Dwuletnia gwarancja na nowy samochód to żadna łaska. Nawet gdyby jej wcale nie udzielano, klient z zepsutym autem nie byłby pozostawiony samemu sobie, ponieważ przepisy każą sprzedawcy naprawiać lub wymieniać wadliwą rzecz w ciągu 2 lat od kupna
Producenci samochodów dają jednak gwarancję, gdyż jest to korzystne dla obu stron: dla producenta, bo tryb wykonania obowiązkowych świadczeń (naprawiania na własny koszt pojazdów, które z natury są awaryjne) precyzuje w sposób dla siebie wygodny, a dla klienta, bo ma zagwarantowane czarno na białym, że bezpłatna naprawa się należy i po pomoc może się zwrócić nie tylko do sprzedawcy, lecz także do dowolnego salonu marki. Gorzej, że mało który nabywca czyta warunki tej umowy, które, dodajmy, często rozczarowują.
Coraz więcej producentów chce przekonać potencjalnych klientów o wysokiej jakości swoich produktów, dlatego udziela dłuższej niż jest to wymuszone przepisami, 3-letniej gwarancji. Taka oferta przekonała już niejednego do kupna samochodu tej, a nie innej marki. Słusznie, bo choć korzystanie z długiej gwarancji kosztuje (trzeba używać oryginalnych materiałów eksploatacyjnych, przestrzegać interwałów serwisowych i „książkowo” dbać o auto oraz za wiele rzeczy płacić), to jednak unikamy ryzyka poniesienia kosztów nagłej usterki. Tą bronią postanowiła zawalczyć Kia: zaproponowała 7-letnią gwarancję na całe auto. Wprawdzie jej warunki mają kilka wyłączeń, ale... jest ich mniej niż w niejednej gwarancji 2-letniej!
W przypadku większości marek ochronę można przedłużyć za opłatą – tak przynajmniej głoszą reklamy. Gdybyśmy jednak szczegółowo wczytali się w warunki, okazałoby się, że najczęściej dokupiona ochrona serwisowa nie ma wiele wspólnego z gwarancją. W większości przypadków są to po prostu ubezpieczenia od usterki. Czy to różnica? Tak, i to spora! Rzecz w tym, że w przypadku gwarancji organizatorem, płatnikiem i wykonawcą naprawy jest producent auta lub jego przedstawiciel. W przypadku ubezpieczenia od usterki za naprawę płaci ubezpieczyciel, ale jeśli tego nie zrobi, naprawa nie zostanie wykonana albo trzeba jej koszt pokryć samemu.
Ubezpieczenie od usterki – jak każda polisa – zawiera duży katalog wyłączeń, które mają sprawić, że statystycznie koszt asekuracji jest większy niż świadczenia, jakie możemy otrzymać z jej tytułu. Zwykła, pełnowartościowa gwarancja oznacza, że jeśli zepsuje się silnik, to bez znaczenia jest, co się stało – gwarant naprawia.
A ubezpieczyciel? Szczegółowo wymienia w umowie, które elementy i jakiego rodzaju usterki podlegają tej „gwarancji”, a które nie. Dowiemy się więc, że np. awaria głowicy silnika (droga rzecz!) podlega bezpłatnej naprawie, ale np. z wyjątkiem sytuacji, gdy dojdzie do jej przegrzania lub pęknięcia. Innymi słowy: zapłacą za usunięcie tylko tych usterek, do których raczej nie dojdzie. Jeśli mamy do wyboru kilka wariantów o różnym zakresie ochrony, z reguły w miarę sensowna jest tylko opcja najdroższa. Na cenę takiego ubezpieczenia decydujący wpływ ma ryzyko. Statystycznie, kupując ubezpieczenie, zapłacimy więcej niż za serwisowanie samochodu na własną rękę.
Niektóre firmy mają jednak zupełnie inną ofertę. Decydując się np. na pakiet serwisowy proponowany nabywcom BMW, płacimy z góry za wszelkie rutynowe czynności serwisowe. Pakiety ograniczone są czasem i przebiegiem – najdroższe trwają najdłużej 6 lat i 200 tys. km. W tym czasie gwarantujemy autu darmową (czytaj: opłaconą wcześniej) wymianę oleju, klocków, sprzęgła oraz bezpłatne naprawy. Jedyny kłopot to cena: pakiet Ultimate na 6 lat i 200 tys. km dla BMW 3 kosztuje nawet 35 tys. zł, a w przypadku „siódemki” – aż 55 tys. zł. To dużo, ale być może i tak mniej, niż zapłacilibyśmy w sumie przez ten czas za obsługę samochodu.
Jeśli chodzi o gwarancję producenta, to wprawdzie daje ona poczucie bezpieczeństwa, jednak często ma ona pełno luk. Firmy uchylają się od bezpłatnego naprawiania tzw. elementów eksploatacyjnych, co nie dziwiłoby, gdyby niezadziwiająco szeroki w wielu wypadkach katalog wyłączeń. Można zrozumieć, że gwarancji nie podlega zużycie klocków hamulcowych i tarcz, bo te bardzo łatwo zniszczyć przez nieuważną eksploatację.
Ale dlaczego gwarancja nie obejmuje pasków alternatora, pompy wodnej i klimatyzacji w Nissanie, Mitsubishi i innych markach? Czemu Subaru nie daje gwarancji na układy wydechowe? Czyżby z powodu tego, że rdzewieją? Jaki wpływ na awarie tych elementów ma użytkownik? Albo dlaczego firmy kwalifikują dwumasowe koła zamachowe w dieslach jako części eksploatacyjne, niepodlegające bezpłatnej naprawie, skoro są to zwykłe części mechaniczne? Dlaczego w przypadku problemu z oponami wielu producentów odsyła właścicieli aut do firm oponiarskich, choć uszkodzenia opon często wynikają z wady zawieszenia, co producent ogumienia łatwo stwierdzi i odeśle skarżącego się klienta z kwitkiem? Odpowiedź jest prosta: bo tak jest taniej!
Warto wiedzieć, że nie zawsze musimy się zgadzać z opinią serwisu i nie zawsze musimy korzystać z gwarancji. Możemy żądać wymiany opon czy akumulatora na podstawie niezgodności towaru z umową, jeśli zgłaszamy się do salonu, w którym kupiliśmy auto. Korzystajmy z uprawnienia, które w danej chwili jest wygodniejsze.
O ile długa darmowa gwarancja mechaniczna jest dla nas korzystna, o tyle gwarancja perforacyjna to zazwyczaj trik producentów. Aby z niej skorzystać, trzeba dbać o regularne kontrole stanu auta i za nie płacić, a gdy serwis stwierdzi np. korozję powierzchniową, należy zlecić naprawę. Być może – w przypadku kilkuletniego egzemplarza – za mały remont blacharski będziemy musieli płacić co rok. Korzyści: samochód stanie się długowieczny i do korozji perforacyjnej (objętej gwarancją) raczej nie dojdzie nawet przez 30 lat, a jeśliz powodu ekstremalnej wady fabrycznej auto jednak zardzewieje, producent będzie musiał je naprawić.
Jest i wada: towszystko kosztuje majątek! Dla producenta długa gwarancja perforacyjna oznacza czysty zysk, bo klient jest przywiązany do firmowego serwisu, a przypadki bezpłatnych napraw są rzadkie. Co innego gwarancja na lakier – tu trudniej „wywinąć się” z bezpłatnej naprawy. W tej kwestii Kia przelicytowała wszystkich, dając 5-letnią ochronę na lakier. Szkoda, że europejskie firmy nie mają (być może słusznie!) takiego zaufania do własnych wyrobów. Za co zapłacisz sam?
- Przeglądy i materiały eksploatacyjne nigdy nie podlegają gwarancji, a ich wymiana zgodnie z harmonogramem obsługi jest obowiązkowa, jeśli chcemy zachować gwarancję na samochód. Płacimy za przeglądy, olej, filtry, ich wymianę, za płyn chłodniczy, hamulcowy itp.Wymiana zużytych okładzin ciernych hamulców i sprzęgła nie podlega gwarancji. Ale już np. odklejenie się niezużytej okładziny od klocka hamulcowego powinno być naprawione bezpłatnie. Podobnie jest ze sprzęgłem: za naturalne zużycie warstwy ciernej gwarant nie odpowiada, za pozostałe usterki – tak!Korozja perforacyjna układu wydechowego też wymieniana jest w niektórych gwarancjach jako usterka eksploatacyjna. Należy to traktować jako nieśmieszny żart, bo nawet tłumik przeciętnej jakości powinien wytrzymać 3 lata eksploatacji i przynajmniej 100 tys. km przebiegu.Akumulator często jest wyłączany z programu bezpłatnej naprawy lub podlega ochronie np. przez rok. To dziwne o tyle, że akumulatory kupowane w sklepie mają 2- i 3-letnie gwarancje! Należy odróżnić zużycie spowodowane np. jazdą na króciutkich trasach lub długotrwałym rozładowaniem od wady wrodzonej towaru, za którą – zgodnie z polskim prawem – sprzedawca odpowiada przez 2 lata. Tym bardziej że usterka prawie nowego akumulatora najczęściej wynika z wady instalacji elektrycznej samochodu lub nieprawidłowego dobrania baterii do auta.Za opony producenci samochodów zwykle nie chcą odpowiadać, zaznaczając w warunkach gwarancji, że z reklamacją należy zgłosić się bezpośrednio do producenta ogumienia, a autoryzowany serwis pojazdu najwyżej pomoże w tym jako pośrednik. To nie fair, gdyż często problem z ogumieniem (np. wyząbkowanie bieżnika powodujące uciążliwy hałas) wynika z wadliwej konstrukcji lub ustawienia zawieszenia. W takiej sytuacji producent opon stwierdzi, że usterka nie leży po stronie jego wyrobu, ale też nie wskaże winnego. Klient dowie się, że producent nie uznał gwarancji i serwis na to nic nie może poradzić...Paski osprzętu silnika w większości przypadków nie podlegają gwarancji. Słusznie, jeśli nadszedł czas ich planowej wymiany. Ale jeżeli pasek pękł lub spadł przedwcześnie, domagajmy się bezpłatnej naprawy.Kierowca nie ma żadnego wpływu na trwałość tych elementów, a ich przedwczesne zużycie wynika często z niewłaściwego dociągnięcia lub usterki osprzętu.Zniszczenie dwumasowego koła zamachowego to częsta awaria w wysilonych dieslach. Zwykle „dwumasówka” jest kwalifikowana jako część eksploatacyjna, choć absolutnie nią nie jest. To część mechaniczna, często za delikatna w stosunku do osiągów silnika. Powinna podlegać bezpłatnej naprawie.
Za to stracisz gwarancję!
- Właściwie każdy producent samochodu zastrzega, że samodzielne usprawnienia (np. tuning elektroniczny) wykonane bez zgody firmowego serwisu lub po prostu poza nim powodują utratę gwarancji. Jakkolwiek tunerzy potrafią na żądanie usunąć ślady ingerencji, to ryzyko jest i tak duże. Jeśli auto zepsuje się w drodze z jakiegokolwiek powodu i trafi do serwisu, modyfikacja wyjdzie na jaw.Montaż akcesoriów (np. czujników parkowania, alarmów) poza autoryzowaną stacją obsługi może spowodować utratę gwarancji. W sumie nic dziwnego: jest to, wobec komplikacji współczesnych instalacji elektrycznych, poważna ingerencja.Wiele firm zastrzega, że montaż instalacji LPG/CNG odbywa się na ryzyko i odpowiedzialność właściciela. Nie możemy wówczas liczyć na naprawę uszkodzonego silnika lub jego osprzętu. Niektórzy producenci pozwalają na montaż instalacji w ASO lub dopuszczają tę możliwość wobec wybranych modeli instalacji.Stosowanie paliwa z podwyższoną zawartością biokomponentów (np. 7 proc.) to w przypadku wielu firm powód do anulowania gwarancji na cały zespół napędowy.Niestawienie się na obowiązkowy przegląd techniczny powoduje utratę gwarancji mechanicznej. W przypadku niektórych marek także zachowanie gwarancji perforacyjnej uzależnione jest od wykonywania wszystkich rutynowych przeglądów.
Zobacz która gwarancja jest najlepsza! Czyli - Jaka jakość aut, takie i gwarancje
Zobacz która gwarancja jest najlepsza! Czyli - Jaka jakość aut, takie i gwarancje