• Liczba zwierząt w lasach rośnie, a przez to, że drogi coraz częściej przecinają ich siedliska, częściej dochodzi do wypadków
  • Wiele wypadków i kolizji spowodowanych przez wtargnięcie na drogę zwierzęcia umyka oficjalnym statystykom – eksperci twierdzą, że do statystyk trafia mniej niż co piąte takie zdarzenie
  • Jadąc nad ranem lub wieczorem przez tereny otoczone łąkami czy lasami należy liczyć się z tym, że przed maską pojawi się niepodziewana „żywa przeszkoda”
  • Nawet najlepsze systemy asystujące reagują zbyt wolno, żeby zapobiec kolizji ze zwierzęciem wyskakującym na drogę tuż przed maskę auta
  • Rozwiązaniem problemu może być stosowanie systemów akustycznych powstrzymujących zwierzęta przed wtargnięciem na drogę, takich jak np. urządzenie Siren7

Według oficjalnych statystyk co roku na polskich drogach dochodzi do 20-30 tys. kolizji aut ze zwierzętami – a to dane zaniżone, bo tylko nieznaczna część tego typu zdarzeń jest zgłaszana odpowiednim służbom czy choćby ubezpieczycielom. W Niemczech, gdzie więcej aut ma ubezpieczenie autocasco, więc ich użytkownicy mają interes w tym, żeby takie szkody zgłaszać, kolizji z udziałem zwierząt odnotowuje się ok. 250 tys. rocznie, mimo lepszej infrastruktury i stosowania zabezpieczeń mających utrudnić zwierzętom wtargnięcie na drogę.

Kolizja ze zwierzęciem: masz obowiązek pomóc lub wezwać pomoc

Zgodnie z przepisami, kierowca który potrąci zwierze ma obowiązek zapewnienia mu pomocy lub poinformowania odpowiednich służb – wielu kierujących woli oddalić się z miejsca zdarzenia, zamiast próbować udzielić pomocy. Często nie są jednak świadomi, że takie zachowanie traktowane jest tak samo, jak ucieczka z miejsca zdarzenia przy innych rodzajach kolizji – grożą za to surowe kary, z aresztem i wysoką grzywną włącznie!

Minimum, które powinniśmy w razie takiej kolizji wykonać, to zgłoszenie jej pod numerem alarmowym 112. Jeśli są szanse na uratowanie zwierzęcia, warto też poszukać pomocy ze strony specjalistycznych organizacji zajmujących się ochroną i ratowaniem zwierząt. Próby samodzielnego udzielania pomocy są ryzykowne – spłoszone, zestresowane zwierze może źle odczytać intencje pomagającego i ostatkiem sił zaatakować.

Ofiar więcej niż pokazują statystyki

W polskich statystykach mocno niedoszacowana jest też liczba osób zabitych i rannych na skutek wypadku spowodowanego kolizją ze zwierzęciem lub wtargnięciem zwierzęcia na drogę – oficjalnie takich wypadków było np. w 2019 roku zaledwie 215, a zginęło w nich 16 osób, 251 osób zostało rannych. Tego typu wypadki trafiają do oficjalnej ewidencji tylko wtedy, kiedy sytuacja jest jasna – np. na miejscu kolizji znaleziono potrącone zwierze. Eksperci są jednak zgodni, że wśród tysięcy wypadków, których przyczyn nie wskazano, mnóstwo jest takich, do których doszło w wyniku utraty panowania nad samochodem przez gwałtowny manewr np. na widok łosia, sarny czy dzika na drodze.

Elektroniczne systemy są bezradne

Choć nowoczesne samochody są naszpikowane elektroniką, mającą zapobiegać kolizjom, to często nawet najlepsze systemy zawodzą w przypadku wtargnięcia na drogę zwierzęcia. Dzieje się to zbyt szybko, żeby systemy mogły zareagować, czasem też algorytmy stosowane przez producentów systemów bezpieczeństwa, skutecznie rozpoznają pieszych, rowerzystów czy samochody, ale np. nie zapewniają odpowiedniej reakcji auta, jeśli np. na drodze pojawi się dzik czy łoś.

Jak uniknąć wypadku?

Czy poza ostrożną i czujną jazdą można zrobić coś więcej, żeby uniknąć kolizji ze zwierzęciem? Dobrym rozwiązaniem okazać się mogą urządzenia akustyczne emitujące dźwięki odstraszające lub zwracające uwagę zwierząt. Do tej grupy urządzeń należy system SIREN7™. Twórcy tego urządzenia zwracają uwagę na jego wyjątkowe cechy: głośność emitowanego przez nie dźwięku może sięgać 120dB, ale dzięki specjalnej konstrukcji ma on nie być słyszalny w kabinie, ani uciążliwy dla przechodniów. Za to dzikie zwierzęta mają go słyszeć doskonale nawet z 300 metrów, mimo barier w postaci zarośli, a częstotliwość dźwięku (przy typowych prędkościach osiąganych poza terenem zabudowanym to ok. 3 kHz) dobrano tak, żeby było one skuteczne wobec zwierzyny leśnej, ale nie irytowało zwierząt domowych. Natura „na zdążyła” nauczyć zwierząt, jak reagować na samochody – z reguły nie są one zdolne do oceny prędkości zbliżającego się auta, albo też źle reagują na zagrożenie. W naturze zatrzymanie się w bezruchu może spowodować, że drapieżnik, który jest wyczulony na ruch, nie rzuci się do ataku – jeśli jednak zwierze stanie na środku drogi w bezruchu na widok świecących „oczu” auta, może dojść do tragedii. Twórcy urządzenia Siren7 reklamują je hasłem „Rozumiemy język zwierząt” – system akustyczny ma emitować komunikat ostrzegawczy, który wywoła u zwierząt znajdujących się w pobliżu drogi właściwą i bezpieczną reakcję.

Siren 7 - system ostrzegania dzikich zwierząt Foto: ADVEL Polska
Siren 7 - system ostrzegania dzikich zwierząt

Korpus urządzenia jest wykonany ze specjalnego materiału, dzięki czemu uzyskano niską wagę (50 g), oraz wysoką trwałość. Urządzenie nie wymaga zasilania, a jego montaż jest bardzo prosty – wystarczy przykleić je do płaskiej, oczyszczonej powierzchni z pomocą dołączonego do urządzenia zestawu z taśmą 3M VHB. Solidność montażu testowano nawet przy użyciu myjki ciśnieniowej – nie ma ryzyka, że poprawnie zamontowane urządzenie odpadnie.

System akustyczny ostrzegający zwierzęta przed nadjeżdżającym samochodem SIREN7
System akustyczny ostrzegający zwierzęta przed nadjeżdżającym samochodem SIREN7

Ze względu na niewielkie rozmiary i łatwy montaż Siren7 da się zamontować nie tylko na autach osobowych, autobusach czy ciężarówkach, ale i na jednośladach. Bojan Veljković z firmy Advel Polska Sp. z o.o., producenta urządzenia Siren7 chwali się też tym, że w akustyczne systemy ostrzegania zwierząt tej marki wyposażono nawet m.in. 30 pociągów.

Twórcy urządzenia zwracają uwagę, nie ma ono płoszyć zwierząt, ale po prostu z większym wyprzedzeniem „informować” je o zbliżającym się aucie i emitować dźwięk na tyle dla nich nieprzyjemny, żeby nie chciały zbliżać się do jego źródła. Ambasadorem marki Siren7 na polskim rynku jest znany i popularny pilot rajdowy Maciej Wisławski, rajdowy Mistrz Europy i czternastokrotny mistrz Polski.

Maciej Wisławski, pilot rajdowy: Podróżując po drogach nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele ofiar i nieszczęść wiąże się z wypadkami z udziałem zwierząt. Dochodzi do tysięcy kolizji, w wielu z nich są ranni, zabici – i to nie tylko na drogach przechodzących przez tereny gęsto zalesione, czy położonych w pobliżu pól uprawnych i plantacji. Tego typu zdarzenia to niemal zawsze co najmniej podwójne nieszczęście. Nie dość, że poszkodowane są w nich niewinne zwierzęta, to jeszcze my podróżujący samochodem ponosimy straty, mamy zdezorganizowany cały plan podróży, nie docieramy do celu. W wielu przypadkach na pogiętych blachach, potłuczonych lampach czy uszkodzonej chłodnicy się nie kończy – ofiarami są też często i pasażerowie auta. Przejechałem w życiu wiele milionów kilometrów, w tym pewnie ponad milion u boku najlepszych kierowców i wiem jak duże znaczenie ma prawidłowe oszacowanie ryzyka i unikanie zagrożeń. Siren7 może uczynić nasze podróże bezpieczniejszymi, a im więcej aut będzie w to małe wyposażonych, tym większej liczbie wypadków uda się zapobiec.

Maciej Wisławski – legenda polskiego motorsportu, ambasador marki Siren7 Foto: ADVEL Polska
Maciej Wisławski – legenda polskiego motorsportu, ambasador marki Siren7

Lepiej się zabezpieczyć! Te zwierzęta najczęściej wpadają pod koła

Kolizja z sarną, jeleniem, danielem: Sarny należą do zwierząt najczęściej wpadających pod koła samochodów. Według szacunków leśników saren w Polsce mamy ponad 835 tys. sztuk, więc ryzyko spotkania sarny na drodze jest naprawdę duże. Warto mieć świadomość, że w przypadku nowoczesnych aut pozornie niewielka stłuczka może oznaczać olbrzymie szkody – jedna przednia lampa w technologii LED może kosztować nawet ponad 7 tys. zł, w atrapie chłodnicy lub w zderzakach coraz częściej montowane są też często drogie kamery i czujniki radarowe układów asystujących.

Skutki kolizji ze zwierzęciem Foto: Auto Świat
Skutki kolizji ze zwierzęciem

Jelenie (ponad 200 tys. sztuk w polskich lasach) i daniele (pogłowie na poziomie ok. 20 tys. osobników) również stosunkowo często wpadają pod koła aut – przez to, że są większe i cięższe od saren, to kolizje z ich udziałem są często groźniejsze w skutkach.

Dziki bardzo często wpadają na drogę całym stadem, a że są niskie i doskonale ukrywają się w przydrożnych rowach czy krzakach, kierowca nie ma z reguły czasu na właściwą reakcję – kolizji po prostu często nie da się uniknąć. Dorosłe dziki ważą od kilkudziesięciu do kilkuset kilogramów, a przez swoją krępą budowę w razie kolizji powodują potężne szkody, choć z reguły niegroźne dla pasażerów, bo uderzenie następuje nisko i nie ma ryzyka, że np. ranne zwierze wpadnie do kabiny. Do rannego dzika lepiej nie podchodzić – to bardzo niebezpieczne zwierze! Uwaga! Kolizja z dzikiem grozi nie tylko podczas jazdy po drogach prowadzących przez lasy – zwierzęta te coraz częściej bytują w miejskich parkach czy nawet na terenach gęsto zaludnionych.

Zderzenie z łosiem to jedna z najniebezpieczniejszych sytuacji, jakie zdarzyć się mogą na drodze. Zwierzęta te są wielkie, ciężkie, często też zachowują się w sposób dla kierowców nieprzewidywalny. Dorosły łoś może mieć ponad 2 metry w kłębie i ponad 700 kg wagi. Ma potężny tułów i długie nogi – w czasie kolizji często zdarza się, że auto go „podcina”, przez co wpada on z szybą do kabiny. Wierzgający ranny łoś może ranić lub nawet zabić pasażerów samochodu! Łosie są pod ochroną, a ich liczbę w polskich lasach szacuje się na ok. 27 tys. osobników. Zimą o spotkanie z łosiem na drodze jest łatwo – wywabia je sól wysypywana na drogi. Nocą i nad ranem można spotkać łosie paradujące środkiem drogi, z językiem przy posolonym asfalcie, które zupełnie nie zwracają uwagi na nadjeżdżające samochody!