Pomiędzy kierowcami samochodów, a rowerzystami dochodzi do coraz ostrzejszych starć. "Samochodziarze" narzekają na cyklistów, ci drudzy nie pozostają im dłużni. Zarzucają kierowcom brak kultury jazdy i dyskryminację. Kierowcy zarzucają rowerzystom nieznajomość przepisów ruchu drogowego. Listę uzupełniają piesi, którzy mają pretensję do wszystkich.

A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Sprawdziliśmy to wraz z redakcją blog.pl

- Ja dużo jeżdżę rowerem, nawet do znajomych na wioskę oddaloną ode mnie o 100km jechałem rowerem. W tym roku nie miałem zatarć z kierowcami. Zdecydowanie gorzej od kierowców, zachowują się piesi. Ci to łażą, jak święte krowy. To, że stoi znak i są namalowane rowery na trasie, to jest nieważne, tego piesi nie widzą. Chodzą gdzie chcą i jak chcą. Żałosne! Dodam jeszcze, że w tym sezonie leżałem już pięć razy przez pieszych, a raz wylądowałem na środku ulicy, aby nie wjechać w 3/4-letnie dziecko, z którym kochany tatuś wszedł mi pod koła (oczywiście na drodze tylko dla rowerów). Moje szczęście, że nic nie jechało, bo dziś już bym pewnie tego nie napisał… - lamlost

Rowerzyści kontra kierowcy

- Sama dużo jeżdżę na rowerze i czasami mam stracha gdzieś wyjechać, ponieważ kierowcy nie zwracają uwagi na rowerzystów. Mają ich głęboko w "czterech literach". Uważają, że to oni są "panami" drogi. Rowerzyści też mają swoje za uszami,bo jeżdżą czasem środkiem ulicy, nie znają przepisów ruch drogowego,nie zwracają uwagi na samochody. Jaki z tego wniosek? Wina leży po obu stronach, ale to jest własnie POLSKA. Każdy by chciał mieć lepiej, ale nikt nie chce ustąpić. Tak koło się zamyka - pisze rowerzystka zagubiona

- Rowerzyści często blokują ruch uliczny. Poruszają się wolno i niejednokrotnie nie można ich wyprzedzić (właśnie dlatego że trzeba to robić w bezpiecznej odległości, a w godzinach szczytu w centrum miasta nie ma takiego komfortu). To byłoby do wytrzymania, gdyby nie fakt, że kiedy auta stają na światłach, rowerzysta przejeżdża między nimi i ustawia się pierwszy w kolejce i w ten sposób niektorych cyklistów wyprzedzam w drodze do pracy po kilka razy, bo co uda mi się ich ominąć to znów są przede mną. To raz. Dwa- rowerzyści nie potrafią się często zdecydować czy są "pieszym" czy "samochodem". Jadą np jezdnią a kiedy zielone zapala się dla pieszych - hop - wskakują na chodnik… generalnie nie mają świadomości, że są często słabo widoczni i stwarzają zagrożenie wskakując na jezdnię gdzieś z trawnika. - punktuje rowerzystów  F.

Rowerzyści kontra "samochodziarze"

Jadąc rowerem 40-50km/h nie mam zamiaru tracić tempa jazdy za każdym razem jak dojeżdża do mnie samochód żeby go przepuścić. Tym bardziej, że na najbliższym skrzyżowaniu i tak go doganiam i wyprzedzam. Niestety większość kierowców to mistrzowie prostej, wyprzedzi rower dla samego faktu, choć za 100m ma skrzyżowanie z czerwonym światłem, zamiast zwolnić i płynne opuścić skrzyżowanie  - pisze Marcin

Jestem głównie kierowcą, rzadziej rowerzystą, a najrzadziej pieszym. Zacznę od końca - zaczyna swój wywód Tomek:

Piesi. Około 20 proc. z nich uważa, że przepisy ich nie obowiązują. Wchodzenie na jezdnię na czerwonym świetle lub zanim zapali się zielone, to standard. Czasem myślę, że może i ja zacznę jeździć na czerwonym, bo jak inni mogą, to dlaczego ja nie mogę?

Rowerzyści. Fajnie, że mają nowe ścieżki rowerowe. Fakt, wielu pieszych nie zwraca na to uwagi. I właśnie z tego powodu powinni po tych ścieżkach jeździć normalnie, a nie pokonywać barierę dźwięku. Na ulicy auto obowiązuje 50km/h, a ile razy widzimy rowerzystę (-ów) na ścieżce, którzy …wcale nie jadą dużo wolniej. Kolejny grzech, to nie zwalnianie przed ulicami, które przecina ścieżka rowerowa. Wiem, co mówią przepisy (rowerzysta ma pierwszeństwo) i w tym konkretnym wypadku przepisy te uważam za kretyńskie! Dlaczego? Przykład z mojego osiedla. Długa główniejsza ulica wzdłuż której około 3 metry od niej jest ścieżka rowerowa, a metr za ścieżką chodnik. Do tej główniejszej ulicy dochodzą mniejsze, osiedlowe ulice pod kątem prostym. I uwaga: skręcamy z główniejszej ulicy w prawo, w prostopadłą ulicę osiedlową autem dostawczym (nawet może być osobowym). Teoretycznie w połowie manewru skrętu powinno się stanąć i spojrzeć, czy nie jedzie rowerzysta. Tyle, że auto będzie wtedy mniej więcej pod kątem 45 stopni do głównej ulicy i 45 stopni do ścieżki rowerowej (patrząc w prawo), a więc zobaczenie, czy ktoś jedzie po ścieżce od tej samej strony co my wymaga złamania karku (w przypadku auta osobowego) lub umiejętności wróżki (w przypadku auta dostawczego). A tył samochodu zostaje wtedy na głównej ulicy, czym powodujemy zahamowanie ruchu pojazdów za nami.

Kierowcy samochodów. Idzie ku lepszemu - tak ogólnie. Mamy oczywiście sporo do poprawienia, ale zmieniło się na lepsze. W dużych miastach kierowcy regularnie puszczają pieszych na pasach. Gorzej z kierowcami z mniejszych miast i wsi. Proszę się nie obrażać, ale zaobserwować. To nie złośliwość, ale fakt. Podobnie, jak to, iż częściej zatrzyma się młody kierowca, niż starszy. Jeździmy wolniej (też ogólnie mówiąc) i wg mnie bezpieczniej. Nie zmienia to jednak faktu, że mam swoje zdanie na temat kretyńskich ograniczeń prędkości do 50 km/h na drogach krajowych w terenie zabudowanym. Zwolnijmy w tych miejscach, ale do 70 km/h.

Podsumowanie

Bywam zarówno kierowcą, rowerzystą oraz pieszym. Moje zdanie jest proste (ale chyba niestety jestem w mniejszości): ustąpić powinien ten, kto ma najłatwiejszą możliwość ustąpić czyli w pierwszej kolejności pieszy, następnie rowerzysta, na końcu kierowca.

Będąc pieszym nie wymagam od rowerzystów ani kierowców by mi ustępowali - oni kierują pojazdami, mnie jest łatwiej zejść im z drogi czy też zatrzymać się (wszak pieszy ma najkrótszą drogę hamowania) i zaczekać. Nie mam pretensji do rowerzystów jeżdżących po chodnikach, przeciwnie - uważam, że tak powinno być. Bo po raz kolejny: łatwiej i bezpieczniej jest pieszemu usunąć się lekko przed nadjeżdżającym rowerem niż kierowcy ten rower wymijać bądź wlec się za nim. Jadąc na rowerze, również staram się jak najmniej kłopotów sprawiać kierowcom - czasem to mnie jest łatwiej zjechać nawet na pobocze niżby samochód musiał robić duży łuk by mnie wyminąć. Wystarczy trochę empatii.

Oczywiście byłoby jeszcze lepiej gdyby było więcej ścieżek rowerowych ale tak czy siak nie ma powodu robić z siebie nie wiadomo kogo tylko dlatego, że się akurat jedzie na rowerze czy idzie pieszo i czuje się jakąś wyższość nad kierowcami -podsumowuje Alex