Drogi Wielkiej Brytanii w ostatniej dekadzie znacznie poszarzały, tak przynajmniej wynika ze statystyki. Niestety, wystarczyła dekada, by ludzie zapomnieli o kolorze jasnoczerwonym, niebieskim czy zielonym. 10 lat temu 15 proc. nowych aut było zielonych, a teraz stanowią one mniej niż 1 proc. rejestrowanych pojazdów na "kolorowej liście przebojów". Niewiele lepiej wypada niebieski, który jeszcze w 2000 r. był atrakcyjny w opinii 25 proc. nabywców aut, a teraz decyduje się na niego 9 proc. klientów. Tak wynika z danych przekazanych przez firmę PPG dostarczającą lakiery samochodowe dla większości firm samochodowych. Podobny spadek popularności notuje kolor czerwony. Inaczej odcienie szarości – w tym srebrny i ciemnoszary – te są najpopularniejsze i znalazły uznanie w 32 proc. klientów. Podobny trend można zauważyć na rynkach azjatyckich i amerykańskim. Smutny czarny kolor wybiera 24 proc. osób, zaś biały, niemal zupełnie ignorowany przed dekadą, teraz jest kładziony na 20 proc. nowych aut. W znacznej mniejszości są także kolory specjalne, np. żółty i pomarańczowy (najczęściej stosowane w samochodach sportowych) czy barwy brązowe i beżowe.

Kolory szary i czarny przeważnie wybierają nabywcy aut flotowych. Według właścicieli takie kolory zmniejszają atrakcyjność samochodów wśród złodziei i pomagają przy późniejszej odsprzedaży. Niestety, żywsze kolory często wymagają dopłaty. Za zieloną Fiestę Ford każe dopłacić 700 funtów.

A jak to wygląda w Polsce? Niestety, zapewne nie tylko drogi i pobocza mamy szare.