Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Rząd już nie chce zabierać prawa jazdy za przekroczenie prędkości poza terenem zabudowanym

Rząd już nie chce zabierać prawa jazdy za przekroczenie prędkości poza terenem zabudowanym

Do Sejmu trafił zmieniony rządowy projekt zmian w Prawie drogowym mający m.in. poprawić sytuację pieszych na przejściach. Zmiany, zamiast uprościć, jeszcze bardziej komplikują przepisy. Zwraca uwagę to, że zrezygnowano z planów zatrzymywania praw jazdy za drastyczne przekroczenia prędkości poza obszarem zabudowanym – przeciwko temu rozwiązaniu protestowało Ministerstwo Sprawiedliwości. W projekcie ustawy znalazł się natomiast pomysł forsowany przez Zbigniewa Ziobrę, by ograniczyć korzystanie z telefonów przez pieszych.

Przekroczenie prędkości
Przekroczenie prędkości Źródło: Auto Świat
  • Na autostradach i drogach szybkiego ruchu kierowcy mają – według projektu ustawy – zachować określony prawem odstęp od poprzedzających pojazdów
  • Dopuszczalna prędkość na obszarze zabudowanym w nocy ma zostać obniżona
  • Projekt zakłada zakaz korzystania z telefonów i innych urządzeń elektronicznych przez pieszych podczas przechodzenia przez jezdnię
  • Nie będzie nowych kar za drastyczne przekroczenia prędkości poza obszarem zabudowanym
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Przepisy, które miały obowiązywać od 1 lipca 2020, po licznych zmianach koncepcji trafiły do Sejmu 25 listopada. Ostatecznie zrezygnowano z radykalnych rozwiązań, zapowiadanych jako mające znaczący wpływ na bezpieczeństwo na polskich drogach, za to dodano inne. Jeśli chodzi o kwestię zasadniczą – pierwszeństwo pieszych na przejściach – to ani piesi, ani kierowcy aut nie mogą być zadowoleni. Pojawiają się natomiast głosy, iż rozstrzyganie o winie w razie wypadku z udziałem pieszego na pasach może być jeszcze trudniejsze i bardziej długotrwałe niż dotąd.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Piesi na przejściu - prawie z immunitetem, całkiem bez telefonu

Istniejący, krytykowany przepis regulujący pierwszeństwo na przejściu dla pieszych brzmi:

Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz (...) korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.

Co oznacza, że dopiero po wejściu na przejście pieszy nabywa pierwszeństwo – coś jak „kto pierwszy, ten lepszy”. Jednak powyższy przepis ustawowy uzupełnia obecnie zapis rozporządzenia, mówiący:

Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, D-6a albo D-6b (chodzi o przejścia dla pieszych i przejazdy dla rowerzystów – red.) jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających.

Jeśli projekt wejdzie w życie, powyższe przepisy będą brzmiały tak:”

Co oznacza m.in., że prawa pieszego zasadniczo nie zmieniają się względem tramwajów: auto ma ustąpić pieszemu już w chwili, gdy ten wchodzi na pasy, a tramwaj – tylko gdy pieszy już jest na przejściu. Granica jednak pomiędzy „wchodzeniem na przejście” a „znajdowaniem się na przejściu” pozostaje płynna... I uwaga, rząd chce, aby Sejm przegłosował dodanie do Kodeksu drogowego ważnego akapitu:

Zabrania się:

korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia na jezdnię lub torowisko lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również na przejściu dla pieszych – w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni lub torowisku lub przejściu dla pieszych.”;

A zatem: żadnych telefonów, żadnych słuchawek – każde takie urządzenie znajdujące się w użyciu, jeśli dojdzie do wypadku, będzie działało na niekorzyść pieszego. A może też – przy interpretacji rozszerzającej – być powodem do wystawienia mandatu każdemu, kto z telefonem w ręce przekracza jezdnię. Dla zainteresowanych: to pomysł ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, a w każdym razie firmowany przez MŚ. Ponadto pieszy – według projektu – ma obowiązek zachować szczególną ostrożność. Niby to jasne, ale taka konstrukcja rozkłada odpowiedzialność w razie wypadku na obie strony.

Nowe przepisy drogowe - wolniej na obszarze zabudowanym!

Obecnie w terenie zabudowanym ustawowy limit prędkości inny jest w dzień, a inny w nocy. Przepis brzmi:

Prędkość dopuszczalna pojazdu lub zespołu pojazdów na obszarze zabudowanym w godzinach 5:00–23:00 wynosi 50 km/h

Prędkość dopuszczalna pojazdu lub zespołu pojazdów na obszarze zabudowanym w godzinach 23:00–5:00 wynosi 60 km/h

Ta kwestia ma być uproszczona:

Prędkość dopuszczalna pojazdu lub zespołu pojazdów na obszarze zabudowanym wynosi 50 km/h

Co ma i taki sens, że z miast zniknie wiele znaków drogowych – „pięćdziesiątek”, których istnienie w terenie zabudowanym z dnia na dzień straci rację bytu.

Nowe przepisy drogowe - zachowaj odstęp!

Rząd pragnie zaadaptować do polskich potrzeb fragment niemieckiego prawa drogowego, a proponowany przepis ma brzmieć tak:

Kierujący pojazdem podczas przejazdu autostradą i drogą ekspresową jest obowiązany zachować minimalny odstęp między pojazdem, którym kieruje, a pojazdem jadącym przed nim na tym samym pasie ruchu. Odstęp ten wyrażony w metrach określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę. Przepisu tego nie stosuje się podczas manewru wyprzedzania.

Co należy rozumieć: jedziesz 100 km/h – zachowujesz odstęp 50 m; jedziesz 140 km/h – minimalny odstęp rośnie do 70 metrów. I choć to nieznacznie mniejszy odstęp od zalecanego przez specjalistów, to ma zaletę: rachunek jest łatwy (choć nie każdy prawidłowo ocenia odległość – to już inna sprawa). Na marginesie: polska policja takiego sprzętu nie używa, ale kamery obliczające odstęp pomiędzy pojazdami wraz z określaniem ich prędkości to wyposażenie wielu policji na świecie.

Nowe przepisy drogowe - za szybką jazdę tylko mandat!

Jednym z dyskutowanych w ostatnich miesiącach pomysłów Ministerstwa Infrastruktury było rozszerzenie sankcji polegającej na czasowym (na 3 miesiące) zatrzymywaniu praw jazdy za przekroczenie dozwolonej prędkości o ponad 50 km/h także w przypadku wykroczeń rejestrowanych poza obszarem zabudowanym.

Przeczytaj też:

Przypomnijmy, że ten pomysł spotkał się z ostrą krytyką Ministerstwa Sprawiedliwości (elektrorat Solidarnej Polski nie byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy). Ministerstwo Zbigniewa Ziobry postulowało, aby zatrzymywać prawo jazdy za „podwojenie” dozwolonej prędkości poza obszarem zabudowanym, co oznaczałoby jazdę ponad: 280 km/h na autostradzie, 240 km/h na drodze ekspresowej i 180 km/h na zwykłej drodze jednojezdniowej poza miastem.

Ministerstwo Zbigniewa Ziobry pisało do Ministerstwa Infrastruktury:

„Zastrzeżenia budzi również art. 1 pkt 4 projektu (…) oraz art 2 projektu (…) w zakresie, w jakim przewidują zatrzymanie prawa jazdy w sytuacji przekroczenia dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h. Rozwiązanie takie wskazuje bowiem na dość dużą dysproporcję pomiędzy przekroczeniem prędkości na obszarze zabudowanym oraz poza tym obszarem, w korelacji do prędkości dopuszczalnej. W obszarze zabudowanym, gdzie przekroczenie prędkości pociąga za sobą dużo większe niebezpieczeństwo, do zatrzymania prawa jazdy na podstawie art. 135 ust. 1 pkt 1a lit a Prawa o ruchu drogowym dojdzie w sytuacji przekroczenia dwukrotności prędkości dopuszczalnej, a zatem 100 km/h, tj. o ponad 100%. Natomiast przekroczenie o więcej niż 50 km/h dopuszczalnej prędkości na autostradzie czy dwujezdniowej drodze ekspresowej stanowi odpowiednio przekroczenie o niespełna 36% i niespełna 42% (…). należałoby zniwelować wykazaną już dysproporcję pomiędzy przekroczeniem, a prędkością dopuszczalną tak, aby objąć nią tylko te najbardziej drastyczne przekroczenia i przyjąć je w każdym przypadku ponad dwukrotnego przekroczenia prędkości dopuszczalnej”.

To oczywiście absurd, dlatego – zapewno uginając się przed presją MŚ, Ministerstwo Infrastruktury zrezygnowało z tego zapisu w projekcie. Oficjalnie jednak zrezygnowano z niej po to, by nie dodawać pracy samorządom, które i tak mają ciężko. Uwierzycie?

Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków