Jeszcze do niedawna Volkswagen nie uznawał roszczeń polskich klientów, którzy kupili modele grupy Volkswagena z oprogramowaniem fałszującym wyniki testów emisji tlenków azotu. Już niebawem może się to zmienić – sprawie bliżej przyjrzał się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

W trakcie postępowania wyjaśniającego Urząd przeanalizował m.in. materiały reklamowe dotyczące pojazdów z systemem umożliwiającym manipulowanie emisją spalin, a także wyciągi ze świadectw homologacji i treść świadectw zgodności WE.

Reklamy wprowadzały w błąd klientów

– Przeanalizowane przez nas reklamy, oferty i dokumentacja zawierały informacje podkreślające ekologiczne walory samochodów grupy Volkswagen. Wskazywały one, że emitowane przez nie ilości szkodliwych substancji, mieszczą się w limitach normy Euro 5 – mówi Marek Niechciał, Prezes UOKiK.

Urząd sprawdził też, czy zawierały one informacje dotyczące poziomu emisji tlenków azotu lub szczególnych właściwości w zakresie stopnia emisji spalin (np. deklaracje przyjazności dla środowiska). Z ustaleń wynika, że ich poziom w warunkach drogowych odbiegał od deklarowanych przez producenta wartości. Zatem są dowody na to, że konsumenci zostali wprowadzeni w błąd.

Jednak najistotniejsze dla klientów, którzy od wielu miesięcy walczą o odszkodowania z Polskim oddziałem firmy, jest to, że UOKiK zakwestionował także działania Volkswagen Group Polska odnoszące się do procesu rozpatrywania przez sprzedawców reklamacji z tytułu rękojmi lub niezgodności z umową.

Mogą być wysokie kary

W związku z tym Volkswagen Polska może dostać wysoką karę pieniężną – do 10 proc. obrotu Postępowanie w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów może zakończyć się wydaniem decyzji stwierdzającej naruszenie zbiorowych interesów konsumentów. Na przedsiębiorcę może zostać nałożona kara pieniężna. Może ono także zakończyć się przyjęciem zobowiązania do podjęcia działań usuwających niekorzystne dla konsumentów skutki naruszenia.

- Nie ulega wątpliwości, że informacje te mogły wprowadzać konsumentów w błąd. Mieli oni ograniczoną możliwość podjęcia świadomej decyzji o zakupie samochodu. W dodatku, po ujawnieniu problemu, przedsiębiorca podjął wobec sprzedawców działania, które mogły mieć wpływ na dochodzenie przez konsumentów roszczeń wynikających z tytułu rękojmi albo niezgodności z umową – dodaje Marek Niechciał.