Honda VFR 1200F to tegoroczna nowość. Motocykliści czekali na nią od 2008 roku. Wówczas Japończycy zaprezentowali prototyp o nazwie V4. Wdrożony do produkcji motocykl jest od niego mniej drapieżny, ale wciąż cieszy oko. Styliści Hondy połączyli elementy typowe dla motocykli turystycznych, czyli owiewki o dużej powierzchni i wysoką kierownicę z detalami charakterystycznymi dla sportowych maszyn - zadartym tyłem, potężną rurą wydechową i dwustopniowym siedzeniem.

Sercem japońskiej maszyny jest czterocylindrowy silnik o pojemności 1237 ccm. Do 3500 obr./min. widlasta jednostka nie wykazuje większej chęci do działania, kwitując odkręcenie manetki gazu sporymi wibracjami. Przy 5000 obr./min. widlasty silnik budzi się do życia, co obwieszcza pięknym dźwiękiem i lekkim drżeniem. Natomiast po przekroczeniu 7000 obr./min. Honda ostro wyrywa do przodu. Podczas jazdy na pierwszych dwóch biegach kierowca powinien mieć się na baczności, gdyż nagły przyrost mocy może zerwać przyczepność tylnego koła. Jednostka napędowa nie potrzebuje bardzo wysokich obrotów. 129 Nm jest dostępne przy 8750 obr./min. natomiast imponujące 173 KM silnik oddaje przy 10000 obr./min.

VFR 1200F nie sposób zaliczyć do grona lekkich motocykli. Z opcjonalnymi kuframi sprzęt waży ponad 270 kilogramów. Mimo tego Honda prowadzi się łatwo i nie zmusza do przykładania większej siły także podczas pokonywania zakrętów. Rozbudowany zbiornik paliwa i szerokie siedzenie nieustannie przypominają kierowcy, że ma do czynienia z potężnym jednośladem.

Tylne koło jest prowadzone przez pojedyncze ramię wahacza. Wewnątrz masywnego elementu ukryto wał napędowy, który zwalnia posiadacza VFR z konieczności uciążliwego czyszczenia i smarowania łańcucha. To nie koniec niespodzianek. Za sprawą sprzęgła z kontrolowanym ślizgiem redukcje biegów podczas wytracania prędkości odbywają się zaskakująco płynnie.

Producent informuje, że średnie zużycie paliwa wynosi 6,5 l/100 km. W trasie bez trudu można zejść poniżej 6 l/100km. Wówczas zasięg przekracza 300 kilometrów. Do pokonywania dużych odległości zachęcają też rozbudowane owiewki, które doskonale chronią przed wiatrem. Naturalnym środowiskiem dla Hondy VFR 1200F są autostrady, choć sztywne zawieszenie i ostre hamulce dobrze spisują się także na krętych drogach. Nawijanie na koła kolejnych kilometrów będzie relatywnie tanie, ponieważ Honda zaleca serwisowanie VFR 1200F co roku lub co 12 tysięcy kilometrów - dwukrotnie rzadziej niż ma to miejsce w przypadku większości motocykli.

Potężna Honda nie przepada natomiast za miastem, gdzie kreski symbolizujące poziom paliwa w baku gasną w przyśpieszonym tempie, a wentylator chłodnicy ma sporo pracy ze studzeniem szczelnie obudowanego silnika.

Podczas jazdy najbardziej dokucza położenie przycisku włączającego kierunkowskaz - przez pierwsze kilometry palec szuka go w miejscu, w którym znajduje się włącznik klaksonu. W korkach daje o sobie znać także twarda klamka sprzęgła. Mimo turystycznych aspiracji VFR nie otrzymał komputera pokładowego oraz centralnej podstawki, która zagwarantowałaby stabilność załadowanego motocykla na parkingu.

Poza tym Honda VFR 1200F nie uprzykrza życia kierowcy. Prowadzi się lekko, szeroko rozstawione lusterka zapewniają dobrą widoczność, a rozbudowane owiewki dobrze chronią przed wiatrem na tyle dobrze, że pokonanie trasy o długości 400 kilometrów nie stanowi większego wyzwania.

Rynkowa nowość, która budzi spore zainteresowanie innych użytkowników dróg, została wyceniona na 62 900 złotych. Za 68 500 złotych Honda oferuje natomiast VFR 1200F ze zautomatyzowaną przekładnią dwusprzęgłową DCT.