Oprócz niego są jednak i inne metody, aby sprawić, by koszty były jak najmniejsze. Niektóre z nich jednak wiążą się z ryzykiem.

Samochód firmowy to niekończące się wydatki. Nie dość, że trzeba go ubezpieczyć, zatankować i zmienić w nim na czas opony, to jeszcze co kilka tysięcy kilometrów wymaga serwisu, podczas którego wymieniane są elementy eksploatacyjne (w znakomitej większości wyłączone z gwarancji, a więc płatne). Oprócz tego firmowe auto może się zepsuć, co - nawet jeżeli mamy gwarancję i zostanie ona uwzględniona - też generuje koszty, bo tracimy czas i musimy zastąpić zepsuty pojazd jakimś innym (np. wynajętym autem zastępczym). Co gorsza, firmowy samochód może mieć stłuczkę lub wypadek, a to źródła bardzo wysoki wydatków. Warto więc kontrolować jak najwięcej, aby uniknąć chociażby części z wymienionych kosztów. Jest to możliwe, ale wymaga dużej konsekwencji w działaniu i trzeba temu poświęcić sporo czasu. Wiele zależy także od marki, producenta, dilera i przede wszystkim serwisu, w którym zdecydujemy się na serwisowanie naszego pojazdu.

PO PIERWSZE SAMOCHÓD

Przykład średniej wielkości małopolskiej firmy z branży AGD pokazuje, że do danej marki można zrazić się nawet po jednym incydencie, chociaż "incydent" nie jest może najlepszym określeniem w przypadku pożaru auta firmowego. Jakby tego było mało, zapaliło się ono podczas postoju, mimo tego, że było sprawne i w zasadzie niemal fabrycznie nowe. Osoba zarządzająca firmą skwitowała fakt w jedyny możliwy sposób: - Nigdy więcej nie kupimy nie tylko tej marki, ale w ogóle samochodów z tego samego kraju, co nasz płonący egzemplarz. Ryzyko jest bowiem zbyt duże, a zdrowie i życie naszych pracowników i innych osób najważniejsze.

Przykład w dobry sposób obrazuje podstawową zależność - im lepsze auto, tym mniej kłopotów podczas eksploatacji. Im mniej kłopotów, tym mniej nieprzewidzianych wydatków. To dlatego wybór odpowiedniego producenta i modelu auta jest jednym z najważniejszych elementów układanki "cięcia kosztów", szczególnie wtedy, gdy chcemy użytkować pojazd na dłuższy czas lub też na większą liczbę kilometrów niż obejmuje gwarancja. Ale nawet, gdy interesuje nas użytkowanie auta firmowego tylko w czasie trwania gwarancji producenta, to i tak lepiej, żeby nasz firmowy pojazd bywał w serwisie jedynie podczas rutynowych przeglądów.

O tym, jak ograniczyć ryzyko zakupu złego auta, nie raz już pisaliśmy, dzisiaj tylko pokrótce przypomnijmy. Warto śledzić rankingi niezawodności, czytać artykuły opisujące auta używane, pytać mechaników i użytkowników. Nie polecamy też kupowania aut bardzo skomplikowanych technicznie oraz takich, które dopiero co zostały wprowadzone do sprzedaży, bo wraz z wiekiem konstrukcji producenci poprawiają newralgiczne punkty pojazdów. Niestety, nowoczesne samochody naszpikowane są elektroniką, która utrudnia ich serwisowanie poza ASO, sprawia również, że w większości przypadków są bardziej awaryjne.

Dobrze jest również ocenić pewne elementy nowoczesnych pojazdów pod kątem ich potencjalnej awaryjności w naszej flocie. Jeżeli np. jeździmy dużo po miastach i bardzo rzadko nasze firmowe pojazdy nagrzewają się do określonej temperatury, dyskusyjny jest zakup pojazdu z turbosprężarką. Miejska eksploatacja wyklucza także pojazdy z silnikami diesla wyposażonymi w filtr cząstek stałych, który musi raz na jakiś czas sam się oczyścić, co następuje po dość intensywnej jeździe z określonymi obrotami (z uwagi na jej długość rzecz praktycznie nie do przeprowadzenia w mieście). Nowoczesne diesle nie są również polecane tam, gdzie ciężko jest kupić paliwo dobrej jakości, czyli np. gdy dużo podróżujemy za nasze wschodnie granice.

GWARANCJA NIEJEDNO MA IMIĘ

Jeżeli liczymy na to, że podczas eksploatacji naszego firmowego pojazdu wszelkie naprawy będą wykonywane na gwarancji, lepiej uważajmy, bo nie wszyscy producenci mają takie samo zdanie. Przede wszystkim nie ma co liczyć na wymiany eksploatacyjne. Co ciekawe jednak, eksploatacja niejedno ma imię. O ile bowiem można zrozumieć, że producent każe nam płacić za wymianę oleju,

filtrów, hamulców czy też zużytego sprzęgła, o tyle fakt, że do części eksploatacyjnych coraz częściej włącza się np. dwumasowe koło zamachowe stosowane powszechnie w nowoczesnych silnikach wysokoprężnych, jest co najmniej zagadkowy. Ale jak nie wiadomo, o co chodzi…

Inne ciekawostki, które można wyczytać z gwarancji, to np. tylko roczna gwarancja na akumulator, ale wiadomo, że i tak objęty jest on dwuletnią rękojmią wynikającą z polskiego prawa. Idźmy dalej, z wyłączeniem można spotkać się także w przypadku amortyzatorów, nie wspominając o oponach. Odpowiedzialność za wady tych ostatnich zrzucana jest niemal zawsze na ich producentów, tymczasem nie zawsze oni ponoszą winę za uszkodzenia. Bardzo często te usterki spowodowane są bowiem np. złą konstrukcją, bądź też ustawieniem podwozia i zawieszenia. Na szczęście to jedyny tego typu przypadek i gdy uszkodzeniu ulegnie element osprzętu silnika produkcji jednego z poddostawców części, gwarancję na niego egzekwuje producent samochodu. Dobra rada - koniecznie czytajmy postanowienia gwarancji, a najlepiej porównajmy wyłączenia u kilku konkurencyjnych producentów i zdecydujmy się na tego, który w jak najmniejszy sposób stara się wymigać od odpowiedzialności już na etapie zawierania umowy, a więc w tym wypadku kupna samochodu.

Bardzo łatwo jest także stracić gwarancję - często wystarczy nie dopilnować jednego z przeglądów. Nie radzimy także montować dodatkowych urządzeń elektrycznych poza ASO, nie wspominając o tak dużej ingerencji w układ napędowy, jak montaż instalacji gazowej.

SERWISOWE SYMULACJE

Bardzo istotną zmienną z punktu widzenia kosztów użytkowania pojazdu są ceny części zamiennych i koszt roboczogodziny w serwisie. Warto prześledzić je przed zakupem pojazdu na przykładzie kilku porównywalnych pojazdów różnych producentów. Cóż z tego bowiem, że auto X musi stawiać się na przeglądzie olejowym (zwanym często małym) co 5 tys. km później niż auto Y, skoro ceny przeglądów są tak skalkulowane, że i tak taniej wychodzi serwisowanie drugiego z pojazdów.

Dobrze jest także porównać koszty zakupu podstawowych części eksploatacyjnych i zamiennych, szczególnie takich, które w danej branży bardzo często się wymienia. Istotna może być nawet ilość oleju silnikowego, który trzeba wymieniać podczas przeglądu olejowego, bo często podobne silniki różnią się pojemnością oleju, co w przypadku dużej floty i dużych przebiegów może znacząco wpłynąć na koszt podstawowych przeglądów.

Poza tym różnice w cenach części mogą okazać się spore i tak np. koszt sprzęgła między dwoma producentami jest różny o 500-1000 zł, co w przeliczeniu na dużą liczbę pojazdów daje wymierne różnice. Są też marki, które bez problemu już w ASO stosują tańsze, bądź też regenerowane części zamienne; one również sprawiają, że naprawa jest dużo tańsza - warto sprawdzić to przed zakupem firmowego pojazdu. Dostępność tańszych, markowych zamienników do danego modelu ma znaczenie jedynie wtedy, gdy mamy zamiar użytkować auto w okresie dłuższym niż gwarancja. Wiadomo bowiem, że pojazdy na gwarancji w większości przypadków muszą być serwisowane w ASO producenta. Warto rozwinąć tę myśl, bowiem w UE obowiązują przepisy zezwalające na naprawy poza ASO, bez utraty gwarancji (GVO). Tymczasem producenci powołują się zwykle na umowy zawarte z klientami, w których umieszczone są klauzule, że aby nie stracić gwarancji, samochód musi być serwisowany w autoryzowanym serwisie.

RYZYKO NIE ZAWSZE SIĘ OPŁACA

Teoretycznie można więc serwisować auto na gwarancji poza ASO, oczywiście zgodnie z zaleceniami producenta, a jeżeli ten nie uzna ewentualnej naprawy gwarancyjnej, iść do sądu (jest to szczególnie uzasadnione w przypadku dwóch pierwszych lat eksploatacji, kiedy obowiązuje rękojmia i to z niej można także skorzystać). Tyle, że udowodnienie, że pojazd naprawiany był zgodnie z zaleceniami, wcale nie jest takie proste, a wręcz jest dość pracochłonne.

Z drugiej strony jednak serwisowanie poza ASO jest zdecydowanie tańsze - mniej zapłacimy za materiały eksploatacyjne i zamienniki części. Przyjąć można, że tylko na tych pierwszych zaoszczędzić można przynajmniej 25%, części są jednak jeszcze tańsze. Dużo mniej kosztuje także roboczogodzina. Jeżeli doliczymy do tego możliwość targowania się w przypadku kilku samochodów - oferta niezależnych zakładów staje się bardzo atrakcyjna. Szczególnie tych sieciowych, które dysponują wieloma punktami na terenie całego kraju i co za tym idzie - pozwalają serwisować auta firmowe, które poruszają się po dużym obszarze. Zrezygnowanie z serwisowania pojazdu w ASO w rzeczywistości ma miejsce dość rzadko i dotyczy przede wszystkim bardzo dużych firm, które mają nie tylko liczne floty, ale także prężne działy prawne, które mogą być pomocne w przypadku wyegzekwowania naprawy gwarancyjnej.

KIJ I MARCHEWKA

Ograniczenie kosztów użytkowania samochodu firmowego da się także osiągnąć poprzez odpowiednie podejście do jego używania. Ważne jest, aby pracownik wiedział, że za złe użytkowanie auta może spotkać go konkretna i wymierna kara, zaś za długą i bezszkodową jazdę nagroda.

Co ciekawe, takie najprostsze działania odnoszą zwykle pożądany skutek. Warto także szkolić kierowców na specjalnych kursach podnoszących ich kwalifikacje. Nie jest to być może najtańszy sposób na zmniejszenie kosztów, ale praktyka dużych firm pokazuje, że jak najbardziej skuteczny.

Dodajmy, że służbowe auta spisują się najlepiej tam, gdzie użytkuje je jeden kierowca, wszelkie pojazdy przejściowe mają niestety dużo gorszy żywot i generują znacznie większe koszty.