Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Kupowaliśmy stare Suzuki w firmie, która dostała miliony kar od UOKiK-u

Kupowaliśmy stare Suzuki w firmie, która dostała miliony kar od UOKiK-u

W tym miejscu tzw. doradca handlowy pokazujący używany samochód co do zasady mówi prawdę i tylko prawdę – jest to w interesie sprzedawcy. Zanim jednak to nastąpi, pracuje nad nami konsultant, który stosuje typowe handlarskie sztuczki i "nawija makaron na uszy". Sam proces zakupu samochodu jest dość specyficzny, a warunki… nie w każdej możliwej opcji korzystne. Warto być czujnym i opanowanym.

Samochody, które oglądaliśmy spędziły już trochę czasu na placu. Bez prądu z zewnątrz ani ruszŹródło: Źródło zbiorcze dla obrazków importowanych w ramach Onet Editorial Workflow
  • AAA Auto to duży pośrednik sprzedający używane samochody w kilku krajach europejskich
  • Firma została niedawno ukarana przez UOKiK za ukryte koszty i manipulacje w umowach sprzedaży. Na razie odwołuje się od nałożonej kary
  • AAA Auto oferuje "gwarancję" m.in. na ukryte wady silnika i skrzyni biegów – przed zakupem warto sprawdzić jej zakres. Można się zdziwić!
  • To, że auta są gruntownie sprawdzone, wcale nie znaczy, że sprzedający usunął wykryte podczas kontroli usterki

AAA Auto to duża firma, bez dwóch zdań to jeden z największych, o ile nie największy w naszym regionie pośrednik sprzedający używane samochody. Centrala ma siedzibę i liczne filie w Czechach, ale też działa na Słowacji, w Polsce, na Węgrzech i w Niemczech.

W Polsce o AAA Auto było głośno na początku 2024 r. za sprawą wielomilionowych kar nałożonych na firmę przez UOKiK. Urząd zarzucił im, że dopiero podczas finalizowania umów sprzedaży samochodów klienci dowiadują się o dodatkowych kosztach: o opłacie blisko 1400 zł za obsługę klienta, a także o konieczności wykupienia ubezpieczenia Carlife. I choć klienci automatycznie dostawali rabat równy wysokości składki, w konsekwencji faktura wystawiana na samochód opiewała na kwotę niższą od faktycznie zapłaconej. Gdyby doszło do sporu na tle samochodu i rozwiązania umowy, klient dostałby mniej pieniędzy, niż zapłacił. Taki trik.

Tymczasem jeden z naszych znajomych upatrzył sobie w AAA Auto samochód. Jak twierdził, skusiła go gwarancja oferowana przez sprzedawcę: gdy skromny budżet zmusza do kupna samochodu starszego niż 10 lat, takie dodatkowe zabezpieczenie wydaje się cenne: jakby samochód okazał się nie tak sprawny, jak miał być, to jest gwarancja. Tak trafiliśmy na plac w podwarszawskim Piasecznie, gdzie AAA Auto sprzedaje używane samochody.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

AAA Auto. Gdzie stoi ten samochód? Zadzwoń, to się dowiesz

Szukaliśmy Suzuki SX4 w cenie ok. 30 tys. zł – ta kwota powinna wystarczyć na kupno auta z 2008-2010 r. Na stronie AAA Auto takich samochodów znaleźliśmy kilka, a konkretnie zainteresował nas jeden z nich. Ale gdzie on stoi? Nie wiadomo. Wiadomo jedynie (tego dowiadujemy się ze strony), że dokumenty samochodu zostały sprawdzone, podobnie jak silnik, układ hamulcowy, systemy wspomagania kierowcy, karoseria itp. Wszystko "odhaczone" zielonymi ptaszkami. Znaczy – wszystko w porządku. Chcesz się dowiedzieć, gdzie można obejrzeć samochód? Zadzwoń albo wypełnij formularz. Dzwonimy, szkoda czasu.

Systemy AAA Auto pamięć mają dobrą

Zaskoczenie pierwsze: – Pan się już kontaktował wcześniej? – pyta konsultant na infolinii (bo trzeba wiedzieć, że AAA Auto to nie jest pan Mirek, który ma 20 samochodów i wszystkie pamięta – to duża firma, która ma infolinię, na infolinii pracują konsultanci). – Nie, nie kontaktowałem się wcześniej. – Pan Maciej? – konsultant nie daje za wygraną… okazało się, że z AAA Auto mieliśmy kontakt parę lat temu, może z dziesięć. System do dziś pamięta numer telefonu oraz imię klienta.

Dowiadujemy się, że szare SX4, które sobie upatrzyliśmy, jest – podobno – w fajnej kondycji, ale znajduje się w Poznaniu. Nie będziemy jeździć do Poznania, by oglądać stare Suzuki, zwłaszcza że konsultant informuje, że Warszawie jest inne, czarne SX4 – ma dodatkowo instalację gazową, pochodzi z 2009 r., ma przejechanie 149 tys. km i pochodzi z polskiego salonu. "Auto przez nas sprawdzone, też fajna kondycja, także ma podgrzewane fotele. Ogólnie autko było garażowane" – kusił sprzedawca. Okazuje się też, że na miejscu właściwie są dwie SX-czwórki. Dowiadujemy się, że kupujący dostaje rok gwarancji na ukryte wady silnika i skrzyni biegów w cenie. No i "ogólna" gwarancja AAA Auto: poduszki nie wystrzeliły, konstrukcja samochodu jest nienaruszona, samochód pochodzi z pewnego źródła. Skoro tak, to jedziemy zobaczyć.

Tylko tak: gdy handlarz, choćby i taki, co ma 20 samochodów, mówi, że auto było "garażowane", zapala nam się czerwona lampka: skąd on to wie? Gdy jeden facet obsługuje kilkaset samochodów i opowiada takie rzeczy, można podejrzewać, że to zwykły, handlarski trik. No ale przyjmijmy, że auto przynajmniej dobrze wygląda dobrze z zewnątrz – może dlatego mówią, że "garażowany"?

Umawiamy się na wizytę w ciągu godziny, na numer telefonu, z którego dzwoniliśmy, ma przyjść sms z potwierdzeniem umówienia spotkania. W recepcji "przepustką" ma być numer telefonu.

Trochę to skomplikowane, ale w sumie porządek jest. Jedziemy.

Setki samochodów w jednym miejscu. Ale "nasze" takie sobie

Plac AAA Auto w Piasecznie
Plac AAA Auto w PiasecznieŹródło: Auto Świat / Robert Pykała

Na miejscu nie mamy wątpliwości, że AAA Auto to duża firma – plac w podwarszawskim Piasecznie jest ogromny, stoją tu setki samochodów w najróżniejszym wieku, w różnym stanie, w każdym rozmiarze, itp.

Szukając konkretnego egzemplarza, można się zgubić, niemniej, skoro przyjechaliśmy kwadrans przed czasem, podejmujemy próbę znalezienia naszego Suzuki samodzielnie. I jest, a nawet… dwa stojące obok siebie, bardzo podobne, w tym jedno takie, o którym nie mówił konsultant, a dla nas ciekawe, bo "w automacie".

Auta stoją tuż przy dużej tablicy reklamowej AAA Auto, jednej z wielu na placu. "Samochody z gwarancjami. Najlepsze relacja ceny do jakości. Samochody spełniające kryteria jakościowe. Jeśli poszukujesz adekwatnej relacji do ceny, to dobrze trafiłeś". Brzmi obiecująco!

Niestety, już na pierwszy rzut oka auta są w średnim stanie, a zwrot "fajna kondycja"… no cóż – jest pojemny. Spacerując po komisie "U pana Mirka", nawet byśmy nie zatrzymali się przy takim aucie, ale, może przynajmniej faktycznie ten "nasz" jest w miarę sprawny. Jakby co, to wygląd da się trochę – już po kupnie – samodzielnie "podciągnąć".

Idziemy do biura, przedstawiamy się, po kilku minutach pojawia się handlowiec z kluczykami. Idziemy na plac.

Za ok. 25 tys. zł można kupić Suzuki SX4 z 2009 r.
Za ok. 25 tys. zł można kupić Suzuki SX4 z 2009 r.Źródło: Auto Świat / Piotr Szykana, Robert Pykała

Jak się pewnie domyślacie, w takim miejscu trudno liczyć na to, że sprzedawca zna każdy samochód na pamięć. Ale: każdy samochód, który firmie AAA udaje się kupić czy w inny sposób przejąć, trafia na tzw. warsztat. Tam jest oglądany, pewnie nawet dość dokładnie, a widoczne usterki są notowane w systemie. Ma to sens, bo firma udziela gwarancji na usterki ukryte (przynajmniej w kwestii silnika i skrzyni biegów), a więc woli po dobroci przekazać kupującemu pełną informację, aby potem nie mieć problemów.

No więc sprzedawca zagląda do systemu i czyta: słaby łącznik stabilizatora, wyciek na połączeniu silnika i skrzyni biegów, gdzieś tam jeszcze wyciek… Bardzo budujące: to są informacje cenne, może nawet byśmy takie usterki przeoczyli, oglądając samochód w warunkach polowych. To podlega pod gwarancję? – upewniam się.

Gwarancja w AAA Auto

Wyciek oleju musi być spory – krople bryzgają po przedziale silnika, w tym na pasek osprzętu (natychmiast do wymiany); ślady oleju także na podwoziu auta
Wyciek oleju musi być spory – krople bryzgają po przedziale silnika, w tym na pasek osprzętu (natychmiast do wymiany); ślady oleju także na podwoziu autaŹródło: Auto Świat / Robert Pykała

"No nie – zauważa handlowiec – to nie jest usterka ukryta, informujemy o niej". A więc tak: Gwarancja nie obejmuje usterek, o których dowiadujemy się podczas oględzin, nie obejmuje też elementów eksploatacyjnych – w sumie nie ma się co dziwić. Wycieki oleju – co do zasady – jak najbardziej tak, podlegają pod gwarancję, ale tylko te, które pojawią się już po kupnie. Pytamy więc, jak działa gwarancja, gdy coś się zepsuje – dajmy na to, pojawi się wyciek ze skrzyni po kupnie? Odpowiedź jest więcej niż zaskakująca: w takiej sytuacji klient zleca naprawę w "swoim" warsztacie, a firma na podstawie faktury płaci... za części. Czyli – przy założeniu, że wyciek oleju pojawi się po kupnie i nie był znany podczas zawierania transakcji, sprzedawca zwróci koszt uszczelki, a właściciel auta pokrywa koszt usługi. Uszczelka – 50 zł. Zdjęcie, ponowny montaż skrzyni – np. 1500 zł. No cóż… za taką gwarancję to my dziękujemy.

Źródło: Auto Świat / Robert Pykała

Tak czy inaczej, chcemy posłuchać, jak brzmi ten samochód.

Na początek – nie odpala. Suzuki stoi tu chyba nie od dzisiaj, więc akumulator padł, a chwilowo nie ma dostępnego boostera. Sprzedawca zachęca, aby spojrzeć na stojący obok egzemplarz – ciut tańszy i podobno też lepszy. Gdy i ten nie odpala, znajduje się jednak booster i pierwsze auto udaje się uruchomić. Rozlega się dźwięk... przeraźliwy. Wycie. Tak wyje pasek wielorowkowy, który trzeba było wymienić dawno temu. Po kilkudziesięciu sekundach jednak milknie. Nie, żeby sprzedający o tym nie wiedział – w dokumentacji auta była o tm informacja, usterka została wychwycona podczas przeglądu. Wychwycona, odnotowana, ale nie usunięta. Wygląda na to, że przygotowanie aut do sprzedaży pod maską ograniczyło się do powierzchownego przetarcia plastików i spryskania niektórych z nich "plakiem".

W każdym razie stoimy przed wyborem: czarne Suzuki SX4 z instalacją LPG i w automacie albo czarne Suzuki SX4 z instalacją LPG ze skrzynią ręczną.

Normalnie zużyte samochody – czego chcieć więcej?

Widząc tak odłążący lakier bezbarwny, chcielibyśmy spytać: kim z zawodu był lakiernik?
Widząc tak odłążący lakier bezbarwny, chcielibyśmy spytać: kim z zawodu był lakiernik?Źródło: Auto Świat / Piotr Szykana

Do wycieków, problemów z zawieszeniem i licznych problemów kosmetycznych dopisujemy akumulator – w obu przypadkach. I opony – zwłaszcza w egzemplarzu z automatyczną skrzynią gumy są w marnym stanie. I duży przegląd – porządnego serwisu to te samochody (oba) ostatnio raczej nie widział. W tańszym Suzuki felgi są w stanie dramatycznym – złazi z nich farba, od dawna użytkownik o nie nie dbał. W tym drugim felgi są lepsze, ale też średnie. Poza tym: tu rysa, tam odprysk, a przede wszystkim wrażenie zmęczonych aut. 30 tys. zł z górką za rocznik 2009 w takim stanie… hmm.

Ale przecież w sumie przyjechaliśmy po wersję z manualem za 25,5 tys. zł. Tyle że to auto, którego kupno nie daje śladu przyjemności: wnętrze brudne, rozdarty fotel, z kierownicy złazi farba, tu rysa, tam rysa, pod maską liczne podrdzewiałe śrubki i detale, aż strach zaglądać pod auto. Zresztą niespodzianki nie ma – miejscami podwozie w porządku, a miejscami rudawe. U sąsiada – to samo. Aha – z tylnej klapie jednego z aut łuszczy się lakier. Ciekawe, kim z zawodu był lakiernik... Sprzedawca o tym wszystkim wie, niedoskonałości lakieru odnotowano w dokumentacji auta.

Pewnie, że da się to podpicować, naprawić i jeździć, ale chyba lepiej wysilić się i poszukać czegoś bardziej zadbanego, nie powinno być z tym problemu. Z faktu, że auto ma w ogłoszeniu same zielone ptaszki, jak widać, nic nie wynika. Tak samo jak z "garażowania", cokolwiek to znaczy.

I jeszcze jedno: kupując stary używany samochód z instalacją LPG, warto zwrócić uwagę na termin dopuszczenia butli: akurat w jednym z oglądanych aut kończy się on za chwilę, po tym terminie trzeba butlę wymienić, aby samochód przeszedł przegląd.

A ile kosztuje ten samochód? A to zależy

Wydaje się, że najtaniej jest kupić to auto na kredyt. To jednak zdecydowanie najdroższa opcja
Wydaje się, że najtaniej jest kupić to auto na kredyt. To jednak zdecydowanie najdroższa opcjaŹródło: Auto Świat

Szczerze powiedziawszy, to w tym "sklepie" klient dostaje zawrotu głowy od metek z cenami – mniej więcej tak samo, jak w popularnym dyskoncie spożywczym, który uważa, że jest najtańszy. No bo tak: w ogłoszeniu "cena promocyjna na kredyt" wynosi, dajmy na to, 24 tys. 500 zł. Ale już "cena po obniżce" to 25 tys. 500 zł – a zatem jest o drobny tysiąc wyższa. Jest jeszcze "najniższa cena z 30 dni przed obniżką" – i ta wynosi 26 tys. zł. Za szybami niektórych aut widać też wywieszki: "Rabat 1000 zł. Przy zakupie w dniu dzisiejszym na to auto otrzymasz 1000 zł rabatu" – po tym, jak wyglądają, jak są wyblakłe od słońca i zdeformowane, widać, że ten "dzień dzisiejszy" nieco się wydłużył. No, chyba że firma w trosce o środowisko tych samych kartek używa miesiącami.

Jeśli już miałbym coś wybrać, to wybieram najtańszą opcję w kredycie – trudno, skoro ma być taniej, to niech mi te pieniądze zalegają przez dwa lata na koncie. Korzystając z okazji, pytamy jednak handlowca, dlaczego na kredyt jest taniej niż za kasę do ręki. I tu ujawnia się haczyk: otóż bank, z którym współpracuje firma, płaci prowizję za "podprowadzenie" klienta – i o tę kwotę (a może jej część) sprzedawca może obniżyć cenę samochodu, nie ponosząc straty. Natomiast oferowane finansowanie nie jest wcale najtańsze i nie da się z niego wycofać tak, aby nie ponieść wysokich kosztów. Bank zarobi na kliencie tyle, że może spokojnie "odpalić" sporą prowizję. Tak to działa.

Jeśli zaś chodzi o dopłaty za ubezpieczenie Carlife, które stały się powodem interwencji UOKiK-u, to chyba są już w AAA Auto nieobowiązkowe. Na stronie internetowej przy ofercie danego auta pojawia się przycisk z napisem "Carlife Gwarancja oferta specjalna – możliwość nabycia pojazdu w ofercie specjalnej wraz z produktem <Carlife Gwarancja>". Nie należy jednak liczyć na gwarancję tożsamą z tym, co dostają kupujący nowe samochody, to nawet nie jest podobna "usługa". Na szczęście "możliwość" nie brzmi jak przymus.

AAA Auto - opinia po wizycie w komisie

Niewysokiej cenie towarzyszy bardzo umiarkowana kondycja samochodów, które oglądaliśmy w AAA Auto. Oczywiście, na placu samochodów jest mnóstwo, zapewne są wśród nich także świetnie utrzymane perełki, ale my na nie nie trafiliśmy. Oba interesujące nas egzemplarze wymagają nakładów finansowych, po ich zsumowaniu staje się jasne, że lepiej kupić samochód droższy, ale w lepszym stanie, może młodszy. Szanujący się komis, działający na mniejszą skalę, prawdopodobnie postarałby się o lepsze przygotowanie aut.

A poza tym:

  • Konsultant, do którego musicie zadzwonić, aby obejrzeć samochód (inaczej nie wiecie nawet, gdzie stoi) opowie wam wszystko, co chcielibyście usłyszeć – i pojedziecie ten samochód zobaczyć.
  • Sprzedawca na placu niczego już nie ukrywa – nie ma w tym interesu; sam o samochodzie wie mało albo nic, ale przeczyta informacje zamieszczone w systemie.
  • Auta nie są też picowane – przynajmniej "nasze" nie były; nikt nie zadał sobie nawet trudu, by je porządnie odkurzyć – w sumie jest to jakiś model biznesowy, bo solidne czyszczenie to też koszty. Ma to swoje plusy, bo łatwiej jest ocenić rzeczywisty stan samochodu.
  • Pewności, że usterki, o których usłyszycie od doradcy handlowego, to już wszystko, co autu dolega, mimo wszystko nie ma – i tak warto je oglądać uważnie.
  • Sposób sprzedaży samochodów, w tym prezentowanie ceny, jest w "AAA" dość skomplikowany – można się pogubić, dopóki nie dopytamy o szczegóły.
  • Oferowane finansowanie nie jest najtańsze, lepiej postarać się o kredyt na własną rękę, ale wtedy samochód jest wyjściowo trochę droższy.
  • AAA Auto gwarantuje legalne pochodzenie auta – i to jest najpoważniejszy atut ofert tej firmy, bo gwarancje na stan techniczny w rzeczywistości niewiele tu dają.
  • Oglądane przez nas samochody podchodzą z odkupu od prywatnych użytkowników, z polskiego rynku.

Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków