Odcinek wytyczony był po stromej, bardzo kamienistej górskiej ścieżce. Zawodnicy spędzili na jego trasie ponad 11 godzin, gdyż jeden z właścicieli ziemi, przez którą wytyczona była pierwotnie trasa zażądał niebotycznie wysokiej sumy za przejazd zawodników.

- Dzisiejszy przejazd trwał bardzo długo. Startowałem o 8 rano, a skończyłem około 7 wieczorem. Organizator musiał zmienić trasę, gdyż jeden z właścicieli ziemi zabronił przejazdu. Straciliśmy około 1,5 godziny zanim nowy OS został wytyczony. Pierwszy odcinek jechało mi się źle.

Dopiero na drugim zacząłem wyczuwać motocykl, który wreszcie odpowiednio hamował, a zawieszenie pracowało prawidłowo. Teren na tej wyspie jest bardzo trudny. Cały czas są podjazdy i kamienie. Trasa prowadzi wąskimi dróżkami między drzewami. Jedzie się dość wolno, ale i na tak trudnym terenie trzeba dać z siebie wszystko – powiedział Jakub Przygoński.

Jacek Czachor na drugiej próbie sportowej dzisiejszego etapu popełnił błąd. Polski motocyklista zbyt wcześnie skręcił i musiał szukać prawidłowej drogi. W tym samym miejscu pogubili się inni zawodnicy, którzy nagle pojawili się jadąc pod prąd odcinka, prosto na kapitana ORLEN Team.

- Był to bardzo trudny dzień i niezwykle techniczna trasa. Dziesięć pierwszych kilometrów wymagało szczególnej precyzji w nawigowaniu. Na trasie przebywałem ponad 11 godzin. Non stop jechaliśmy stromymi zjazdami i podjazdami. Cały czas trzeba było jechać agresywnie na stojąco i zmieniać biegi. Odcinki specjalne były bardzo kamieniste. Tak będzie prawdopodobnie wyglądał cały rajd – powiedział Jacek Czachor na mecie.

Jutro drugi etap rajdu Sardynii. Wytyczony on został pomiędzy dwoma wybrzeżami z Arbatax do Arborea. Przed zawodnikami 350 km trasy.