Zacznijmy od auta starszej daty. Jak się dostać do wnętrza? Najlepiej byłoby mieć odmrażacz do zamków ale życie pokazuje, że najczęściej odmrażacz mamy ale w schowku we wnętrzu auta. Warto w okresie zimowym nosić go w kieszeni. Nie bez powodu jest sprzedawany w tak małych buteleczkach. Co jednak jeśli nie dysponujemy cudownym płynem? Dawno temu używało się zapalniczki do podgrzania kluczyka. Obecnie nie polecam tej metody. Pamiętajmy, że immobilazjery są stosowane już od dawna w autach. W kluczyku znajduje się „czip” który w momencie przekręcenia kluczyka w stacyjce komunikuje się z centralką i jeśli się dogadają dostajemy zgodę na uruchomienie silnika. Jak może temperatura zadziałać na taki „czip”. Raczej niezbyt pozytywnie. Może się okazać, że drzwi udało się otworzyć ale silnika już nie uruchomimy. Możemy próbować ogrzewać kluczyk w dłoniach ale to nie działa. Możemy użyć płynu do spryskiwaczy ale tylko od warunkiem, że mamy go w bagażniku i do bagażnika udało nam się dostać. Kiedyś maczało się kluczyk w płynie hamulcowym. Nie jest to jednak dobre rozwiązanie bo najczęściej stosowany płyn DOT4 jest niestety żrący i możemy zniszczyć lakier na drzwiach. Lepiej już zastosować płyn z układu chłodzenia ale i do niego się nie dostaniemy jeśli auto jest zamknięte. Jedynie właściciele Forda Focusa nie będą mieli z tym problemu. Warto więc na przykład spróbować otworzyć drzwi od strony pasażera. To często działa i udaje nam się dostać do środka.

Poza tym zadbajmy po prostu o zamki przed sezonem zimowym i trakcie jego trwania. To jest najlepszy i pewny sposób na zapewnienie sobie bezstresowego otwierania pojazdu. I tu możemy przejść do nowszych aut bo właśnie w nich problemem mogę być wieloletnie zaniedbania. Jak dobrze wiemy ograny nie używane obumierają. Dlatego na drodze ewolucji straciliśmy skrzydła, płetwy i nadmierne owłosienie. To samo dzieje się z zamkami w samochodzie jeśli ich nie używamy. Tracą płetwy. Dlatego warto na wiosnę i jesienią spróbować dostać się do zamków. Jeśli będziemy o to dbać od samego początku to nie powinno być nigdy problemu z ich działaniem. Jak to zrobić? Po pierwsze je odnaleźć. Obecnie klamki są tak zbudowane, że zakrywają dostęp do bębenków. Z pomocą może przyjść instrukcja obsługi naszego auta. Na pewno jest tam opisana procedura awaryjnego otwierania. Jej próbne przeprowadzenie na spokojnie może się okazać bardzo pomocne w przyszłości. Jeśli już wiemy jak się dostać do zamków musimy je w jakiś sposób zabezpieczyć. Tego w instrukcji nie znajdziemy niestety. Większość producentów zakazuje smarowania zamków. No tak ale to nie oni później muszą się włamywać do własnych aut. Najprawdopodobniej takie zalecenia wynikają z asekuracyjnej postawy producenta. Jest to zrozumiałe. Jeśli zastosujemy nieodpowiednią technologię zabezpieczenia zamka, możemy narobić więcej szkód niż pożytku. Jak to możliwe? Zastosowanie na przykład zwykłego smaru nie jest dobrym pomysłem. Tego typu smary poddane działaniom warunków atmosferycznych twardnieją. Może więc dojść do sytuacji, w której sami zakleimy zamek. Najlepszym rozwiązaniem są chyba spraye z olejem silikonowym. Nie pozostawiają plam na lakierze i tkaninach. Po odparowaniu rozpuszczalnika tworzą cienką warstwę ochronną ale nie wysychają i nie twardnieją. Są w stanie rozpuścić niewielkie zanieczyszczenia i tlenki. Musimy tylko pamiętać, żeby je stosować regularnie zarówno w samochodach starszych jak i nowszych.