Aprilia coraz śmielszymi krokami, choć nie bez lekkich zawirowań zaczyna docierać do polskich motocyklistów. A jest z czym się przebijać, jako że ten kojarzony u nas przede wszystkim ze skuterami i małymi pojemnościami producent przygotował w ostatnich latach kilka bardzo ciekawych propozycji o większej gramaturze. Jedna z nich trafiła ostatnio w do naszego redakcyjnego garażu.

Dorsoduro 750 to właśnie sprzęt, któremu poświęcimy dzisiaj nieco więcej czasu. Dwucylindrowiec wyposażony w zmodyfikowany silnik Shivera 750 wywołał spore zamieszanie w niszy określanej jako Funbike. Wyposażony w mocny napęd, solidne podwozie i świetne hamulce motocykl prezentuje się bardzo dobrze już w katalogu. Jak natomiast działa na żywo?

Supermoto jest w modzie

Najprawdopodobniej właśnie to zadecydowało o tym, że Dorsoduro ma taką, a nie inną morfologię. Wysokie zawieszenie, błotnik a’la enduro, ochraniacze na kierownicy i wiele innych offroadowych akcentów to aż nadto wyraźne podkreślenie terenowych genów Dorsoduro. Aluminiowe, typowo szosowe felgi, drogowe hamulce, gabaryty oraz pozycja za sterami każą jednak zapomnieć o zjeżdżaniu z utwardzonych dróg.

Ogólnie rzecz biorąc stylistyka tego sprzętu może się podobać. Widać tutaj typowo włoską szkołę budowy motocykli, świetnie dobrane proporcje, wysoką jakość wykończenia oraz po prostu gustowne poskładanie w całość poszczególnych komponentów. Nie uświadczycie tutaj mieszania zieleni z różem, co ciągle jeszcze zdarza się Japończykom. W testowanym egzemplarzu sporo było za to ładnej, metalicznej szarości, czerni oraz naturalnego aluminium.

Wygodnie

Za sterami Aprilii odnajdzie się dosłownie każdy. Umieszczona na sensownej wysokości kanapa, dosyć nisko umiejscowione podnóżki oraz wygodna, szeroka kierownica pozwalają na dobre rozlokowanie się kierowcy o dowolnych gabarytach. Długie siedzisko pozwala na zajęcie wygodnej pozycji kierowcom o dowolnym zasięgu ramion. Ukształtowanie zbiornika paliwa sprzyja właściwemu zajęciu pozycji w czasie jazdy.

Co ważne, wszystkie dźwignie dysponują imponującym zakresem regulacji. Na mimośrodzie można precyzyjnie ustawić nie tylko wysokość dźwigni zmiany biegów, ale także jej odległość od podnóżka. Lusterka, choć niepozorne zapewniają świetny wgląd w to, co dzieje się za plecami kierowcy. Zestaw wskaźników dostarcza praktycznie wszystkich potrzebnych informacji, w tym, takich jak średnie i chwilowe zużycie paliwa. Nie zabrakło też lampki ostrzegającej przed niezłożoną boczną podstawką. Sterowanie tym wszystkim realizowane przy pomocy przycisku na lewej stronie kierownicy jest łatwe i intuicyjne. Jeśli ktoś pyta o sens montowania w motocyklu miejskim ochraniaczy na dłonie, to zapewniam, że sprawdzają się one znakomicie zabezpieczając palce kierowcy choćby przed … lusterkami samochodów.

Rysą na tym bardzo przychylnym użytkownikowi obrazie motocykla jest brak sensownego schowka. W przestrzeń pod kanapą (celowo nie używam określenia "schowek") trudno upakować cokolwiek więcej poza zestawem podręcznych narzędzi. Kłania się tutaj także wysoko poprowadzony układ wydechowy, skutecznie odbierający miejsce pod siedzeniem kierowcy i pasażera. Nie zachwyca także zbiornik paliwa. Przede wszystkim jest on za mały, po drugie dolna ścianka baku znajduje się tuż pod wlewem. Pierwsze próby zatankowania tego sprzętu muszą skończyć się zachlapaniem benzyną całego motocykla.

Dynamicznie

Wiele rzeczy można powiedzieć o układzie napędowym Dorsoduro, ale na pewno nie to, że brak mu dynamiki. Dwucylindrowiec zaadoptowany z Shivera otrzymał zupełnie nowy soft sterujący jednostką napędową, dzięki czemu jego reakcja na zachcianki kierowcy jest po prostu wspaniała. Przede wszystkim podkreślić trzeba możliwość łatwego wyboru zmian charakterystyki silnika. Choć sam często ironizuję z włoskiej motoryzacji, to tutaj należy zdecydowanie pochwalić makaroniarzy za dobór charakteru trybu pracy silnika. Zamiast próbować godzić różne oczekiwania uzyskując najczęściej mało zadowalający dla wszystkich kompromis, inżynierowie Aprilii postanowili pozostawić wybór w rękach samego motocyklisty. R - Rain, czyli bardzo spokojna, miękka praca z mocno obciętym na dole momentem obrotowym, bez szarpnięć i zbędnych atrakcji. Ten tryb rzeczywiście sprawdza się w czasie jazdy po deszczu. T jak Tourist/Tourer. Sporo mocy w dolnym zakresie, płynna praca już w przedziale 3-4 tysięcy obrotów, ale kosztem kopa przy wysokich obrotach. S jak Sport to wyraźna zmiana temperamentu silnika. Trochę bardziej oporna jazda przy niższych obrotach, ale za to świetna reakcja silnika na dodanie gazu w średnim i górnym zakresie obrotów. Przy tym trybie pracy Dorsoduro, mam wrażenie, czuje się najlepiej i wręcz doprasza się, aby bardziej dokręcić w czasie jazdy silnik. Choć pewnie dla wielu nie będzie to kwestia istotna, to koniecznie trzeba też odnotować, że 750 ma wspaniałe brzmienie. Odgłos pracy tego silnika, strzały w kominach i ryk na wysokich obrotach to coś pięknego i można tego słuchać nawet bez jeżdżenia tym sprzętem.

Silnik Aprilii to jednostka w której nie ma linki gazu. Ruch rolgazu, na akcję przepustnic zamieniają sterowane elektronicznie serwomechanizmy. Należy zauważyć, iż cała ta aparatura jest dopracowana zdecydowanie lepiej, niż w siostrzanym Shiverze, gdzie wielu użytkowników narzekało na opóźnioną i nieprecyzyjną reakcję silnika na polecenia kierowcy.

Generalnie rzecz biorąc V2 o kącie rozwarcia cylindrów 90 stopni potrafi wykrzesać z siebie 92 KM. Co ważne 90% momentu obrotowego dostępne jest już od 3500 obr/min, a jego maksimum o wartości aż 82 Nm już przy 4500! Oznacza to, iż każde agresywne dodanie gazu na niższych biegach zamieniane jest na wheelie.

Sterowane hydraulicznie sprzęgło działa sprawnie, choć operując nim dwoma palcami można dojść do wniosku, że układ nie wysprzęgla tak jak powinien . Nieźle radzi sobie także skrzynia biegów, choć znalezienie luzu, czasem może zając irytująco długą chwilę. Od użytkowników tego motocykla wiemy, że problem ponoć znika wraz z przejechanymi kilometrami i ułożeniem się napędu, szczególnie wspomnianego sprzęgła. Oby.

Pewnie

Za pewność prowadzenia odpowiada konkretne zawieszenie. Przedni widelec USD o średnicy rur nośnych 43 mm współpracuje z pięknie wykonanym tylnym aluminiowym wahaczem. Główkę ramy i oś wahacza spina rama zbudowana z aluminium i stali chromo-molibdenowej. Konstrukcja bardzo ładna i świetnie się spisująca jednocześnie.

Słowo o widelcu. Anodowany na złoty kolor podzespół nie daje podstaw do krytyki jeśli chodzi o stabilność i precyzję prowadzenia. Kierowcy zaoferowano możliwość regulacji napięcia wstępnego sprężyn oraz regulację tłumienia odbicia. Podobny zakres regulacji posiada tylna, centralna jednostka amortyzująco-tłumiąca. Choć na pierwszy rzut oka zestaw ten przedstawia się nieźle, to z czasem i coraz agresywniejszym operowaniem gazem ujawnia się potrzeba regulacji także tłumienia dobicia. Zresztą zastosowanie regulacji tłumienia odbicia bez możliwości regulacji dobicia jest nieco nielogiczne, jako że oba te parametry są ze sobą najczęściej skorelowane. Tak czy inaczej fabryczne zawieszenie pozwala na w miarę precyzyjne ustawienie maszyny pod danego kierowcę i jego styl jazdy, choć co bardziej wybredni z pewnością zaczną rozglądać się za akcesoryjnymi dodatkami pozwalającymi ustawić wszystko pod siebie.

Powodów do narzekań nie daje za to reszta osprzętu zastosowana w Dorsoduro. Pełna regulacja wszystkich dźwigni, w tym mimośrodowa regulacja końcówki zmiany biegów oraz regulacja dźwigni sprzęgła pozwalają poczuć się na Aprilce jak w ulubionych jeansach. Ponadto, wzorem innych europejskich producentów, Włosi nie bawią się w pseudo oszczędności, dzięki czemu wyjeżdżając z salonu na Dorsoduro, w pakiecie otrzymujemy stalowe przewody hamulcowe, hamulce dostarczane przez Brembo (nawet jeśli widnieje na nich logo Aprilia), hydrauliczne sprzęgło, osprzęt Magury i wiele innych przydatnych drobiazgów pozytywnie wpływających na kontrolę nad motocyklem.

O zachwyt przyprawiają piękne, kute koła wyposażone w pokaźne, faliste tarcze hamulcowe. Osobiście szybko zmieniłbym założone na nie fabrycznie Dunlopy Qualifiery na coś trzymającego się bardziej sensownie asfaltu. W każdym razie nie jest źle. Podwozie tego motocykla to jeden z jego mocnych punktów.

Rozrywkowo

Dorsoduro to typowy imprezowicz. Sprzęt ten ma ochotę na zabawianie swojego właściciela w każdej sytuacji, nawet wtedy gdy akurat wymagana jest odrobina powagi. A wszystko to za sprawą konfiguracji motocykla. Dynamiczny silnik już od niskich obrotów daje poważnego kopa, co pozwala na bardzo rozrywkową jazdę tam, gdzie motocykl ten sprawdza się najlepiej - w gęstym ruchu ulicznym.

Do ciekawych wniosków prowadzi też obserwacja Dorsoduro na torze kartingowym. Ta coraz bardziej popularna u nas forma doszkalania techniki jazdy udowadnia, iż we wprawnych rękach, ta zwrotna i poręczna maszyna jest nie do objechania przez wszelkie 600-tki i 1000-ce.

A skoro jesteśmy już przy zwrotności i poręczności. Konfiguracja podwozia sprawia, że motocykl jest bardzo czytelny dla swojego kierowcy i daje mu wyraźne komunikaty, co się w danej chwili dzieje z maszyną i ile jeszcze można dołożyć. Przede wszystkim Aprilia generuje sporą siłę na kierownicy dającą jasny komunikat jak wygląda sytuacja z przyczepnością przedniego koła. Szeroka kierownica ułatwia dynamiczne sterowanie, natomiast ujawnia się wtedy także zbyt słabe tłumienie dobicia, którego nie można niestety podkręcić. Motocykl nieco zbyt gwałtownie nurkuje na hamowaniu, a przy szybkiej zmianie kierunku konieczne jest uważne operowanie gazem i hamulcem, aby nie generować niestabilności motocykla.

Lekkość i zwinność Aprilii, która na sucho waży 186 kg, zachęca do dynamicznej jazdy. Na sprzęcie tym opanować można jazdę na każdym z kół z osobna. Czytelność zachowania Dorsoduro skłania do coraz śmielszego i odważniejszego posługiwania się gazem i hamulcami. Wszystko to w akompaniamencie pięknego ryku silnika. Dla wielu ważne też będzie, iż motocykl ten świetnie się prezentuje i po prostu przykuwa spojrzenia. Trudno mi w tej chwili znaleźć maszynę, która byłaby tak udaną kombinacją dynamiki, stylu i przyjemności z jazdy.

Zaskakująco

Teraz powiem coś, co dla wielu może wydać się dziwne. Otóż ten do szpiku kości włoski motocykl jest dopracowany w najdrobniejszym szczególe, bardziej nawet, niż jego japońscy konkurenci! Jeszcze nie tak dawno Włosi koncentrowali się na tym co najważniejsze, tworząc motocykle jeżdżące genialnie, ale wymagające de facto dokończenia przez właściciela już po zakupie. Przewody połapane chaotycznie na opaski zaciskowe, wystawione na deszcz złącza elektryczne, toporne wskaźniki z patyczkiem po lizaku "robiącym" za igłę prędkościomierza, czy też rozpadające się po pierwszym dotknięciu plastiki to jeszcze nie tak dawno znaki rozpoznawcze wielu włoskich marek. Nic z tych rzeczy nie znajdziecie jednak w Dorsoduro. Nie ma tu ani grama prowizorki ,czy chodzenia na łatwiznę. Każdy detal tego motocykla jest dopracowany w najdrobniejszym szczególe.

Rzućmy teraz okiem na cennik. 39 900zł. W zamian za to dostajemy kawał świetnego motocykla, co staje się jeszcze ciekawszą propozycją, gdy porównamy ofertę konkurencji. Oczywiście nie każdy producent posiada w swoim katalogu supermotopodobne modele, niemniej jednak jest w czym wybierać. Yamaha oferuje model XT 660X, który jakby nie patrzeć nie ma startu do Dorsoduro jeśli chodzi o styl i osiągi, kosztując przy tym 30 tysięcy polskich złotych. Kawasaki posiada w swej ofercie model Versys, ale w zestawieniu z Dorsoduro wypada on nieco biednie jeśli chodzi o wyposażenie, osiągi, a także stylizację, kosztując przy tym niemałe 33 000 zł. Mocnym konkurentem, szczególnie jeśli chodzi o świetne podwozie, jest Ducati Supermotard, ale cena na poziomie 52 900zł jest zdecydowanie studząca. Podobnie sytuacja wygląda z KTMem. 690 Supermoto kosztujący niewiele mniej, wyraźnie ostaje od Aprilii osiągami, natomiast 990 Supermoto we wszystkich wersjach są o przynajmniej 10 000zł droższe.

Czy zatem europejscy, w tym polscy motocykliści, chcący nabyć średniej klasy, dynamiczny motocykl w duchu Supermoto są skazani na Dorsoduro? Na swój sposób tak, ale w żadnym wypadku nie traktowałbym tego jako kary. Już teraz, po niedługiej obecności na rynku, maszyna ta zaskarbiła sobie rzesze zagorzałych fanów na całym świecie. Dorsoduro to przykład tego, jak gigantycznego skoku dokonała Aprilia w ostatnich latach. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że polscy motocykliści dadzą szansę tej bardzo fajnej maszynie wykazać się wszystkimi swoimi walorami.