanie. Najpierw chciałbym wykończyć modyfikacje zewnętrzne: aktualnie zmieniłem zawieszenie na gwintowane, włożyłem większe hamulce, do całości dołożyłem 19-calowe felgi, dokładnie z Cupry R, ściemniłem wszystkie szyby i dołożyłem parę naklejek.

Planuję jeszcze do wszystkiego okleić dach folią 3M w kolorze czarny połysk lub wzorze czarno-żółtej szachownicy. Następnie w planach modyfikacja silnika, m.in.: większe turbo, intercooler, wtryski, układ dolotowy wydechowy strojenie i wykrzesanie ok. 270-300 KM. Uwielbiam tuning, jest to moja pasja. Autko musi wyglądać bardzo dobrze wizualnie, musi mieć ulepszone "serducho", czyli silniczek i do tego zainstalowane dobre car audio w środeczku. Połączenie tych 3 rzeczy daje mi osobiście tyle frajdy, że żadne słowa nie potrafią tego ująć. To jest po prostu superuczucie widzieć stworzony na własny sposób projekt autka - dodaje Bartek "Siwy".

Seat Leon po tuningu Foto: Onet
Seat Leon po tuningu

Kosztowna "choroba"

O tym, że tuning to kosztowna pasja przekonał się również Piotr Zabłocki. Swoje hobby nazywa "kosztowną chorobą", z której po prostu nie da się wyleczyć. Sam zaraził się nią poddając modyfikacji Alfę Romeo. Dziś nie umie dokładnie powiedzieć, ile pieniędzy włożył w samochód. - Trudno powiedzieć, ile to było pieniędzy, pewne jest, że nie była to mała suma. Jeżeli ktoś zaraził się tuningiem, to bez przerwy coś robi, a to wiąże się z dodatkowymi kosztami, więc suma bez przerwy rośnie. Często zaczyna się od kilkuset złotych, a kończy na kilkunastu lub kilkudziesięciu tysiącach.

Tuning to nieuleczalna, a do tego kosztowna "choroba". Ja zaraziłem się nią kilka lat temu, kupując Alfa Romeo Gtv 3.0 V6. Postanowiłem ją lekko przerobić. Najpierw chodziło tylko o zmianę wizualną auta, za co dość mocno zostałem skrytykowany na forum miłośników tej marki, ale po konfrontacji z nimi na jednym ze zlotów nie było już tak źle - opowiada Piotr Zabłocki. - Po zakończeniu pracy nad wyglądem zewnętrznym auta okazało się, że to nie koniec, czułem pewien niedosyt, więc nastąpiła zmian sprzętu audio, a następnie drobne przeróbki mające na celu poprawę już i tak niezłych osiągów auta, te ostatnie trwają do dzisiaj, wciąż coś zmieniam. Tak jest zawsze, gdy kończy się jedno, zaczynamy się zastanawiać nad zmianą jeszcze czegoś i tak bez końca. Czasami brakuje nam czasu lub środków finansowych i tuning trwa dość długo, ale naprawdę warto. Ja do tej pory jestem posiadaczem mojej Gtv-ki i cały czas coś przy niej chcę zmieniać - mówi.

Piotrek tuninguje samochody nie tylko dlatego, że jeżdżenie zmodyfikowanym samochodem daje mu poczucie indywidualności. - Myślę, że to bardziej chęć sprawdzenia samego siebie, gdyż większość przeróbek staram się wykonywać właśnie sam (mimo iż z wykształcenia nie jestem mechanikiem samochodowym). Są rzeczy, przy zrobieniu których zmuszony jestem korzystać z pomocy znajomych mechaników, ale jest to może 10-15% prac wykonywanych przy moim aucie. Odpowiednio przeprowadzona modyfikacja dająca zakładany skutek, daje mi ogromną satysfakcję i to jest najważniejsze - dodaje.

Alfa Romeo GTV po tuningu Foto: Onet
Alfa Romeo GTV po tuningu

Tuning uzależnia?

Tak przynajmniej twierdzą jego zagorzali fani. Bartosz, członek klubu Honda Podkarpacie, uważa, że wiąże się to nierozerwalnie z miłością do konkretnej marki samochodu. Jeśli samochód naprawdę przynosi satysfakcję, to jego właściciel wkłada w niego coraz więcej pieniędzy, by nie tylko lepiej się prezentował, ale żeby przynosił jeszcze więcej radości. Bartosz jest posiadaczem Hondy Civic 5 generacji. Zakupionego modelu nie zamieniłby na żaden inny.

- To auto, które posiada ponadczasowy wygląd, smak w dopracowanych detalach i ostry pazur drzemiący pod maską - mówi. Samochód poddał oczywiście tuningowi, by nadać mu indywidualny charakter. Ile pieniędzy włożył w Hondę, trudno powiedzieć. - Zaczęło się od rzeczy banalnych, drobnych zmian stylistycznych, skończywszy na zmianie jednostki napędowej. Inwestycje, jakie przez cały okres zostały poczynione trudno sprecyzować jedną kwotą. Doprowadzenie Hondy do obecnego stanu wymagało niejednokrotnie dużych wkładów finansowych, które po zsumowaniu na pewno przekraczają jej rynkową wartość. Tutaj natomiast liczy się radość, satysfakcja, uczucie zadowolenia oraz realizacja marzeń, których nie są w stanie zrekompensować żadne pieniądze. Każda złotówka włożona w poprawę właściwości auta daje ogromny zastrzyk pozytywnych emocji. Honda to choroba nieuleczalna, tak mówią fani tej marki, bo choć zarzekają się, że to koniec, że już ani grosza nie inwestują w nałóg, szczera i prawdziwa radość z jazdy autem popycha, także i mnie, do ciągłych zmian, do ciągłego dążenia do ideału skrojonego pod mój gust, pod moje wyczucie smaku. Każda chwila spędzona przy aucie, każdy detal i każdy kilometr wówczas smakuje jeszcze wyborniej - opowiada z entuzjazmem Bartosz.

Być może suma, jaką włożył w samochód jest wynikiem podejścia do tuningu. Dla Bartka wszystko jest tak samo ważne, zarówno strona wizualna, jak i pozostałe detale. - W aucie wszystko powinno być wyważone niemal z aptekarską precyzją. Dlatego właśnie przeprowadzone zmiany objęły wizus Hondy, ale także część napędową oraz wartość wpływające na bezpieczeństwo jej użytkowania. Wszystko powinno współgrać ze sobą tworząc idealne dopasowanie. Zmiana zawieszenia dodanie rozpórek przód oraz tył , zmiana układu hamulcowego, zmiana silnika to elementy wpływające na jakoś podróżowania autem. One zostały przeprowadzone. Równocześnie prowadziłem przeobrażenie Hondy z tej, która opuściła japońską stajnię motoryzacji do stanu obecnego, tak, by jej wygląd odpowiadał moim wymaganiom. Wszystko więc to kwestia odpowiedniego podejścia do tematu tunningu, tak, aby został przeprowadzony w perfekcyjnych dawkach tworzących gustowną, ale przede wszystkim bezpieczną i satysfakcjonującą całość - twierdzi.

Dzieło Bartosza, w obiektywie Michała Łuszczaka można obejrzeć poniżej.

Honda Civic po tuningu Foto: Onet
Honda Civic po tuningu

Nie tylko pasja…

Sebastian Fila, dzięki swojej pasji wpadł na pomysł założenia własnego biznesu. Dzisiaj mówi, że gdyby nie miłość do konkretnej marki samochodu i pasja tuningowania, jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej. - Tuning to okazja do poznania nowych ludzi, przykładem tego może być sytuacja, kiedy kilka lat temu poznałem Magdę (obecnie moją wspólniczkę), która także pasjonowała się tuningiem. Pewnego dnia stwierdziliśmy, iż fajnie byłoby zrobić stronę internetową o naszych Smartach i tak to się zaczęło. W niedługim czasie dostaliśmy bardzo dużo propozycji od rożnych ludzi i stwierdziliśmy, iż warto byłoby założyć firmę i tak powstało iMSence, agencja reklamowa i biuro projektowe, po kilku miesiącach naszymi klientami były już takie firmy jak Auchan, Burn Energy Drink, Harley Davidson, Heineken, Nemiroff Vodka, PSS Społem, Magazyn WRC, Ferrari, InterHall, Fuel Girls i wiele innych. Dziś z perspektywy czasu stwierdzam, iż gdyby nie ta pasja, moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej - mówi Sebastian.

Sebastian i Magda poddali zmianom Smarty Roadstery. - Smart ten posiada kompletny tuning niemieckiej firmy Brabus, w skład którego wchodzi: pakiet stylistyczny, felgi Brabus Monoblock VI 17", opony niskoprofilowe Michelin Pilot Sport, kompletna modyfikacja i przeróbka silnika wraz z układem wydechowym (turbo, chłodnica, wtryskiwacze paliwa, sprzęgło, modyfikacja skrzyni biegów, Brabus ECU z lepszym chipsetem, Brabus TIK), gazowe amortyzatory, sportowe sprężyny, aktuator skrzyni biegów został zmodyfikowany w celu poprawy szybkości zmiany biegów, samochód posiada także zmodyfikowane oprogramowanie silnika, które świetnie współgra ze wszystkimi elementami itd. Środek został wykończony czarną skóra, w kierownicy pojawiły się manetki F1 do zmiany biegów.

Samochód Magdy jest w nieco innym, alternatywnym stylu. Wykonany np. kontrastowy matowy czarny kolor z dodatkiem czerwieni Ferrari. Pozostałe elementy także całkowicie odbiegają od serii, zostało zmodyfikowane wszystko, począwszy od zawieszenia, a skończywszy na układzie wydechowym. Część elementów mechanicznych oba samochody mają wspólne (np. zmodyfikowany układ hamulcowy, skrzynia biegów, oprogramowanie itd.). Niejednokrotnie wspólnie myślimy, czy dany gadżet się sprawdzi i czy warto w to zainwestować. Myślę, że podstawowym elementem dla nas jest kwestia wizualna. Tuning daje pewnego rodzaju sposób wyrażenia swojej indywidualności, wyróżnienia się spośród setek nudnych pojazdów. Każda, nawet drobna zmiana wymaga wkładu pracy, a efekt końcowy daje zawsze poczucie zadowolenia - twierdzi Sebastian. Zdjęcie obu Smartów można obejrzeć poniżej.

Smart Roadster po tuningu Foto: Onet
Smart Roadster po tuningu