Kto może stanąć do przetargu na zakup pojazdów używanych przez auto? Praktycznie każdy. Wystarczy złożyć w Agencji Mienia Wojskowego (cyfrowo lub papierowo) ofertę, nie niższą, niż operat szacunkowy i wpłacić 10 proc. ceny wywoławczej.
Dalszą część artykułu znajdziesz pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoJednak czytając regulamin przetargu, warto zwrócić uwagę na pewne "rafy". "Sprzedawane pojazdy będą wydane Nabywcy bez akumulatorów, płynów eksploatacyjnych, tablic i dowodów rejestracyjnych" — piszą wojskowi. W praktyce oznacza to, że zakupione auta mogą wyjechać z jednostki wojskowej wyłącznie na lawecie.
Galeria zdjęć
Cena wywoławcza za wyprodukowany w 1998 r. model to 12 tys. zł. Honker dodatkowo wyposażony jest w wyciągarkę.
14 tys. zł — tyle musi wyłożyć osoba, która chce kupić wojskowego Jelcza z 1986 r.
Wojskowi z Poznania chcą sprzedać busa marki Lublin z 2000 r. Koszt? 3,5 tys. zł.
Wojskowi 35-letnią chłodnię na kołach, na samochodzie Star 200 chcą odsprzedać za 17 tys. zł.
Za 23-letniego mikrobusa Forda Transita wojskowi chcą conajmniej 9 tys. zł.
Autobus marki Autosan został wyprodukowany w 1998 r. Koszt zakupu to 18 tys. zł
Wojskowi wystawili na sprzedaż m.in. 21-letnie Mitsubishi Pajero o przebiegu ponad 386 tys. km. Chcą za auto 16 tys. zł. Z pojazdem jest jeden problem — ma wgnieciony lewy przedni błotnik.
Każdy, kto lubił bawić się w pocztę, może kupić teraz od armii wycofaną z eksploatacji ekspedycję pocztową na samochodzie Star 660 z 1985 r. Koszt zakupu to 9 tys. zł.
Agencja chce pozbyć się 38-letniej wojskowej pralni wodnej na kołach. Koszt zakupu to 17 tys. zł.
Za Skodę Fabię z 2007 r. o pojemności silnika 1.4 Agencja Mienia Wojskowego chce 8 tys. zł.
Samochód ciężarowo-osobowy wysokiej mobilności Mercedes 290 GD to prawdziwa sprzedażowa perełka. Wojskowi za auto z 1995 r. chcą 50 tys. zł.