- Ministerstwo Klimatu zdecydowało się wyręczyć gminy i narzucić im obowiązek tworzenia Stref Czystego Transportu – aktualnie to samorządy decydują o potrzebie ich tworzenia
- Wprowadzenie obowiązkowych stref ma pozwolić na zmniejszenie zanieczyszczenie powietrza w centrach miast i ma pobudzić sprzedaż nowych, bardziej „czystych” aut
- Niespodzianką jest rozszerzenie listy aut dopuszczonych do wjazdu o pojazdy napędzane gazem LPG
- Więcej takich testów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Pierwsza ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych dawała gminom zarówno narzędzia prawne do tworzenia tzw. Stref Czystego Transportu, jak także dość dużą dobrowolność w ich wprowadzaniu. Teraz ma się to zmienić, bo przygotowywana właśnie nowelizacja ma nałożyć obowiązek wprowadzenia takich stref w każdej gminie powyżej 100 tys. mieszkańców. Ponadto projekt daje możliwość wypchnięcia „brudnych aut” także z centrów mniejszych miast, ale tu już zostawia ostateczną decyzję gminom.
Jak czytamy w uzasadnieniu do projektu: „Zgodnie z obecne obowiązującymi uregulowaniami dotyczącymi Stref Czystego Transportu, gminy liczące powyżej 100 tys. mieszkańców mają możliwość wprowadzania takich stref, jednakże praktyka wskazuje, że nie podejmują takich działań. Projektowane zmiany maja na celu uelastycznienie przepisów w tym zakresie.”
To jednak nie koniec zmian. Kolejne z proponowanych to nadanie gminom postulowanych możliwości progresywnego wprowadzania ograniczeń w ruchu pojazdów, w zależności od normy emisji spalin na terenach objętych ekologicznymi strefami i docelowo umożliwienie wjazdu tam tylko pojazdom niskoemisyjnym. Nowelizacja ma też stworzyć systemu identyfikacji pojazdów uprawnionych do wjazdu.
„Pojazdy uprawnione do wjazdu do Stref Czystego Transportu powinny mieć specjalne oznaczenia, zróżnicowane ze względu na sposób napędu danego pojazdu, tak aby niewątpliwie było wiadomo, czy dany pojazd jest uprawniony do poruszania się po strefie – czytamy w uzasadnieniu.
Do stref wjadą także auta z instalacją LPG
Sporym zaskoczeniem jest rozszerzenie aut uprawnionych do wjazdu do Stref Czystego Transportu o pojazdy napędzane gazem LPG. I o ile auta spalinowe będą miały okresy przejściowe, po których zostaną całkowicie wyeliminowane z utworzonych stref (pojazdy spełniające Euro 4 do 2025 r, Euro 5 do 2030 r, a Euro 6 do 2035 roku), to auta z instalacją LPG będą mogły wjeżdżać do stref bez ograniczeń.
To tym bardziej zaskakuje, że często to samochody już mocno wiekowe (w starszych autach montaż instalacji jest najtańszy i stosunkowo bezproblemowy). Przeważnie są to też samochody z dużymi i paliwożernymi silnikami. Mimo to autorzy projektu tłumaczą, że pojazdy takie mają wpływ na „obniżenie emisji w niektórych aspektach związanych ze spalaniem paliw” – cokolwiek to znaczy.
Z drugiej jednak strony czytamy, że samochody z LPG nie zyskają innych przywilejów, które obejmują m.in. auta napędzane gazem ziemnym (CNG i LNG), bo... gaz LPG jest produktem ubocznym rafinacji ropy naftowej. Trzeba przyznać, że to dość pokrętna logika.
Czy takie przepisy rzeczywiście pomogą obniżyć średni wiek parku samochodowego w Polsce, na który narzekają autorzy projektu w jego uzasadnieniu? To wydaje się wątpliwe, tym bardziej, że aktualnie 80 proc. samochodów zarejestrowanych w Polsce to pojazdy o normie emisji spalin Euro 4 i niższej, a ich średni wiek to blisko 14 lat. Szybciej możemy spodziewać się zatem tłoków w warsztatach montujących tanie instalacje LPG niż w salonach samochodowych. W końcu Polacy nie z takimi ograniczeniami sobie już radzili...