"Nareszcie" zebrałem odpowiednie doświadczenie także i w tym temacie...

To była prosta historia. Taka, jakich wiele. Jesienny trening, niska temperatura, niedogrzane opony. Trochę za dużo gazu na wyjściu z zakrętu i nagle zamieniam się miejscami z motocyklem. Asfalt okazuje się zaskakująco szorstki. I twardy. Po chwili, gdy świat przestaje wirować w szalonym tempie, wokół zapada złowroga cisza. Głębszy oddech na uspokojenie, przewracam się na plecy i wszystko jest już jasne - obojczyk do wymiany.

Ta gleba była niezłą nauczką. Nie tylko dlatego, że uświadomiła mi wiele oczywistych (od tego momentu) spraw związanych z zachowaniem motocykla w określonych warunkach, ale także dlatego, że uświadomiła mi jak ogromny wpływ na to, co dzieje się po przyziemieniu ma zastosowana odzież ochronna. Właśnie w tym temacie chciałbym się podzielić moimi refleksjami, przede wszystkim z młodszymi stażem czytelnikami, aby nie musieli dochodzić do poniższych wniosków, w równie jak ja dynamiczny sposób.

Kask to absolutna podstawa

Kask to podstawowy element wyposażenia motocyklisty. To truizm. Jego stosowania wymaga nie tylko prawo, ale przede wszystkim zdrowy rozsądek. Od wyboru skorupy większość z nas rozpoczyna kompletowanie swego motocyklowego ekwipunku i sugeruję, aby dobrze przemyśleć ten zakup.

Wybór kasków na rynku w chwili obecnej jest ogromny. Motocyklista może nabyć produkty począwszy od najniższej półki, kosztujące nawet poniżej 100 zł, aż po profesjonalne wyścigowe skorupy o cenach powyżej 3000 zł. Moja rada - nie kupujcie najtańszych kasków, nie bierzcie ich nawet do ręki. No chyba, że nie macie nic przeciwko, aby któregoś dnia wasz mózg zamienił się w budyń. Tutaj istnieje silna zależność pomiędzy ceną, a jakością. Wszelkiej maści tanie chińskie, lub nawet polskie kaski sprzedawane po np. 75 zł, to zabezpieczenie jedynie iluzoryczne. O tym jak skomplikowanym i zaawansowanym technicznie produktem jest kask motocyklowy już pisaliśmy na naszych stronach, teraz mogę jedynie dodać, że teoria w przypadku kasków sprawdza się w praktyce.

Miałem to szczęście, że moja skorupa, to naprawdę porządny produkt, który świetnie wypadł w testach bezpieczeństwa . Jak sami możecie zauważyć siła uderzenia była naprawdę duża, co widać w kilku miejscach, gdzie przetarta została nawet warstwa włókna węglowego, z którego wykonana została skorupa kasku. Mimo to energia uderzenia została wzorowo zaabsorbowana przez wspomnianą skorupę jak i wyściółkę kasku. Po uderzeniu nie musiałem zmagać się z żadnymi bólami głowy, nudnościami, czy zawrotami - typowymi objawami urazu głowy. Jestem pewien, że w kasku za 75 zł wyglądałoby to dużo gorzej.

Kask po tego typu wypadku nadaje się tylko i wyłącznie do wymiany na nowy. To reguła w sztuce, tak jak wymianie podlegają po wypadku pasy bezpieczeństwa w samochodzie. Zdolność absorpcji energii jest w przypadku wyściółki kasku precyzyjnie określona i raz wykorzystana nigdy już nie wróci do swoich wartości wyjściowych. Często spotykam się ze stwierdzeniami, że przecież na skuter nie potrzeba porządnego kasku. Nic bardziej mylnego. Nie ma znaczenia jakim jeździcie motocyklem, czy też skuterem. Prędkości, jakie osiąga wasz pojazd nie decydują o tym, jaki będzie przebieg ewentualnego wypadku z waszym udziałem. Zawsze możecie zostać uderzeni z boku lub z tyłu przez kogoś jadącego dużo szybciej. Jeśli więc chcecie robić oszczędności, to sugeruję nie robić ich na kasku. Wasza głowa jest najważniejsza!

Skóra ponad wszystko

Na forach internetowych dyskusje na temat wyższości skórzanej odzieży nad tekstylną (i odwrotnie) ciągną się w nieskończoność. Przytaczane są najróżniejsze argumenty, dane i przykłady z życia wzięte. Ja powiem tylko tyle - jeśli któregoś dnia będziecie mieli glebę, módlcie się, abyście mieli wtedy na sobie porządny, pełny skórzany kombinezon. Żaden materiał nie zapewni wam takiej ochrony przed ścieraniem jak właśnie skóra. Ponadto kombinezony ze swej natury dosyć ściśle przylegają do ciała. Dzięki temu zastosowane w nich ochraniacze nie przesuwają się i mogą swoje zadanie spełniać maksymalnie efektywnie.

Jeśli zatem planujecie ostrzejszą jazdę na asfalcie, zaopatrzcie się w porządny, dobrze dopasowany kombinezon ze skóry. Jeśli będzie to kombi szyte na miarę i wykonane ze skóry kangura, to już w ogóle będzie to full wypas. Tak jak w przypadku kasku pozwoliłem sobie przytoczyć zdjęcia mojego kombinezonu przed i po glebie. To porządny wyrób, na tyle solidny, że po wymianie ochraniaczy kombinezon będzie się nadawał do dalszego użytku, nawet jeśli estetycznie mocno ucierpiał.

Diabeł tkwi w szczegółach, czyli o dodatkach

Jeśli ktokolwiek z was ciągle zastanawia się, czy stosowanie żółwia ochronnego ma sens, to mogę te wątpliwości definitywnie rozwiać. Stosowanie wszelkich dodatkowych ochraniaczy ma sens, żółwia na plecy w szczególności. Przyjrzyjcie się typowemu ochraniaczowi na plecy w odzieży motocyklowej. Najczęściej jest to kawałek gąbki, który nie zapewnia żadnej ochrony. W przypadku kombinezonów wyścigowych stosowanie żółwia na plecy to sprawa co najmniej konieczna.

Podobnie sprawa ma się z innymi możliwymi dodatkami poprawiającymi bezpieczeństwo. Nakolanniki, buzery, ochraniacze klatki piersiowej, coraz popularniejsze ostatnio w off-roadzie ochraniacze szyjnego odcinka kręgosłupa - im więcej stosujecie tego typu dobrodziejstw, tym lepiej. Mój żółw, choć zupełnie zwyczajny i bez żadnych wodotrysków zadziałał wspaniale. Na plecach i tyłku nie miałem nawet siniaka.

Wrażliwe członki i członeczki

Częściami ciała, o które należy zadbać szczególnie starannie, są dłonie i stopy. Wynika to z dwóch zasadniczych powodów. Przede wszystkim są to dosyć skomplikowane części ciała. Dość powiedzieć, że ludzka dłoń kryje w sobie dziesiątki kości i kosteczek. Podobnie sprawa wygląda w przypadku stóp. Bardzo łatwo jest uszkodzić te struktury i bardzo trudno się je leczy i rehabilituje. Dlatego też, gdy widzę typa na sportowej sokowirówie dającego na gumie bez rękawiczek, to zaczynam się zastanawiać, czy ludzkość dokonała jakiegokolwiek postępu intelektualnego od czasu zejścia naszych przodków z drzew. Skoro już wiemy, że rękawice są potrzebne, to warto też zwrócić uwagę, aby były dobrze dobrane oraz dobrze wyposażone. Wszystkie ochraniacze, kawałki metalu, plastiku czy karbonu zostały tam zainstalowane nie bez powodu. Najlepszą tego ilustracją niech będzie moja własna rękawica. Plastikowe ochraniacze kości śródręcza starły się i popękały, ale dłonie pozostały nienaruszone. Te rękawice, podobnie jak kask, znakomicie spełniły już swoje zadanie i muszą być wymienione na nowe.

Podobnie sprawa wygląda z obuwiem. Jeśli się zastanawiacie, czy wszystkie dodatkowe nakładki, ochraniacze i usztywnienia w waszym bucie mają sens, to mogę was zapewnić, że tak jest. Jeśli natomiast ciągle jeszcze jeździcie w przypadkowym obuwiu, to przemyślcie sprawę ponownie. Obuwie motocyklowe ma za zadanie usztywnienie okolic kostki i ograniczenie możliwości wychylenia stopy w niepożądanym zakresie. Nawet jeśli nie uchroni was przed kontuzją, to z pewnością ograniczy jej rozmiary. Do tej pory mam przed oczami chłopaka, który na skrzyżowaniu obok mojego biura kilkanaście tygodni temu w kolizji z samochodem stracił stopę. Gdyby nie jechał w jeansach i butach sportowych prawdopodobnie konsekwencje tego zdarzenia byłyby mniej traumatyczne.

E=mc2

To, że energia jest zależna od prędkości i masy dla nikogo chyba nie jest żadnym zaskoczeniem. Przynajmniej nie powinna być dla nikogo, kto zdołał ukończyć szkołę podstawową. W przypadku motocyklistów równanie Einsteina okazuje się niewiarygodnie prawdziwe. Przy czym "E" określa w naszym przypadku doznane obrażenia, "m" masę motocyklisty, a "c" prędkość z jakim ten porusza się w chwili kolizji. Mówiąc po ludzku, im jesteście ciężsi, tym bardziej połamiecie się przy danej prędkości. Jeśli macie sporą dla swojego wzrostu wagę, a nie daj Boże nadwagę, to konsekwencje wypadku będą dla was zdecydowanie poważniejsze, niż dla waszego kolegi, który jest 20 kg lżejszy. Te dodatkowe kilogramy obciążają w wypadku kości, ścięgna i mięśnie. Nadwaga zazwyczaj idzie w parze z kiepską kondycją fizyczną. Organizm mało wysportowany, mało giętki i rozciągnięty będzie bardziej podatny na urazy.

To nie przypadek, że zawodnicy motocyklowi są zazwyczaj znakomicie wysportowani. Choć sam nie mam nadwagi, to spokojnie mógłbym ważyć 10-15 kg mniej. Przed zbliżającym się sezonem zamierzam mocno popracować nad tymi kilogramami na bieżni i siłowni. To lekcja, jaką wyniosłem z mojego nieplanowanego przyziemienia. Zastanówcie się, jak wygląda to w waszym wypadku.

Jeśli trenujesz, to we właściwym miejscu

W Polsce coraz więcej osób chce trenować jazdę motocyklem w zakresie wykraczającym poza wiedzę nabytą na kursie kategorii A. Niezależnie od tego, czy trenujecie na motocyklu drogowym, czy terenowym, zawsze zastanówcie się, co może wydarzyć się w chwili, gdy stracisz kontrolę nad swoim motocyklem. Ja na szczęście zastanowiłem się wcześniej. Choć zaraz po glebie wiedziałem, że jest źle, to o jedno byłem spokojny.  Cała awaria miała miejsce na zamkniętym terenie, więc ani przez chwilę nie groził mi najazd samochodu z naprzeciwka, czy też masaż krawężnikiem. To bardzo istotne, aby podejmując skalkulowane ryzyko mieć zachowany margines bezpieczeństwa. Trenowanie na ulicy, w normalnym ruchu drogowym, a nawet w miejscach gdzie pod koła mogą wejść Ci postronne gapie, to proszenie się o problemy.

Wujek Dobra Rada

Zdaję sobie sprawę, że wiele z powyższych dywagacji brzmi jak wskazówki Wujka Dobra Rada. Mimo to uważam, że warto jest przejrzeć swoją szafę i krytycznie przyjrzeć się temu w czym jeździmy. Ja przynajmniej już to zrobiłem. Widzę przynajmniej dwa poważne argumenty za tym przemawiające. Przede wszystkim w chwili obecnej praktycznie wszyscy dystrybutorzy akcesoriów motocyklowych oferują znaczne obniżki na swoje produkty. Daje to szansę zaopatrzenia się w brakujące elementy wyposażenia w zdecydowanie bardziej przystępnych cenach.

Drugi powód jest raczej ponury i mało optymistyczny. Możecie mi wierzyć lub nie, ale w waszym dobrze pojętym interesie jest robienie wszystkiego, aby nie dostać się w szpony polskiej tzw. służby zdrowia. Wiem o tym z autopsji...