Gdy zobaczył, że na skrzyżowanie, do którego się zbliżał, z prawej strony wyjeżdża Fiat i wykonuje skręt w lewo, aby uniknąć zderzenia, podjął gwałtowny manewr hamowania. Po wciśnięciu hamulca do oporu doszło do zablokowaniakół i samochód na łuku jezdni pojechał na wprost, zjeżdżając na pas przeciwnego kierunku ruchu. W tym czasie kierowca Fiata zdążył również przejechać na drugą stronę jezdni i doszło do uderzenia lewym przednim narożnikiem Hondy w lewy bok Fiata w części tylnej. Samochody po zderzeniu zatrzymały się na poboczu. Kierowca Hondy podbiegł do Fiata i zapytał drugiego kierowcę, czy wie, jakie znaki obowiązują na skrzyżowaniu...Kierowca Fiata odparł, że gdy wyjeżdżał na drogę z pierwszeństwem, to na łuku jezdni nie widział nadjeżdżającego pojazdu. Przybyli na miejsce funkcjonariusze policji po dokonaniu analizy śladów i wysłuchaniu relacji kierowców ku zdziwieniu właściciela Hondy podjęli decyzję o uznaniu go za sprawcę kolizji.Pierwszeństwo nie zwalnia od myśleniaMężczyzna nie przyjął mandatu karnego, sprawa trafiła więc do sądu. Na podstawie długich na 33 m śladów hamowania Hondy oraz położenia powypadkowego pojazdów ustalono, że prędkość początkowa Hondy wynosiła ok. 90 km/h. Okazało się, że w momencie, kiedy kierujący Fiatem podejmował decyzję o wyjechaniu na jezdnię główną, Honda znajdowała się poza zakresem widoczności ograniczonej łukiem jezdni i rosnącymi w pasie drogowym drzewami. Kierujący Fiatem miał więc prawo do rozpoczęcia zamierzonego manewru. Kiedy zobaczył nadjeżdżający drogą główną pojazd, próbował przyspieszyć. Udało mu się zjechać z części jezdni przeznaczonej dla kierunku ruchu Hondy, jednak samochód zjechał na drugą część ulicy. Kierowca Fiata zrobił wszystko, co mógł, aby uniknąć kolizji, a podstawową przyczyną stłuczki była nadmierna prędkość Hondy. Kierowca tego pojazdu po wyjechaniu zza łuku i dostrzeżeniu niebezpieczeństwa nie był w stanie zatrzymać się przed skrzyżowaniem. Ponieważ droga hamowania z prędkości 90 km/h jest około trzykrotnie dłuższa niż przy obowiązującej prędkości 50 km/h, to przy właściwej prędkości kierowca Hondy, gwałtownie hamując, nie dojechałby nawet do miejsca zderzenia. Można nawet stwierdzić, że gdyby jechał z prędkością 50 km/h, to w ogóle nie musiałby hamować, ponieważ wydłużenie czasu dojazdu do miejsca zderzenia pozwoliłoby kierującemu Fiatem bezpiecznie zakończyćmanewr skrętu, zanim Honda dojechałaby do skrzyżowania. Przeprowadzenie analizy czasowo-przestrzennej wykazało, że taktyka i technika jazdy kierującego samochodem marki Fiat były prawidłowe, a do kolizji doszło tylko z winy kierującego samochodem Honda, który jadąc z prawie dwukrotnie większą prędkościąod dopuszczalnej, pozbawił możliwości uniknięcia zderzenia nie tylko siebie, lecz także drugiego uczestnika kolizji.