W obu przypadkach malucha czeka śmierć, a w najlepszym razie ciężkie kalectwo. Jednak o ile nikt nie pozwoli dzieciakowi wejść na taki balkon, to wiezienie na kolanach lub "luzem" - siedzącego czy klęczącego na kanapie, a nawet stojącego między fotelami - jest nadal praktyką powszechną. Szczególnie w mniejszych miejscowościach i na wsiach.

Mimo że artykuł 39.3 Prawa o ruchu drogowym definiuje: "W pojeździe samochodowym wyposażonym w pasy bezpieczeństwa dziecko w wieku do 12 lat, nieprzekraczające 150 cm wzrostu, przewozi się w foteliku ochronnym lub innym urządzeniu do przewożenia dzieci, odpowiadającym wadze i wzrostowi dziecka oraz właściwym warunkom technicznym". Przepis ten jest lekceważony. Według badań TNS OBOP wykonanych na zlecenie Instytutu Transportu Samochodowego, rodzice najstaranniej dbają o bezpieczne przewożenie najmłodszych dzieci. 80 proc. niemowlaków podróżuje w fotelikach. Jednak im dziecko starsze, tym dbałość rodziców o jego bezpieczeństwo słabnie. Tylko połowa dzieci w wieku powyżej czterech lat jest należycie przewożona w samochodach.

Policja nie zawsze zwraca uwagę na takie przypadki, choć wykroczenie karane jest stupięćdziesięciozłotowym mandatem i 3 punktami. Nie o kary jednak tu chodzi. Skuteczniejsze byłoby chyba obowiązkowe pokazywanie lekkomyślnym rodzicom filmu prezentującego, co dzieje się z dzieckiem podczas wypadku samochodowego, a nawet zwykłej kolizji. W momencie zderzenia samochodu, a nawet ostrego, awaryjnego hamowania wszystko wewnątrz auta podlega ogromnym przeciążeniom. Dorosłych przed gwałtownym przemieszczeniem do przodu chronią pasy bezpieczeństwa, a coraz częściej również poduszki powietrzne.

Fotelik dla dziecka Foto: Onet
Fotelik dla dziecka

Natomiast stojące w luce między oparciami przednich foteli, siedzące lub klęczące na tylnej kanapie dziecko wyrzucane jest do przodu i zabija się, z wielką siłą uderzając głową w deskę rozdzielczą lub przednią szybę. Malucha nie utrzymają również ręce matki, u której siedzi na kolanach. Przy zderzeniu samochodu jadącego z prędkością około 50 km/h siła bezwładności sprawia, że kilkunastokilogramowe ciało dziecka osiąga wagę słonia. Na dodatek matka, również niczym niezabezpieczona, może swoim ciężarem przygnieść malucha do oparcia przedniego fotela, powodując olbrzymie urazy.

Kierowcom trzeba też tłumaczyć brak logiki w wyjaśnianiu, że nie umieścił dziecka w foteliku, bo jechał bardzo niedaleko. Wypadki zawsze zdarzają się na minimalnej przestrzeni, niezależnie od tego, jaką trasę pokonuje samochód. Jak wynika ze statystyk Laboratory for Accident Research, Biomechanics and Human Behaviour Studies, prawie połowa wypadków z udziałem dzieci zdarza się podczas jazdy krótszej niż 3 kilometry. Prawidłowe zabezpieczenie mogłoby zredukować poważne obrażenia w trakcie wypadków aż o 88% w przypadku dzieci poniżej dziewiątego miesiąca i o 71% w przypadku małych pasażerów w wieku od 9 miesięcy do 4 lat.

Fotelik dla dziecka spełnia w samochodzie kilka funkcji. Uniemożliwiając maluchowi kręcenie się po aucie, zabezpiecza go podczas gwałtownych hamowań czy zmian kierunku jazdy. W razie wypadku czy kolizji foteliki chronią dziecko, dając szanse na zmniejszenie skutków zderzenia, opóźniają ruch dziecka, rozkładają działające podczas wypadku siły na większy obszar i ukierunkowują je na silniejsze części ciała (klatkę piersiową i miednicę).

Prawie w każdy weekend podczas wypadków na drogach giną dzieci. Część z nich tylko dlatego, że nie zadbali o nie opiekunowie. Uruchommy więc wyobraźnię i woźmy dzieci w sposób bezpieczny.