Mieszkanka Łodzi po zdaniu egzaminu odebrała prawo jazdy, ale niestety zbyt długo nie nacieszyła się posiadaniem tego dokumentu. Jak podaje „Express Ilustrowany”, marszałek województwa łódzkiego unieważnił egzamin, ponieważ jak wynika z monitoringu prowadzonego w trakcie jazdy, trwał on o minutę za krótko. Według nagrania czas egzaminu to mniej niż 24 minuty, podczas gdy według prawa musi to być minimum 25 minut, i to tylko w szczególnej sytuacji, gdy zdający zaliczył już wszystkie wymagane przepisami zadania.

Przypomnijmy, że standardowy czas jazdy egzaminacyjnej to 40 minut. W ich trakcie trzeba zaliczyć zadania, które kolejno podaje egzaminator.

Po kontroli dokonanej przez wydział infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi okazało się, że egzamin w opisywanym przypadku nie tylko trwał o minutę za krótko, ale też kobieta nie wykonała minimum czterech zadań. Mimo to egzamin został zaliczony. Kobieta odwołała się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Argumentowała, że nie popełniła żądnych dyskwalifikujących błędów, co można sprawdzić na materiałach z monitoringu. Wykonała też wszystkie zalecenia egzaminatora. Jej zdaniem, nie może ponosić winy za błędne decyzje egzaminatora. SKO nie uwzględniło jednak tej argumentacji i podtrzymało decyzję marszałka.

Teraz, o czym informuje „Express Ilustrowany”, kobieta pozbawiona prawa jazdy zamierza wystąpić z pozwem cywilnym do sądu przeciw Urzędowi Marszałkowskiemu w Łodzi oraz przeciwko tamtejszemu Wojewódzkiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego.