- Po Neapolu i okolicach jeżdżą tysiące pojazdów z polskimi tablicami rejestracyjnymi, chociaż żaden z tych pojazdów nigdy nie był w Polsce
- Mechanizm tzw. procederu włoskiego polega na rejestracji pojazdów w Polsce, co pozwala obniżyć koszty ubezpieczenia
- Polscy ubezpieczyciele ponoszą straty, a koszty oszustw wpływają na wyższe składki dla polskich kierowców
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Neapol kryje w sobie zaskakujący motoryzacyjny fenomen. Wystarczy wybrać się na krótki spacer po mieście, aby zauważyć dziesiątki samochodów i jednośladów z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Ale co ciekawe, pojazdy te nie różnią się znacząco od tych używanych we Włoszech i nic dziwnego, bo tak naprawdę nigdy nie były w naszym kraju. Jak to możliwe, że ok. 35 tys. aut i skuterów poruszających się po Neapolu i okolicach nigdy nie widziała polskich dróg?
Poznaj kontekst z AI
Afera z polskimi tablicami w Neapolu. Jak działa tzw. proceder włoski?
Serwis money.pl przypomina, że już w październiku 2024 r. włoska agencja ANSA poinformowała o konfiskacie przesyłki zawierającej ponad 20 polskich tablic rejestracyjnych oraz dokumentów pojazdów. Akcja Guardia di Finanza była odpowiedzią na coraz bardziej powszechny proceder, który nie tylko uderza w budżet Włoch, ale także wpływa na polski rynek ubezpieczeń.
Mechanizm tzw. procederu włoskiego jest stosunkowo prosty, ale skuteczny. Włosi rejestrują swoje pojazdy w Polsce, korzystając z usług pośredników. Formalnym właścicielem samochodu lub skutera staje się polska firma, która również wykupuje polisę OC. Następnie pojazd "użyczany" jest użytkownikowi we Włoszech. Dzięki temu właściciele pojazdów z Neapolu płacą znacznie niższe składki – w Polsce średni koszt OC w 2024 r. wynosił 538 zł, we Włoszech już ponad 600 euro (ponad 2,5 tys. zł), a w Neapolu nawet ponad 1100 euro (ponad 4,6 tys. zł).
- Przeczytaj także: Prezydent niespodziewanie zawetował ustawę. Kierowcy mogą to odczuć już w styczniu
Jakie są skutki "procederu włoskiego" dla polskiego rynku ubezpieczeniowego?
Jak wytłumaczył money.pl Artur Dziekański, rzecznik Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU), polscy ubezpieczyciele nie są w stanie przewidzieć rzeczywistego ryzyka związanego z użytkowaniem takich pojazdów we Włoszech. Ponadto mechanizm ten pozwala unikać innych kosztów, takich jak włoski podatek od posiadania pojazdów (tzw. bollo auto), ale też mandatów drogowych, np. z fotoradarów, opłat za parkowanie lub kar w przypadku spowodowania kolizji drogowej i ucieczki z miejsca zdarzenia.
Oczywiście nieuczciwe praktyki Włochów nie pozostają bez wpływu na polskich kierowców. Koszty związane z oszustwami ubezpieczeniowymi uwzględniane są w kalkulacjach składek, co oznacza, że uczciwi klienci płacą więcej. Dziekański dodaje, że proceder włoski prowadzi również do nadużyć, takich jak uzyskiwanie nienależnych odszkodowań czy podszywanie się pod inne osoby przy zawieraniu umów ubezpieczeniowych.
Co na to włoskie prawo?
Włoskie przepisy jasno określają, że obywatel Włoch lub cudzoziemiec może korzystać z pojazdu na zagranicznych tablicach rejestracyjnych maksymalnie przez 90 dni. Po tym okresie jest zobowiązany do zarejestrowania pojazdu we Włoszech, opłacenia lokalnego podatku drogowego i wykupienia włoskiego ubezpieczenia OC. Mimo to już w 2018 r. włoskie media zwracały uwagę, że rok wcześniej policja drogowa zgłosiła ponad 770 wykroczeń związanych z bezprawnym użytkowaniem pojazdu zarejestrowanego w innym kraju. Wtedy ponad połowa aut miała rumuńskie tablice rejestracyjne.
Obecnie Włosi pracują nad zmianami w kodeksie ubezpieczeniowym, co potwierdziło money.pl tamtejsze Ministerstwo Infrastruktury i Transportu. Włoskie władze zdają sobie sprawę z tego, że "proceder włoski" jest problemem zarówno dla ubezpieczycieli we Włoszech i budżetu kraju, jak i dla towarzystw ubezpieczeniowych oraz kierowców w Polsce.