Auto Świat Wiadomości Aktualności Jest ostateczna decyzja w sprawie ekstradycji Sebastiana M., tego od tragicznego wypadku na A1

Jest ostateczna decyzja w sprawie ekstradycji Sebastiana M., tego od tragicznego wypadku na A1

Minister Sprawiedliwości Zjednoczonych Emiratów Arabskich wyraził zgodę na ekstradycję Sebastiana M., który jest podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1. W zdarzeniu zginęła trzyosobowa rodzina, w tym 5-letnie dziecko. Informację potwierdził minister sprawiedliwości Adam Bodnar za pośrednictwem platformy X. W swoim stylu sprawę skomentował Radosław Sikorski.

Sebastian M. zostanie odesłany do Polski
KMP w Piotrkowie Trybunalskim / Policja
Sebastian M. zostanie odesłany do Polski

Decyzja władz ZEA oznacza zakończenie procedury ekstradycyjnej. Polskie służby wspólnie z odpowiednikami ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich przechodzi obecnie do realizacji sprowadzenia mężczyzny do kraju. Ma to być kluczowy krok w wyjaśnieniu sprawy tragicznego wypadku na A1 i możliwym skazaniu podejrzanego o spowodowanie wypadku Sebastiana M.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Sebastian M. już się nie wywinie. Radosław Sikorski skomentował sprawę po swojemu

W mediach społecznościowych minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski odniósł się do decyzji o ekstradycji. "Panie M., do rychłego zobaczenia w Ojczyźnie" — napisał w swoim wpisie, nawiązując do planowanego sprowadzenia podejrzanego do Polski.

Sebastian M., 34-letni mieszkaniec Łodzi, uciekł do Dubaju po wypadku, do którego doszło we wrześniu 2023 r. na autostradzie A1 w pobliżu Piotrkowa Trybunalskiego. BMW z ogromną siłą uderzyło w Kię, którą podróżowało małżeństwo wraz z 5-letnim dzieckiem. Kia stanęła w płomieniach. Wracająca z wakacji rodzina zginęła na miejscu. Po wypadku Sebastian M. opuścił kraj, znajdując schronienie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Jak doszło do wypadku na A1? BMW mogło jechać nawet 315 km na godz.

16 września 2023 r. wieczorem na zachodniej jezdni A1 niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego stała pochłaniana przez ogień kia, a 200 metrów dalej znajdowało się mocno uszkodzone BMW. Początkowe ustalenia policji nie łączyły tych dwóch pojazdów, jednak nagranie, które trafiło do sieci, ukazało moment zderzenia, w którym BMW uderza w kię. W wyniku zdarzenia zginęła trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletnie dziecko.

Policja, zmuszona do działania przez naciski internautów i mediów, po kilku dniach przyznała, że w wypadku brały udział oba pojazdy. Eksperci z firmy Crashlab ustalili, że BMW poruszało się z prędkością znacznie przekraczającą dozwolone 140 km/godz. Na podstawie śladów i materiałów dowodowych specjaliści ocenili, że prędkość auta mogła sięgać nawet 315 km/godz.

Jak Sebastiana M. uciekł do Dubaju?

Prokuratura zgromadziła materiał dowodowy pozwalający na zatrzymanie Sebastiana M., właściciela BMW, który początkowo przesłuchiwany był jako świadek. Mężczyzna jednak opuścił Polskę i udał się do Niemiec. Śledczy mieli nadzieję, że wróci on do kraju, nie informując o planach postawienia mu zarzutów, aby uśpić jego czujności.

Sytuację skomplikowała konferencja prasowa zwołana przez Zbigniewa Ziobrę, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Publiczna zapowiedź surowych konsekwencji wobec sprawcy wypadku mogła spowodować, że Sebastian M. zamiast powrotu do Polski, zdecydował się na podróż do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Prokuratura piotrkowska nie wyklucza, że właśnie to wydarzenie wpłynęło na jego decyzję.

Jaka kara grozi Sebastianowi M.?

Sebastianowi M. grożą różne zarzuty w zależności od ustaleń prokuratury. Jeśli zostanie oskarżony o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, maksymalny wymiar kary wynosi 15 lat więzienia. W przypadku, gdy zarzutem będzie nieumyślne spowodowanie katastrofy, kara może zostać ograniczona do 8 lat pozbawienia wolności. Decyzja co do zarzutów oraz sądowa ocena zgromadzonych dowodów będą kluczowe dla dalszego biegu sprawy.

Powiązane tematy:wypadek a1sebastian m.BMW
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków