Niewielkie wymiary, żwawy i ekonomiczny silnik oraz dobra zwrotność powinny zachęcić zdecydowaną większość. Na szczycie zalet widnieje jeszcze cena, która wielką czcionką ściąga do salonów potencjalnych nabywców. O niej jednak na końcu.

Czasy dla producentów są trudne, gdyż na świecie szaleje kryzys. Poza wspomnianą wcześniej ceną motocykla, równie istotna jest prezencja. W tej kwestii Japończycy odrobili pracę domową bardzo dobrze. Trudno zarzucić prezentowanemu mieszczuchowi jakiekolwiek niedomagania. Styliści zadbali o większość detali, które z dalszej odległości wyglądają naprawdę nieźle.

Zestawienie kolorystyczne także nie wzbudza najmniejszych wątpliwości. Czarny lakier udanie kontrastuje z chromowanymi lusterkami i nisko poprowadzonym wydechem. Suzuki zdecydowanie traci na uroku, jeśli podejdziemy nieco bliżej. Widać wówczas przeciętne materiały wykończeniowe, ale taka już cecha przedstawicieli miejskiego segmentu. Nikt od tych pojazdów nie oczekuje tworzyw zarezerwowanych dla klasy premium.

Zasiadając na Gladiusie od razu spostrzeżemy, że jego gabaryty pozwolą na łatwe poruszanie się nawet niskim jeźdźcom. Kanapę osadzono stosunkowo nisko, przez co osoby o wzroście mniejszym niż 170 centymetrów, powinny bez większego kłopotu dosięgać stopami do nawierzchni. Największy mankament siedziska to jego twardość. W mieście raczej nikt tego faktu nie zauważy, jednak w trasie da się mocno we znaki wymagając od nas regularnych przerw regeneracyjnych.

Brak owiewki również nie uprzyjemni podróżowania międzymiastowego. Do 120 km/h jeździ się przyzwoicie. Powyżej tej prędkości zaczyna się walka z wiatrem. Każdy boczny podmuch powietrza stara się nas zrzucić z siodła, co przypomina trochę rodeo. Na szczęście wachlarz akcesoriów jest bogaty, więc bez trudu dobierzemy atrakcyjnie wystylizowaną i spełniającą swoją funkcję owiewkę.

Znacznie lepiej przedstawia się sytuacja w mieście. Poręczność i zwrotność Japończyka sprawia, że slalom między samochodami stojącymi w korku staje się przyjemnością. Dynamicznego wymijania aut szybko nauczą się początkujący kierowcy, dla których właśnie stworzono widoczny na zdjęciach sprzęt. Tutaj pomocne okazują się sporych rozmiarów lusterka i łatwa do okiełznania konstrukcja. Wożenie drugiej osoby na plecach też nie powinno być problematyczne, choć wygląda całkiem śmiesznie. Zwłaszcza, jeśli na Gladiusie jedzie dwóch rosłych osobników.

Marketingowcom z Kraju Kwitnącej Wiśni przyświecało wzniosłe hasło "motocykl do zabawy". Pokonując pierwsze kilkanaście kilometrów przez zatłoczone arterie największych aglomeracji, trudno nie przychylić się do powyższego sloganu. 201-kilogramowego Azjatę podłączono pod dwucylindrowy silnik o pojemności 650-centymetrów. W porównaniu z bezpośrednim poprzednikiem, wprowadzono w nim kilka modyfikacji mających na celu poniesienie efektywności. Zmiany wyszły na dobre.

Benzynowa jednostka rozwija 72 konie mechaniczne i wykazuje zadyszkę jedynie w dolnej części skali obrotomierza. Na każdy ruch manetką reaguje żywiołowo, ale dopiero po przekroczeniu 5,5 tysiąca obrotów zaczyna z werwą brać się do pracy. Maksymalny moment obrotowy w wysokości 64 Nm osiąga przy 6400 obr./min, zaś moc przy 8400 obr./min. Chcąc wykrzesać z ustawionego w układzie V agregatu jak najwięcej, trzeba utrzymywać wskaźnik na cyferblacie właśnie między powyższymi wartościami. Co ciekawie, w Gladiusie zastosowano nowy układ sterujący obrotami na biegu jałowym - ISC. Niezależnie od temperatury cieczy chłodzącej, motor w bardzo kulturalny i harmonijny sposób basowo mruczy.

Na koniec jeszcze kilka słów o osiągach i zużyciu paliwa, które stawiają Suzi na wysokiej pozycji względem najgroźniejszych rywali. 3,9 sekundy do pierwszej setki i 200 km/h prędkości maksymalnej w zupełności wystarczą do podboju miasta. 140 km/h pokaże się na liczniku już po 7 sekundach. Odpuszczając nieco gaz i delektując się spokojniejszą jazdą, Gladius zadowoli się w mieście 5 litrami paliwa. W trasie ten wynik może być nawet o litr niższy.

Decydując się teraz na kupno opisywanego modelu, dostaniemy rabat w wysokości 4400 złotych. Za wyposażony w ABS motocykl zapłacimy zatem 24 500 złotych. To atrakcyjna cena biorąc pod uwagę szereg zalet Suzuki. Jest stosunkowo komfortowy, żwawy i oszczędny, a także nie nastręczy najmniejszych problemów początkującym jeźdźcom. Z racji niewielkich gabarytów, dobrze się na nim poczują kobiety.

Maciej Mokwiński