Wjeżdżamy do Unii

Autor Adam Jamiołkowski
Adam Jamiołkowski

Perspektywa wejścia do Unii Europejskiej wywołuje wiele pytań, nadziei i obaw. Te ostatnie wynikają z przekonania, że Unia będzie narzucać własne prawa, a wiele rzeczy zdrożeje.

Ile jest w tym prawdy?Z dowodem przez granicęU podstaw unijnego systemu prawnego legła zasada swobodnego przepływu osób, kapitału, towarów i usług. Jednak nie jest ona stosowana dogmatycznie, podobnie jak stawianie na pierwszym miejscu woli większości nie musi (i nie może) oznaczać łamania praw mniejszości czy jednostek. Bywa więc niekiedy ograniczana, gdy jej bezwzględne przyjęcie mogłoby np. przynieść szkodę pewnym państwom czy społecznościom. I właśnie dlatego nie należy spodziewać się, że natychmiast po wejściu Polski do Unii znikną szlabany na Odrze. Najpierw bowiem musimy w pełni dostosować nasze wschodnie granice do wspólnotowych wymagań. UbezpieczeniaPodróżować będzie jednak łatwiej. Przy wyjazdach do krajów wspólnoty portfela nie będzie obciążać ani paszport, ani "zielona karta". W Unii przyjęto zasadę, że jeśli auto nosi tablice jednego z krajów członkowskich, to oznacza to opłacenie ubezpieczenia OC w tym kraju. Jest ono ważne w całej UE. Czy oznacza to podwyżkę składek? Nic na to nie wskazuje. Już dziś wiele towarzystw (w tym największe - PZU) oferuje "zieloną kartę" bez dodatkowych opłat (przy czym jest ona ważna nie tylko w krajach Unii, ale we wszystkich krajach objętych systemem "zielonej karty"). Z finansowego punktu widzenia nic więc się nie zmieni, tylko przy wyjazdach do państw wspólnoty z portfela ubędzie świstek. Dużo większe znaczenie mają inne zmiany w sferze ubezpieczeń. Otóż przystąpienie Polski do Unii pozwoli na swobodny dostęp firm ubezpieczeniowych z krajów UE do polskiego rynku. Bez wątpienia zwiększy to konkurencję. Trudno dziś powiedzieć, czy przyniesie to spadek cen polis, ale na pewno liczyć można na poprawę standardów obsługi klienta. Kodeks drogowyWiele osób sądzi, że po wejściu do Unii zmienią się przepisy ruchu drogowego, na przykład wprowadzone zostanie ograniczenie prędkości na terenie zabudowanym do 50 km/h. Otóż to nieprawda. Wymogi europejskie są dużo starsze niż Unia, a określają je Konwencja wiedeńska o ruchu drogowym oraz Konwencja wiedeńska o znakach i sygnałach drogowych, obie z 1968 roku. Polska już dawno się do nich dostosowała. Konwencje określają najważniejsze reguły, takie jak zasada pierwszeństwa z prawej, pierwszeństwo pieszego na przejściu czy znaczenie sygnałów na sygnalizatorach. Nie regulują natomiast takich spraw, jak dopuszczalne prędkości czy poziom alkoholu w organizmie. Zatem tak jak Brytyjczycy mogą jeździć po lewej stronie, tak też tylko od naszego Sejmu zależy prędkość na obszarze zabudowanym czy też wprowadzenie obowiązku używania świateł przez całą dobę. Być może pojawią się (ale najwcześniej za kilka lat) pewne unijne zalecenia, które ujednolicą oznaczenia drogowskazowe stosowane w różnych krajach. Obecne sprawiają bowiem sporo kłopotów podróżującym. Na marginesie: jeszcze przed wakacyjną przerwą Ministerstwo Infrastruktury skieruje do Sejmu projekt zmian w Prawie o ruchu drogowym, który zakłada zmniejszenie o 10 km/h limitu prędkości na obszarze zabudowanym (przed kilku laty posłowie taki wniosek odrzucili). Nie ma to związku ze wstąpieniem do Unii. Dokumenty ważneZgodne z Konwencją wiedeńską oraz unijnymi dyrektywami są także przepisy dotyczące uprawnień dla poszczególnych kategorii prawa jazdy oraz wzory dokumentów. Nie będzie więc wymiany praw jazdy ani dowodów i tablic rejestracyjnych. Tyle tytułem uspokojenia. Pora na dobre wieści. Obecnie obywatel polski stale przebywający dłużej niż pół roku w kraju Unii zobowiązany jest wystąpić o prawo jazdy danego kraju. Nowy dokument wydawany jest na ogół bez problemów (egzaminów), tylko Hiszpania tego odmawia, powołując się na fakt, iż kraj ten do tej pory nie podpisał Konwencji wiedeńskiej (przy okazji pokazuje to dobitnie, że kraje wspólnoty nie zawsze zachowują się tak samo). Po wstąpieniu Polski do UE przepisy unijne zobowiązywać będą Hiszpanów do wydawania ich dokumentu, ale w gruncie rzeczy nie będzie to już miało większego znaczenia. Zgodnie z wprowadzonymi niedawno nowymi przepisami obywatel jednego kraju Unii przebywający na stałe w innym może wystąpić o wymianę prawa jazdy (nie potrzeba uzasadnienia), ale nie musi! Polski dokument będzie więc wystarczający aż do upływu terminu ważności. Pośrednio ze wstąpieniem do Unii związana jest zasadnicza zmiana w systemie sprzedaży samochodów, jaka czeka nas w przyszłym roku. 1 lutego 2004 wejdą w życie nowe przepisy, wzorowane na tych, które już w tym roku obowiązywać będą w Unii (opisywaliśmy je dokładnie w AŚ 9/2003). Rewolucja w salonachZmieniona organizacja rynku gwarantuje znacznie większą swobodę dilerom i stacjom serwisowym (np. możliwość sprzedaży aut kilku marek w jednym salonie, niezależność w zakresie zakupu części zamiennych). W Polsce wprowadzenie nowych reguł zbiegnie się z wejściem do Unii, czyli otwarciem rynku. Trudno w tej chwili przewidzieć, jakie to będzie miało konsekwencje. - Przypuszczalnie stanieją samochody ekskluzywne, które są dziś nieco tańsze w krajach Europy, a jednocześnie lekko podrożeją auta przeznaczone dla masowego odbiorcy, które w wypadku większości producentów są tańsze w Polsce niż na Zachodzie - uważa Jerzy Krężlewski, dyrektor marketingu w firmie Kulczyk Tradex. - Ponadto można spodziewać się powstania wielu autoryzowanych warsztatów, którym nie będą towarzyszyły salony sprzedaży. Jeśli tak się stanie, obniżą się ceny usług. Do rzeczy pewnych i bez wątpienia korzystnych z punktu widzenia nabywców aut należy natomiast znaczna redukcja stawek celnych na pojazdy spoza Unii. Obecnie nasi importerzy płacą 35-proc. cło, a we wspólnocie obowiązuje stawka 10-procentowa. Powinno to wyraźnie zmienić nasz rynek, bowiem producenci z Dalekiego Wschodu otrzymają zupełnie nowe pole do działania. Wszystkim importerom aut życie ułatwi też brak problemów z homologowaniem ich w naszym kraju. Zgodnie z przepisami Unii, w kategorii M1 (samochody osobowe) homologacja uzyskana w jednym kraju jest automatycznie uznawana w innych. Uprości to procedurę wprowadzania aut na polski rynek i zmniejszy koszty. Dość skomplikowana jest sprawa, jeżeli chodzi o import samochodów używanych. Zgodnie z zasadą swobodnego przepływu towarów z chwilą wejścia do Unii powinny zniknąć wszelkie obciążenia fiskalne (cła, zapewne także i akcyza). Wydaje się także, że zniesione powinny zostać bariery administracyjne. Ministerstwo Infrastruktury stoi jednak na stanowisku, że po przystąpieniu do Unii samochody używane sprowadzone do Polski z innych krajów będą musiały nadal spełniać wymagania określone w polskich przepisach dotyczących warunków technicznych pojazdów oraz badań technicznych. Uniemożliwiałoby to, tak jak obecnie, zarejestrowanie w naszym kraju auta niespełniającego np. wymagań normy Euro II. Jak wiadomo, to właśnie wprowadzone w zeszłym roku przepisy rejestracyjne skutecznie zahamowały napływ używanych samochodów do naszego kraju. Strachy na LachyNa zakończenie wiadomość bez wątpienia bardzo dobra. Zapatrzeni na ceny u naszych zachodnich sąsiadów straszą nas wizją wzrostu cen paliw. Otóż nie ma do tego żadnych logicznych przesłanek. W Niemczech płaci się drożej, ale w Grecji, Hiszpanii czy maleńkim Luksemburgu taniej, po prostu mniejsze są tam stawki podatku akcyzowego.

Autor Adam Jamiołkowski
Adam Jamiołkowski
Powiązane tematy: