• Pełne progi zwalniające są budowane tylko na drogach, którymi nie jeżdżą autobusy komunikacji miejskiej
  • Progi przyjazne autobusom sprawiają, że kierowcy aut osobowych jeżdżą slalomem albo środkiem drogi
  • Źle dobrane progi zwalniające pogarszają nie tylko komfort jazdy, lecz także komfort życia okolicznych mieszkańców

Progi zwalniające, które nazywane są czasem „śpiącymi policjantami”, służą poprawie bezpieczeństwa, ale w praktyce mają one o wiele większy wpływ na lokalną rzeczywistość. Z różnych badań wynika, iż po zainstalowaniu progów na drogach lokalnych ruch w danym miejscu spada nawet o 20 procent – część kierowców wybiera wygodniejsze objazdy. Liczba wypadków w miejscu zainstalowania progu spada o 10-15 proc., rośnie też – w znacznie większym stopniu – poczucie bezpieczeństwa wśród okolicznych mieszkańców.

Mimo to ludzie, którzy latami prosili w urzędach o zainstalowanie progu pod swoim domem („bo dzieci biegają”), gdy już to się uda, często błagają o... likwidację wybudowanej niedawno przeszkody. To dlatego, że próg zwalniający – zwłaszcza źle dobrany do charakterystyki danego miejsca – nie tylko pogarsza komfort jazdy, lecz także komfort życia.

Progi zwalniające – dobre rozwiązania są, ale...

Są różne rodzaje progów zwalniających – w tym takie, które przeszkadzają tylko kierowcom jadącym zdecydowanie za szybko, a poza tym są mało uciążliwe i trudno jest znaleźć przeciw nim rozsądne argumenty. Jednak znacznie więcej „śpiących policjantów” to rozwiązania prymitywne i uciążliwe dla otoczenia. Te ostatnie dominują w Polsce, budząc powszechny sprzeciw kierowców, ale nie tylko kierowców...

  • Typowy próg ułożony na całej szerokości jezdni; takich progów jednak co do zasady nie stawia się na trasach przejazdu autobusów miejskich ze względu na to, że powodują szybkie zużycie autobusów i nadmiernie pogarszają komfort jazdy. Nie trzeba dodawać, że to samo dotyczy aut osobowych, ale w gruncie rzeczy temu właśnie służą. Takie progi, jeśli zostają zainstalowane komuś tuż pod oknami, stają się zmorą mieszkańców: auta hamują przed progiem, po minięciu go przyspieszają, by przed kolejnym progiem znów hamować... Hałas jest trudny do zniesienia zwłaszcza w nocy, auta emitują też dodatkową porcję zanieczyszczeń. Próg, póki nowy i dobrze widoczny, nie generuje dodatkowych problemów, jednak w miarę zużycia staje się niebezpieczny, zwłaszcza dla kierujących jednośladami;
Śpiący policjant Foto: Auto Świat
Śpiący policjant
  • Próg z przerwami; w wąskich i ostrych progach zwalniających montuje się „przepusty” dla jednośladów. To jednak w Polsce rzadkość;
  • „Kwadraty” na jezdni – takie przeszkody stawia się na ulicach, którymi jeżdżą autobusy komunikacji miejskiej. Szerokość progów jest taka, że mieszczą się pomiędzy kołami autobusu, a przeszkodą są jedynie dla mniejszych aut. Można nawet zrobić progi tak wąskie, że swobodnie przejeżdżają „nad nimi” furgony (w tym karetki), jednak jest to bardzo ryzykowne rozwiązanie na drogach o niewielkim albo umiarkowanym ruchu: kierowcy aut osobowych natychmiast zaczynają jeździć slalomem albo środkiem jezdni, omijając w ten sposób przeszkody – nie tylko nie zwalniają, lecz jeżdżą bardziej niebezpiecznie, lawirując pomiędzy „kwadratami”.
  • Podwyższenia przejść dla pieszych – rozwiązanie bardzo skuteczne, masowo stosowane (także poza miastami) np. na Litwie, zmniejszają liczbę wypadków na przejściu nawet o połowę. W Polsce można jednak wskazać miejsca, gdzie takie podwyższenia buduje się seryjnie w odległości kilkudziesięciu metrów jedno od drugiego. W efekcie po każdym większym deszczu pomiędzy podwyższeniami robi się... basen. Zwłaszcza, gdy projektanci nie zadbają o skuteczne odprowadzenie wody, tylko po prostu stawiają podwyższenie. Nie trzeba dodawać, że takie podwyższenie ogranicza skutecznie ruch ciężarówek i autobusów;
Aktywny próg zlicowany z jednią Foto: Edeva
Aktywny próg zlicowany z jednią
  • Progi aktywne – to jest zdecydowanie najlepsze rozwiązanie, masowo stosowane np. w Szwecji. Są różne rodzaje takich przeszkód – od całkowicie zlicowanych z jezdnią, wysuwanych automatycznie tylko w sytuacji, gdy nadjeżdża pojazd z niedozwoloną prędkością (ale nie wtedy, gdy zbliża się karetka na sygnale), poprzez mechaniczne – ustępujące, gdy pojazd uderza w próg z małą prędkością i utwardzające się w przypadku „zderzenia” z szybko jadącym samochodem. Nie trzeba dodawać, że w pobliżu stacji karetek na ulicy Dorodnej niczego takiego nie będzie – zwykłe, stałe przeszkody prezentujące standardową liczbę wad i zalet. No cóż – to kwestia pieniędzy.
Aktywny próg zwalniający Foto: Edeva
Aktywny próg zwalniający

Co zamiast progu?

Alternatywą progów zwalniających są „szykany” na całej długości ulicy, które uniemożliwiają rozwinięcie dużej prędkości, ale też nie wymuszają szczególnego zwalniania w żadnym z punktów. Ale to – znów – jest kwestią pieniędzy. Takie rozwiązania trzeba najpierw starannie zaprojektować, a potem przebudować całą ulicę. Próg zwalniający, których wiele pojawia się ostatnio w miastach (a wraz z nią plaga samochodów jeżdżących całą szerokością jezdni) to najtańsze, domyślne rozwiązanie. Nawet przy stacji karetek i nawet wtedy, gdy mieszkańcy nie są z nich zadowoleni.