- Zebrałem najciekawsze znaki drogowe, jakie spotkałem w Szkocji
- Większość brytyjskich znaków jest dość podobna do polskich, ale niektóre z nich mają specyficzną "warstwę"
- To kolejny dowód, że warto znać język angielski
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
"Po lewej. Po lewej. Pamiętaj, jedziesz po lewej". Turysta z kraju, w którym obowiązuje ruch prawostronny, może się poczuć bardzo niepewnie, prowadząc auto w Wielkiej Brytanii i w jej lewostronnym ruchu. Zwykły skręt prawo (lub w lewo) czy jazda po rondzie to wyzwanie, bo działasz wbrew "prawostronnym" nawykom. Mało tego, działasz wbrew instynktowi samozachowawczemu. Ulgę przynoszą jedynie znaki drogowe.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPoznaj kontekst z AI
Przeczytaj także: Czy za pokazanie policjantowi dowodu osobistego lub prawa jazdy może grozić 500 zł mandatu i 12 punktów?
Jaki jest najdziwniejszy znak drogowy w Wielkiej Brytanii?
Oczywiście to kwestia subiektywna, ale najbardziej osłupiałem na widok czerwonej tablicy ustawionej w szkockim hrabstwie Aberdeenshire. Wyglądała bowiem tak:
"Kiedy świeci się czerwone światło, czekaj tutaj" — wydaje się, że nie można tego zakomunikować bardziej łopatologicznie. Problem pojawia się, kiedy kierowca ni w ząb nie zna angielskiego lub jest zwyczajnie niepiśmienny — choć ci drudzy nie mają szans na zdanie egzaminu na prawo jazdy. Inna sprawa, że jazda bez uprawnień to wcale nie jest ani polska specjalność, ani tym bardziej nasz wynalazek.
Przeczytaj także: Policjant drogówki szczerze opowiada o służbie. Przedziwne wymówki kierowców i zaskoczenia podczas kontroli
Z kolej w Glasgow, przeszło 200 km na południowy zachód od Aberdeenshire, trafiłem na równie łopatologiczny znak, będący "przeciwieństwem" poprzedniego — "Czekaj tutaj, aż zaświeci się zielone światło".
Szybko się okazało, że większość brytyjskich znaków drogowych jest w miarę podobna do polskich, ale niektóre z nich mają specyficzną "warstwę".
Jak wygląda znak ustąp pierwszeństwa w Wielkiej Brytanii?
Jest on bardzo zbliżony do polskiego znaku A-7, który również nakazuje ustąpić pierwszeństwa. Jego brytyjski odpowiednik też jest trójkątem i też ma czerwoną obwódkę. Tyle że na Wyspach tarcza jest biała (a nie żółta jak w Polsce), zaś na jej środku pyszni się napis, którego próżno szukać na naszym A-7: "Give way", czyli właśnie "Ustąp pierwszeństwa". Prościej się już nie da.
To właśnie to jest ta specyficzna "warstwa". Sporo znaków w Wielkiej Brytanii ma dodatkowe napisy, które wyjaśniają ich istotę i przekaz. Zupełnie, jakby podczas egzaminu na prawo jazdy nie sprawdzano tam znajomości znaków drogowych, więc na wszelki wypadek umieszcza się pod nimi "tłumaczenie" na angielski.
Kolejny znak i kolejna łopatologia: ten informuje o możliwości pojawianie się maszyn rolniczych. Na dobrą sprawę wystarczyłby sam trójkąt z traktorem, ale nie — towarzyszy mu tabliczka z napisem "Farm traffic", czyli "Ruch pojazdów rolniczych".
Są też znaki drogowe poziome, które nakazują zredukować prędkość ("Slow", czyli "Zwolnij"):
Lub znaki pionowe z tym samym przekazem, ale np. związanym ze zbliżaniem się do ronda ("Reduce speed now", czyli "Teraz zmniejsz prędkość"):
Jak znaki drogowe w Wielkiej Brytanii pomagają zachować bezpieczny dystans?
Dużą wagę — i całkiem słusznie — przykłada się do zachowania bezpiecznego dystansu do poprzedzającego pojazdu. Na swojej drodze spotkałem dwa znaki tego rodzaju. Pierwszy jest mega łopatologiczny, ale nie oferuje "wspomagania". To po prostu "Keep your distance" ("Utrzymuj odległość"):
Drugi zawiera dodatkowego "asystenta kierowcy" — bardzo analogowego i mającego postać znaków poziomych. Chodzi o to, aby między naszym autem a tym przed nami zawsze było widać na jezdni dwa namalowane szewrony:
Na drodze wyglądają one tak:
Mało tego, pod znakiem ostrzegającym przed możliwością wystąpienia korka pojawia się dodatkowa pisemna informacja: "Queues likely" ("Korki prawdopodobne"). Nawet zwykły przystanek autobusowy nosi dodatkowy napis — jak się pewnie już domyśliłeś/-aś — "Przystanek autobusowy" ("Bus stop").